Bolilol
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 5 Listopad 2022
- Postów
- 11 705
a może mu zaproponuj inseminacje? Zobaczysz jak zareaguje.Jestem w totalnym dołku już przez to wszystko. Masz rację, to ja się staram 4 lata, ale tak to właśnie wygląda i nie widzę rozwiązania syt. mogłabym się zająć po prostu sobą i olać, ale takie podejście doprowadzi tylko do tego, że będę coraz starsza i całkowicie stracę szanse na macierzyństwo Jak udało nam się w styczniu z biochemiczną, to najbardziej ucieszył się, że nie będzie musiał badać ponowie nasienia i od razu poleciał na saunę. Widzę, że już nakręcam się coraz bardziej. Z libidem mogę sobie sama poradzić, ale dziecka już sama nam nie zrobię... trochę żałosne iść na inseminację z powodu braku seksu ;D
Moim zdaniem to nie powinno tak wyglądać. Rozumiem brak wsparcia w takiej formie jak u mnie: czyli że mój mąż nie rozumie mojego płaczu co miesiąc, w ogóle nie łapie sikania na owulaki, nie rozumie jak trudne jest to łażenie po lekarzach i nawet nie wie co to jest endometrium. Jest mi z tym trudno, ale rozumiem, że to dla niego abstrakcja.
Ale jednocześnie jak widzi ile ja biorę tych supli to mówi, że jak mu kupię, to on też będzie brał (i wcześniej się wkurzałam na to, że sam się nie zainteresuje jakie wybrać i sam sobie nie kupi ale teraz już widzę, że nie ma się o co wkurzać jednak).
Z seksem tak samo, nieważne jak styrany wróci z treningu, a wie, że dzisiaj trzeba, to wraca i mówi, że idzie pod prysznic i czeka w łóżku.
Sama sobie dziecka nie zrobisz. No nie i już. Myślę, że tu się przyda spokojna i szczera rozmowa, ja bym zaczęła od tego, ile kosztują Cię starania - rozkładanie nóg przed lekarzami, branie leków, suple, ciągle liczenie co kiedy, podporządkowywanie życia pod wyzyty u lekarzy w określonym dniu cyklu - mój po takiej rozmowie przestał głupio żartować i zaczął brać sprawę bardziej serio. Później bym mu powiedziała, co Cię boli w jego zachowaniu i zapytała skąd się ono bierze. I czy faktycznie chce tego dziecka. Bo prawda jest taka, że skoro przerasta go branie supli, bo to dla niego za duże obciazenie to jakoś to dziwnie brzmi w kontekście brania odpowiedzialności za nowe życie...