reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Drugi miesiąc roku mamy, drugie kreski wysikamy! 🤰🍾🥂

reklama
a może mu zaproponuj inseminacje? Zobaczysz jak zareaguje.

Moim zdaniem to nie powinno tak wyglądać. Rozumiem brak wsparcia w takiej formie jak u mnie: czyli że mój mąż nie rozumie mojego płaczu co miesiąc, w ogóle nie łapie sikania na owulaki, nie rozumie jak trudne jest to łażenie po lekarzach i nawet nie wie co to jest endometrium. Jest mi z tym trudno, ale rozumiem, że to dla niego abstrakcja.
Ale jednocześnie jak widzi ile ja biorę tych supli to mówi, że jak mu kupię, to on też będzie brał (i wcześniej się wkurzałam na to, że sam się nie zainteresuje jakie wybrać i sam sobie nie kupi ale teraz już widzę, że nie ma się o co wkurzać jednak).
Z seksem tak samo, nieważne jak styrany wróci z treningu, a wie, że dzisiaj trzeba, to wraca i mówi, że idzie pod prysznic i czeka w łóżku.

Sama sobie dziecka nie zrobisz. No nie i już. Myślę, że tu się przyda spokojna i szczera rozmowa, ja bym zaczęła od tego, ile kosztują Cię starania - rozkładanie nóg przed lekarzami, branie leków, suple, ciągle liczenie co kiedy, podporządkowywanie życia pod wyzyty u lekarzy w określonym dniu cyklu - mój po takiej rozmowie przestał głupio żartować i zaczął brać sprawę bardziej serio. Później bym mu powiedziała, co Cię boli w jego zachowaniu i zapytała skąd się ono bierze. I czy faktycznie chce tego dziecka. Bo prawda jest taka, że skoro przerasta go m

N
 
Ostatnia edycja:
Psychicznie dół emocjonalny. Przetyrana i wypluta.
I Love You Hug GIF
 
a może mu zaproponuj inseminacje? Zobaczysz jak zareaguje.

Moim zdaniem to nie powinno tak wyglądać. Rozumiem brak wsparcia w takiej formie jak u mnie: czyli że mój mąż nie rozumie mojego płaczu co miesiąc, w ogóle nie łapie sikania na owulaki, nie rozumie jak trudne jest to łażenie po lekarzach i nawet nie wie co to jest endometrium. Jest mi z tym trudno, ale rozumiem, że to dla niego abstrakcja.
Ale jednocześnie jak widzi ile ja biorę tych supli to mówi, że jak mu kupię, to on też będzie brał (i wcześniej się wkurzałam na to, że sam się nie zainteresuje jakie wybrać i sam sobie nie kupi ale teraz już widzę, że nie ma się o co wkurzać jednak).
Z seksem tak samo, nieważne jak styrany wróci z treningu, a wie, że dzisiaj trzeba, to wraca i mówi, że idzie pod prysznic i czeka w łóżku.

Sama sobie dziecka nie zrobisz. No nie i już. Myślę, że tu się przyda spokojna i szczera rozmowa, ja bym zaczęła od tego, ile kosztują Cię starania - rozkładanie nóg przed lekarzami, branie leków, suple, ciągle liczenie co kiedy, podporządkowywanie życia pod wyzyty u lekarzy w określonym dniu cyklu - mój po takiej rozmowie przestał głupio żartować i zaczął brać sprawę bardziej serio. Później bym mu powiedziała, co Cię boli w jego zachowaniu i zapytała skąd się ono bierze. I czy faktycznie chce tego dziecka. Bo prawda jest taka, że skoro przerasta go branie supli, bo to dla niego za duże obciazenie to jakoś to dziwnie brzmi w kontekście brania odpowiedzialności za nowe życie...
Jakby mnie tak facet zawodził teraz to sama bym zrezygnowała. Mówię wam. Po porodzie to jest dopiero akcja. A jak w ciąży będziesz miała - nie daj Boże - problemy i on nie udzieli Tobie potrzebnego wsparcia - to wpadniesz w depresję. Serio. Przeżyłam coś podobnego. Tylko że ciąża trwa tylko max 9 miesięcy i minie. A dziecko jak się pojawi na świecie to jak to się mówi - do osiemnastki - będziesz za nie całkowicie odpowiedzialna.
 
A u nas Stary wczoraj 37,6 a dziś rano 37,8. Został w domu na home office. Ciekawe co to się przyplątało.
 
reklama
Jakby mnie tak facet zawodził teraz to sama bym zrezygnowała. Mówię wam. Po porodzie to jest dopiero akcja. A jak w ciąży będziesz miała - nie daj Boże - problemy i on nie udzieli Tobie potrzebnego wsparcia - to wpadniesz w depresję. Serio. Przeżyłam coś podobnego. Tylko że ciąża trwa tylko max 9 miesięcy i minie. A dziecko jak się pojawi na świecie to jak to się mówi - do osiemnastki - będziesz za nie całkowicie odpowiedzialna.
Też mi się zdaje, ze gdyby Stary nie chciał współpracować to bym rzuciła to w pizdu wszystko.
 
Do góry