reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Drugi miesiąc roku mamy, drugie kreski wysikamy! 🤰🍾🥂

reklama
To teraz pytanie czym Wy się na codzień zajmujecie?

Ja zawodowo nie pracuję. Mamy "małą firmę" w domu. Zajmuję się robieniem ubrań z nadrukami, kubki, naklejki, opłatki na tort itd.
Ja jestem psychoterapeutą i pracownikiem biurowym (specjalista do spraw administracyjnych 😋).
 
Nie wiem, jak Ciebie, ale mnie to jakoś nie meczy, ja mam tak samo z praca. Jestem zawsze na posterunku, na urlopie tez. Mam chyba silna potrzebę bycia potrzebna. Ja tez lubię, to, co robię. Może kiedyś mi się zmieni, ale w pierwszej ciąży, tydzień przed porodem byłam w pracy. Czy żałuje? Absolutnie nie. Czy zrobiłabym inaczej? Absolutnie nie.
 
Nie wiem, jak Ciebie, ale mnie to jakoś nie meczy, ja mam tak samo z praca. Jestem zawsze na posterunku, na urlopie tez. Mam chyba silna potrzebę bycia potrzebna. Ja tez lubię, to, co robię. Może kiedyś mi się zmieni, ale w pierwszej ciąży, tydzień przed porodem byłam w pracy. Czy żałuje? Absolutnie nie. Czy zrobiłabym inaczej? Absolutnie nie.
Mnie czasem męczy. Kiedyś potrafiłam „odskoczyć” i to mi bardzo pomagało.
 
To teraz pytanie czym Wy się na codzień zajmujecie?

Ja zawodowo nie pracuję. Mamy "małą firmę" w domu. Zajmuję się robieniem ubrań z nadrukami, kubki, naklejki, opłatki na tort itd.
Ja na codzień według „rodaków” (celowo w cudzysłowiu) śpię, na służbie, przekraczam uprawnienia, niedopełnianiam obowiązków, nie reaguje na parkowania, jeżdżę na kebaby, chronię domu Kaczyńskiego, pałuję niewinne kobiety podczas manifestacji, generalnie robię za „Wasze” podatki. Niszczę ludziom życie i zarabiam na „premię”. Według mnie jestem POLICJANTEM ( chociaż ostatnio coraz rzadziej). Jeżdżę na błache interwencje, rozwiązuję konflikty rodzinne, a czasem jestem i geodetą. Oglądam trupy. Jeżdżę na zgony, borykam się z rodzinnymi tragediami. Wchodzę do mieszkań przed okno czasem wdepując w denata.
Asystuję przy odbiorze dzieci (coś strasznego). Asystuję komornikowi przy eksmisjach. Zatrzymuję ludzi skazanych wyrokami. Zatrzymuję ludzi, którzy popełniają przestępstwa, wykroczenia. Doprowadzam zatrzymanych do prokuratora, sędziego, do aresztu śledczego i zakładu karnego. Decyduję nierzadko o ludzkich losach. Jeżdżę na zbójstwa (często dzieci, które każdej nocy przeżywam, wymiotuję, nie radzę sobię z własnymi emocjami podczas zdarzenia i długo po). Biorę udział w sekcji zwłok. Te, które są „świeże” to lajt no bo w sumie zapach jak w mięsnym 🤷‍♀️ Te, które są wyłowione, napęczniałe, wyleżane miesiącami w domu czy zwęglone czuję w nozdrzach i na ubraniach do dziś 🥹. Jestem „kurwą, darmozjadem, jebali mnie moi koledzy, puszczam się, jestem psem, suką, szmatą, moja rodzina spłonie. Pies mnie jebał, daje dupy kolegom, stara mnie nie chciała, jestem brzydka, **** mi w dupę” a ostatnio nawet się dowiedziałam, że „wkładałbym Ci palce w pi… i byłoby Ci dobrze”. 🤷‍♀️ Jestem policjantką a poza godzinami pracy przepracowuję to wszystko razem z mężem, który całe szczęście rozumie mnie, moją pracę i często się w niej spotykamy(może tylko dlatego siebie ogarniamy)… Więc jakoś nam jest łatwiej to „przetrawić” 🤦‍♀️ Przepraszam za ten wywód, gorzkie żale. Ale tak to wygląda 🤷‍♀️
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
reklama
Ja na codzień według „rodaków” (celowo w cudzysłowiu) śpię, na służbie, przekraczam uprawnienia, niedopełnianiam obowiązków, nie reaguje na parkowania, jeżdżę na kebaby, chronię domu Kaczyńskiego, pałuję niewinne kobiety podczas manifestacji, generalnie robię za „Wasze” podatki. Niszczę ludziom życie i zarabiam na „premię”. Według mnie jestem POLICJANTEM ( chociaż ostatnio coraz rzadziej). Jeżdżę na błache interwencje, rozwiązuję konflikty rodzinne, a czasem jestem i geodetą. Oglądam trupy. Jeżdżę na zgony, borykam się z rodzinnymi tragediami. Wchodzę do mieszkań przed okno czasem wdepując w denata.
Asystuję przy odbiorze dzieci (coś strasznego). Asystuję komornikowi przy eksmisjach. Zatrzymuję ludzi skazanych wyrokami. Zatrzymuję ludzi, którzy popełniają przestępstwa, wykroczenia. Doprowadzam zatrzymanych do prokuratora, sędziego, do aresztu śledczego i zakładu karnego. Decyduję nierzadko o ludzkich losach. Jeżdżę na zbójstwa (często dzieci, które każdej nocy przeżywam, wymiotuję, nie radzę sobię z własnymi emocjami podczas zdażenia i długo po). Biorę udział w sekcji zwłok. Te, które są „świeże” to lajt no bo w sumie zapach jak w mięsnym 🤷‍♀️ Te, które są wyłowione, napęczniałe, wyleżane miesiącami w domu czy zwęglone czuję w nozdrzach i na ubraniach do dziś 🥹. Jestem „kurwą, darmozjadem, jebali mnie moi koledzy, puszczam się, jestem psem, suką, szmatą, moja rodzina spłonie. Pies mnie jebał, daje dupy kolegom, stara mnie nie chciała, jestem brzydka, **** mi w dupę” a ostatnio nawet się dowiedziałam, że „wkładałbym Ci palce w pi… i byłoby Ci dobrze”. 🤷‍♀️ Jestem policjantką a poza godzinami pracy przepracowuję to wszystko razem z mężem, który całe szczęście rozumie mnie, moją pracę i często się w niej spotykamy(może tylko dlatego siebie ogarniamy)… Więc jakoś nam jest łatwiej to „przetrawić” 🤦‍♀️ Przepraszam za ten wywód, gorzkie żale. Ale tak to wygląda 🤷‍♀️
jest mi strasznie przykro, ze tak jest. Wiem, ze to, co czasami „musisz” robić, to jest po prostu polecenie służbowe, ale nawet jak mnie zatrzymuje drogówka do kontroli, to jestem zawsze miła, uśmiechnięta, zagaduje, żeby ludziom w tej pracy tez było fajniej. Jak podjeżdża pod dom, bo kogoś szuka, to wychodzę i rozmawiam, bo co by było, gdybym ja szukała. Dla mnie kluczem w życiu jest: traktuj innych tak, jak sama chcesz być traktowana.
Takie miałam kiedyś zderzenie z rzeczywistością będąc w liceum:
Rano telefon: -kuzyn (przyjaciel zabił się na drzewie), płacz, rozpacz, niedowierzanie
Tego samego dnia w szkole: -spóźniłam się, bo mama (prokurator) znoś musiała jechać pewnie do jakichś nacpanych lub nachlanych, bo się rozwalili na drzewie i sterczała na zimnie do rana, wiec musiałam przyjechać pociągiem
Tak, Ci sami :/
 
Do góry