@Lady With Cats rozumiem Twoje nastawienie, ja mam krótszy czas starań i już wiem, że to trudna droga, niby zdawałam sobie sprawę, że pewnie gładko nie pójdzie, ale jak już widzę promyk to zaraz jest burza. Niby powinnam być „zaprawiona”, bo sporo przeszłam (niezwiązanego ze staraniami), ale czasami po prostu mam pretensje do losu, że dał mi tyle złego, a to co dobre, nieskromnie mówiąc- wypracowała m sobie sama. Czasami sobie popłaczę, rzadziej pokrzyczę, na chwilę daje to ulgę.
Ale do sedna- z tego co piszesz masz super wsparcie ze strony faceta, nie każdy to ma, ja mojego kocham bardzo, ale zawsze było tak, że to ja byłam ta „silna”, a on ten, którego trzeba zbierać z podłogi. Akceptuję to, ale czasami brakuje mi tego żeby ktoś poza powiedzeniem „będzie dobrze” dał mi realne wsparcie, dlatego bardzo się cieszę, że trafiłam na to forum, mam wrażenie, że gdyby nie to miejsce, niektóre dziewczyny, byłabym w totalnej rozsypce.
Trzymam za Ciebie kciuki i wierzę, że Twoje dobre życie będzie jeszcze lepsze, a jeśli nawet nie pojawi się dziecko (tak, wiem, że może nie powinno się tego pisać tu, ale z drugiej strony jest to opcja) to i tak masz fantastycznego faceta obok, dobre życie i dasz sobie radę.