Może nie tyle przewalone, ale w dorosłym życiu cała odpowiedzialność za ewentualną opiekę nad rodzicami, wożenie po lekarzach itp. spoczywa na jednej osobie.
Tak, ja z tych co czują się (chyba nawet nadmiernie) zobowiązani pomagać.
Jak mój ojciec umarł po długiej chorobie nowotworowej to zdałam sobie sprawę, że jednak jedynaki mają przewalone. Rodzice po rozwodzie i jakoś tak zostałam sama z organizacją pogrzebu itp.
Tzn. Zgadzam się, akurat w tej kwestii.
Natomiast obie z mamą mamy za sobą kilkuletnią opiekę nad moją babcią.
Fakt, było przewalone, ale odpowiedzialność spadała na nas i nie musiałyśmy z nikim konsultować się odnośnie tego, jak to ma wyglądać.
Jednocseśnie jedna z moich ciotek musiała opiekować się swoją mamą i tak się żarła ze swoją siostrą o tą opiekę…To było aż przykre.
Jak ich mama była zdrowa, to spijały sobie z dziobków, a tylko mama zaniemogła, to one tak jakby się nie znały. W zasadzie minie zaraz 10 lat, a one nadal ze sobą nie rozmawiają. Po co mi takie coś?
Moja mama stwierdziła, że w sumie dobrze, że też jest jedynaczką.
I ja stwierdzam, że jest w tym jakaś racja, bo fakt- wiem, co mnie może czekać, ale mam w tym doświadczenie i nie boję się tego.