Ja na codzień według „rodaków” (celowo w cudzysłowiu) śpię, na służbie, przekraczam uprawnienia, niedopełnianiam obowiązków, nie reaguje na parkowania, jeżdżę na kebaby, chronię domu Kaczyńskiego, pałuję niewinne kobiety podczas manifestacji, generalnie robię za „Wasze” podatki. Niszczę ludziom życie i zarabiam na „premię”. Według mnie jestem POLICJANTEM ( chociaż ostatnio coraz rzadziej). Jeżdżę na błache interwencje, rozwiązuję konflikty rodzinne, a czasem jestem i geodetą. Oglądam trupy. Jeżdżę na zgony, borykam się z rodzinnymi tragediami. Wchodzę do mieszkań przed okno czasem wdepując w denata.
Asystuję przy odbiorze dzieci (coś strasznego). Asystuję komornikowi przy eksmisjach. Zatrzymuję ludzi skazanych wyrokami. Zatrzymuję ludzi, którzy popełniają przestępstwa, wykroczenia. Doprowadzam zatrzymanych do prokuratora, sędziego, do aresztu śledczego i zakładu karnego. Decyduję nierzadko o ludzkich losach. Jeżdżę na zbójstwa (często dzieci, które każdej nocy przeżywam, wymiotuję, nie radzę sobię z własnymi emocjami podczas zdażenia i długo po). Biorę udział w sekcji zwłok. Te, które są „świeże” to lajt no bo w sumie zapach jak w mięsnym
Te, które są wyłowione, napęczniałe, wyleżane miesiącami w domu czy zwęglone czuję w nozdrzach i na ubraniach do dziś
. Jestem „kurwą, darmozjadem, jebali mnie moi koledzy, puszczam się, jestem psem, suką, szmatą, moja rodzina spłonie. Pies mnie jebał, daje dupy kolegom, stara mnie nie chciała, jestem brzydka, **** mi w dupę” a ostatnio nawet się dowiedziałam, że „wkładałbym Ci palce w pi… i byłoby Ci dobrze”.
Jestem policjantką a poza godzinami pracy przepracowuję to wszystko razem z mężem, który całe szczęście rozumie mnie, moją pracę i często się w niej spotykamy(może tylko dlatego siebie ogarniamy)… Więc jakoś nam jest łatwiej to „przetrawić”
Przepraszam za ten wywód, gorzkie żale. Ale tak to wygląda