reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Drugi miesiąc roku mamy, drugie kreski wysikamy! 🤰🍾🥂

Też Was przytulam wirtualnie 😟 ja nie wiem jak przejdę przez ten luty... W tym miesiącu miałam rodzić 😭😭😭 a zamiast tego jeszcze dodatkowo biochemiczna mi się przydarzyła 🥺 chlip chlip
Pomalutku, jeden dzień za drugim... bądź dla siebie wyrozumiała! To moja taktyka właśnie: jeden dzień mam do przeżycia, jeden dzień po jednym dniu i tak leci. Masz jakąś odskocznie? Hobby? Przyjaciółkę od serca?
 
reklama
Chyba muszę się przejechać po te kartony. U mnie dwa koty No i szkło się często tłucze 😁😁 ale ze jestem kieliszkową maniaczką to po prostu kupuje nowe 😁😁
widzę że sporo tu nas kociarzy😁, choć nasz po blatach nie biega zbytnio... Co do alko to mój mąż nie pije w ogóle, ja mało i rzadko ale też wolę ze szklanki i to najlepiej takie grubsze szkło 😁
 
Dziewczyny, mąż zadzwonił, że w czerwcu mamy wesele u znajomych i że ona w ciąży, jeszcze mają wpaść do nas z zaproszeniem.. Mąż do mnie "cudowna informacja co nie?" A ja? ja w płacz w tej słuchawce.....nie wiem złapała mnie czarna rozpacz, wiem że to mnie nie dotyczy, z tego ślubu to się ucieszyłam w sumie, ale termin też mają akurat na mój niedoszły poród i na koncu Polski.... potem dołożył mi tą informację o ciąży....już marzy mi się wyjść z tej pracy dzisiaj, wyć mi się chce i zła jestem jak osa.....silniejsze to ode mnie jest :( mąż się zdziwił czemu we mnie takie emocje .....jeszcze pod koniec zeszłego roku rozmawialiśmy - że oni to nie chcą dzieci nigdy, ona ma jakaś rzadka chorobe genetyczną -zarzekali się oboje i cyk wpadka.......a tak się zapierała, że ona nigdy dzieci miec nie chce, nie chce ich narażać na cierpienia, bo sama cierpiała za dzieciaka przez tą chorobę. Brak mi słów, niech ten dzień się już kończy........
Ja Ciebie też doskonale rozumiem, nie znam słów na pocieszenie, ale mam nadzieję, że i dla nas w końcu los się uśmiechnie…
 
no niesprawiedliwość świata jest ogromna, ale niestety nic z tym nie można zrobić. Ktoś kto nie chce i ma słabe warunki wpadnie, a człowiek, który może stworzyć dziecku super życie i bardzo pragnie - kończy jak my.
No niestety to jest bardzo częsta sytuacja, jak kiedyś to powiedziałam znajomej to odpowiedziała „ale jaki masz problem, zawsze możesz adoptować”, z tym, że ja po prostu nie chcę, może to egoistyczne, może faktycznie aż tak mi na dziecku nie zależy, nie wiem jak to wytłumaczyć, ale po prostu czuję, że bym tego nie udźwignęła tak samo jak na przykład skorzystania z komórki dawczyni.
 
No niestety to jest bardzo częsta sytuacja, jak kiedyś to powiedziałam znajomej to odpowiedziała „ale jaki masz problem, zawsze możesz adoptować”, z tym, że ja po prostu nie chcę, może to egoistyczne, może faktycznie aż tak mi na dziecku nie zależy, nie wiem jak to wytłumaczyć, ale po prostu czuję, że bym tego nie udźwignęła tak samo jak na przykład skorzystania z komórki dawczyni.
też w mordę należy się ludziom za to "ale możesz adoptować". Tak jakby to było pójście do sklepu i wzięcie sobie butów z półki. Zero pomyślunku, jakiegoś głębszego przemyślenia tematu. Coś se powiem, czy to madre - niekoniecznie ale sobie powiedzialem.
 
widzę że sporo tu nas kociarzy😁, choć nasz po blatach nie biega zbytnio... Co do alko to mój mąż nie pije w ogóle, ja mało i rzadko ale też wolę ze szklanki i to najlepiej takie grubsze szkło 😁
Mój po blacie skaka wtedy kiedy śpimy albo myśli że śpimy 🤣 a alko mój mąż też nie pije a ja raz dwa razy w roku uwielbiam bociana likier słony karmel mmm przepyszny 😁
 
Pomalutku, jeden dzień za drugim... bądź dla siebie wyrozumiała! To moja taktyka właśnie: jeden dzień mam do przeżycia, jeden dzień po jednym dniu i tak leci. Masz jakąś odskocznie? Hobby? Przyjaciółkę od serca?
Odskocznię mam, siłownia, słuchawki na uszy, muzyka na maksa i lecę. 🙃 A jeśli chodzi o przyjaciółkę od serca to jedyne wsparcie mam w mężu. O moich poronieniach nikt ze znajomych nie wie i wolę żeby tak zostało. Wystarczy mi że w pracy się na mnie lampią. 😔
 
@Lady With Cats rozumiem Twoje nastawienie, ja mam krótszy czas starań i już wiem, że to trudna droga, niby zdawałam sobie sprawę, że pewnie gładko nie pójdzie, ale jak już widzę promyk to zaraz jest burza. Niby powinnam być „zaprawiona”, bo sporo przeszłam (niezwiązanego ze staraniami), ale czasami po prostu mam pretensje do losu, że dał mi tyle złego, a to co dobre, nieskromnie mówiąc- wypracowała m sobie sama. Czasami sobie popłaczę, rzadziej pokrzyczę, na chwilę daje to ulgę.
Ale do sedna- z tego co piszesz masz super wsparcie ze strony faceta, nie każdy to ma, ja mojego kocham bardzo, ale zawsze było tak, że to ja byłam ta „silna”, a on ten, którego trzeba zbierać z podłogi. Akceptuję to, ale czasami brakuje mi tego żeby ktoś poza powiedzeniem „będzie dobrze” dał mi realne wsparcie, dlatego bardzo się cieszę, że trafiłam na to forum, mam wrażenie, że gdyby nie to miejsce, niektóre dziewczyny, byłabym w totalnej rozsypce.
Trzymam za Ciebie kciuki i wierzę, że Twoje dobre życie będzie jeszcze lepsze, a jeśli nawet nie pojawi się dziecko (tak, wiem, że może nie powinno się tego pisać tu, ale z drugiej strony jest to opcja) to i tak masz fantastycznego faceta obok, dobre życie i dasz sobie radę.
Przepraszam, że teraz odpowiadam, ale sporo rzeczy dziś załatwialiśmy, ale miałam w tyle głowy myśl, żeby się odpowiedzieć.

Jak najbardziej to prawda, że mój mąż to bardzo duże wsparcie- inaczej się patrzy na kwestie starań, gdy ktoś rozładowuje niepowodzenia i dobrym słowem, i ciętym żartem🙂.
To wiele znaczy w naszym przypadku, bo powiedzmy złapię doła na kilka godzin, a już za chwilę działamy i się śmiejemy.
Ty to tutaj znajdujesz- i to też wspaniałe.

Ja przepraszam, bo tamten post tak zabrzmiał, jakby nam wszystko gładko poszło i poza staraniami, to na naszej drodze nigdy żadnych kamieni nie było.

Oczywiście tak nie jest- uważam, że każdy człowiek ma za sobą różne etapy, epizody.
Jednak życie to nie tylko pasma szczęścia, prosperity. Teraz powiedzmy- przez chwilę mamy etap dobrego życia.
Chciałabym, żeby tak zostało, bo do końca studiów na mojej drodze pojawiały się trudności (opieka nad babcią z Alzheimerem włącznie z przewijaniem jej i nie tylko, ojciec, który natruł mojej rodzinie życia).
Mój mąż przeżył w ciągu jednego roku smierć obojga rodziców…
Do reszty doszliśmy naszą pracą, oszczędzaniem (żadne nie pochodzi z bogatych domów).

Ja za Ciebie też trzymam kciuki- nie napiszę, że musi się udać, bo nikt takiej gwarancji nie da✊🏼.
Ważne, by odnaleźć szczęście niezależnie od okoliczności🍀.
 
no niesprawiedliwość świata jest ogromna, ale niestety nic z tym nie można zrobić. Ktoś kto nie chce i ma słabe warunki wpadnie, a człowiek, który może stworzyć dziecku super życie i bardzo pragnie - kończy jak my.
Zaraz mi się skojarzyła moja znajoma mąż pracuje ona nie mają trójkę dzieci czwarte w drodze chcieli mieć duża rodzinę słabe warunki mają i często porzycza ode mnie pieniądze nie raz sobie myślę kurcze jak sobie poradzą potem jak już teraz mają słaba sytuację finansową 🤔
 
reklama
też w mordę należy się ludziom za to "ale możesz adoptować". Tak jakby to było pójście do sklepu i wzięcie sobie butów z półki. Zero pomyślunku, jakiegoś głębszego przemyślenia tematu. Coś se powiem, czy to madre - niekoniecznie ale sobie powiedzialem.
Dokładnie, ja też tak uważam, chociaż w jakiś sposób „usprawiedliwiam” takie osoby tłumacząc sobie- nie znają tematu to może faktycznie wydaje im się, że to takie proste? Abstrahując już od całej procedury adopcyjnej to ogromny koszt emocjonalny i według mnie trzeba być do tego przekonanym na milion procent, więc jak ktoś tak lekko o tym mówi to …No właśnie nie wiadomo nawet jak skomentować. Być może znowu patrzę ze swojej perspektywy (bo z jakiej innej mam patrzeć), ale w sumie jak nawet x lat temu byłam przekonana, że nigdy nie będę chciała mieć dzieci to i tak nikomu nie jebłabym takim tekstem.
 
Do góry