reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Druga strona medalu - kontrowersje

Autorko, Jesteś w drugim trymestrze. Spokojnie. To, że radość z macierzyństwa nie nadeszła, to jeszcze nic nie znaczy. Wcale nie mówię i nie obiecuję, że nadejdzie wraz z urodzeniem dziecka....ale pamiętaj, że nawet u kobiet, które planują dzieci nie raz i nie dwa tzw. radość macierzyństwa przychodzi jak dziecko ma dwa, trzy lata...u mnie tak było. A chciałam dziecka. Opiekowałam się jak umiałam najlepiej, ale prawdziwa radość, luz i uśmiechanie się bez powodu, po prostu na myśl o tym, że mam dziecko, przyszło znacznie później. Miłość to nie emocje. To decyzja. Twoje Maleństwo ma wokół siebie wiele bliskich, którzy już się cieszą, że będzie. Mąż ma ochotę tańczyć. Rozmawiaj z nim o swoich obawach i problemach. Koniecznie ze specjalistą. Ale pamiętaj, że miłość to właśnie to, że chcesz dla dziecka jak najlepiej, uważasz na leki, uważasz na siebie. To nie muszą być emocje. I daj sobie czas. Daj Wam czas. Otocz się ludźmi którzy pomogą, na ile masz taką możliwość, ale nie stresuj się brakiem super instynktu macierzyńskiego. Ja do teraz uważam, że go nie mam😉 nie lubiłam nigdy wózków, smoczków, butelek i tego wszystkiego co wokół niemowlaków. Dziecko wolałam nosić w chuście niż w wózku....🤦 Nigdy nie wzruszalam się na widok śliniącego się bobasa (swojemu też od razu wycieralalm buzię) i nie rozumiałam mam, które nie zwracają na to uwagi.....
Mocno trzymam kciuki za Ciebie. Odpuść emocje, porozmawiaj ze specjalistą i bądź otwarta na to co będzie. Siebie samej też nie oceniaj. Bądź dla siebie dobra 🥰
 
reklama
Autorko, Jesteś w drugim trymestrze. Spokojnie. To, że radość z macierzyństwa nie nadeszła, to jeszcze nic nie znaczy. Wcale nie mówię i nie obiecuję, że nadejdzie wraz z urodzeniem dziecka....ale pamiętaj, że nawet u kobiet, które planują dzieci nie raz i nie dwa tzw. radość macierzyństwa przychodzi jak dziecko ma dwa, trzy lata...u mnie tak było. A chciałam dziecka. Opiekowałam się jak umiałam najlepiej, ale prawdziwa radość, luz i uśmiechanie się bez powodu, po prostu na myśl o tym, że mam dziecko, przyszło znacznie później. Miłość to nie emocje. To decyzja. Twoje Maleństwo ma wokół siebie wiele bliskich, którzy już się cieszą, że będzie. Mąż ma ochotę tańczyć. Rozmawiaj z nim o swoich obawach i problemach. Koniecznie ze specjalistą. Ale pamiętaj, że miłość to właśnie to, że chcesz dla dziecka jak najlepiej, uważasz na leki, uważasz na siebie. To nie muszą być emocje. I daj sobie czas. Daj Wam czas. Otocz się ludźmi którzy pomogą, na ile masz taką możliwość, ale nie stresuj się brakiem super instynktu macierzyńskiego. Ja do teraz uważam, że go nie mam😉 nie lubiłam nigdy wózków, smoczków, butelek i tego wszystkiego co wokół niemowlaków. Dziecko wolałam nosić w chuście niż w wózku....🤦 Nigdy nie wzruszalam się na widok śliniącego się bobasa (swojemu też od razu wycieralalm buzię) i nie rozumiałam mam, które nie zwracają na to uwagi.....
Mocno trzymam kciuki za Ciebie. Odpuść emocje, porozmawiaj ze specjalistą i bądź otwarta na to co będzie. Siebie samej też nie oceniaj. Bądź dla siebie dobra 🥰
super napisane!
 
@Alek1 możesz się jeszcze kiedyś zdziwić, ale być może z biegiem czasu poznasz inne matki, ojców, zobaczysz, że to tak nie wygląda jak w twojej głowie, jak otoczenie ci prawdopodobnie wpaja. Warto też w sumie poznawać nowych ludzi, a z dzieckiem tak się dzieje, bo np dzieci na plac zabaw chodzą z opiekunami i może znajdziesz (czego Ci bardzo życzę) osobę, która cię dobrze zrozumie i będzie dla ciebie wsparciem w trudnych chwilach.

Zgadzam się z tym, co @Kathya85 napisała. I trochę wydajesz się być przesiąknięta takim myśleniem, typu, że macierzyństwo to napływ podniosłych uczuć itp. Ja chyba też tego nie mam, tak szczerze mówiąc. Akurat po prostu chciałam dziecko, ale nie czuję jakiegoś podniosłego uczucia. Nie rozpływałam się też nigdy wielce nad różnymi (i nie rozpływam) rzeczami zwiazanymi z dziećmi, nad niektórymi sprawami, nie miałam instawyprawki, tylko minimalizm i praktycyzm totalny. Tak więc macierzyństwo ma różne oblicza i żadne nie jest lepsze/gorsze.

Napisałam też wcześniej i koleżanka potwierdza😉 że sami kształtujemy siebie jako rodziców. To wasz wybór jacy będziecie. Uzależniony od waszego podejścia, poglądów, charakterów itp.
 
Nigdy nie wzruszalam się na widok śliniącego się bobasa (swojemu też od razu wycieralalm buzię) i nie rozumiałam mam, które nie zwracają na to uwagi.....
po prostu po pewnym czasie przestajesz udawać, ze da się slinę zawsze wytrzeć i robi się to obojętne 😂😂😂 ale ja mam dziecko z tych sliniących się bardziej i czasami jakbym chciała wycierać, to musialabym mu chyba pieluchę do brody przykleić 😂😂😂😂
 
No właśnie ciągle mam problem z wyrażeniem tego co myślę tak żeby inni zrozumieli. Od dziecka.
Tad może cały ten rozdźwięk.
Ja teraz mam raczej obsesję, że będę zła, przez to że jestem taka oszołomiona tą sytuacją.
Kiedyś nie kwestionowałam zaleceń lekarzy i teraz do końca życia będę zbierać tego żniwo w postaci problemów zdrowotnych. Gdyby nie zielarka chyba bym już zeszła z tego świata pogarszając swój stan źle dobranymi lekami. Dlatego teraz mam zdecydowanie mniejsza zaufanie do tego co przepisują lekarze.
Tutaj zabrzmię brutalnie, ale musisz się z tym też jakoś uporać, bo będziesz odpowiedzialna za czyjeś zdrowie i życie, więc trzeba coś z tymi uprzedzeniami zrobić, a poza tym nie powinno się ich przekładać na dziecko, które potem w takim duchu będzie dorastało, nie dowierzając lekarzom. Jak ktoś wcześniej napisał, komunikacja do lekarza, jak nie udaje się, szukanie lepszego specjalisty. A z dzieckiem bardzo dużo chodzi się po specjalistach i nie radzę eksperymentować z niemedycznymi sposobami leczenia.
 
po prostu po pewnym czasie przestajesz udawać, ze da się slinę zawsze wytrzeć i robi się to obojętne 😂😂😂 ale ja mam dziecko z tych sliniących się bardziej i czasami jakbym chciała wycierać, to musialabym mu chyba pieluchę do brody przykleić 😂😂😂😂
😂😂😂
No i pewnie też bym miała podobnie jakby to był taki ślinotok 😉 Teraz to już mam za sobą strzelające kupy, gluty, wszystko co się da i git. I nie dziwię się wielu rzeczom. Rozumiem że są mamy zachwycone sliniacym się bobasem (takim, którego podaje się komuś na ręce, on się ślini, a mama zachwycona że to taka słodka kluseczka, zamiast wytrzeć buzię....bo ja tak się spotkałam niestety), uśmiechające się jak mu się odbije, całujące stópki itd.....i to też jest ok. Naprawdę. Ja tego w życiu nie miałam. Ale nie muszę. Mam swoje emocje i zachwyty. Przyszły później. Bardzo kibicuję Autorce i każdej Mamie, żeby pamiętała, że emocje, hormony, stres.....to nam może namieszać. Ważne jest wsparcie kogoś, kto spojrzy racjonalnie, zauważy, że miłość to także troska o zdrowie i dobro rozwijającego się człowieka, to także znalezienie pomocy i do opieki i do zrozumienia samej siebie. Bo jeśli ten brak pozytywnych uczuć i strach to wynik jakiejś blokady, warto z tym popracować dla dobra siebie. Abyś była bardziej sobą i lepiej się ze sobą czuła 👍 🤗☺️
 
Cześć:) ja jak najbardziej rozumiem, że nie każdy patrzy na wiele rzeczy z tej samej perspektywy o ja. Tyle i aż tyle. Sama jestem szczęśliwą mamą dwójki maluszków, dwa razy zajście w ciążę było ekspresowe więc nie wiem jak to jest się starać długo.
Mam w swoim otoczeniu ludzi którzy kochają swoje życie, mają inne cele i nie decydują się na dzieci. To tylko i wyłącznie ich wybór.
A co do oceniania, no niestety żyjemy w takim społeczeństwie, z ludzie mają zamknięte głowy i uznają często tylko „swoją słuszną rację” i chyba nie chcą się nawet zastanowić nad innym punktem widzenia.

Mam nadzieję, że odnajdziesz lekarza który Cię dobrze poprowadzi i przes okres ciąży, i później. Dla mnie na przykład ten początkowy czas po porodzie, szczególnie po pierwszym dziecku był bardzo trudny.
Pamiętaj, że nie ma problemu którego się nie da rozwiać i problemy które w jednej chwili wydają się nam ogromne, za jakiś czas znikają.
Jeśli zdecydowałaś się donosić ciążę to obyś odnalazła w sobie dużo miłości, bo ten malutki człowiek będzie Ciebie potrzebował najbardziej 💕
 
U mnie sytuacja zawsze wyglądała najgorzej ze strony męża. Ma 4 rodzeństwa, z czego każdy po 2-3 małych dzieci. Dla nich to naturalne, że rodziny są wielodzietne.
U nas wyszło jak wyszło. Najpierw chcieliśmy się czegoś dorobić i wtedy zacząć starać się o dziecko. O dziwo udało się dosyć szybko, niestety poronienie. Rodzina już wiedziała, zaczęło się gadanie typu „no szkoda, ze im się tak nie udalo, mają pecha”. Takie gadanie wcale nie pomagało.
Ostatnio teściowa przyniosła nam z wakacji figurkę płodności, niezła sugestia 🤦‍♀️ Poczuliśmy się przez chwilę jak trędowaci.
Aktualnie 8tc ciąży, jeszcze nikt nie wie. Wolimy poczekać na dobry moment i uniknąć zbędnego gadania.
 
U mnie sytuacja zawsze wyglądała najgorzej ze strony męża. Ma 4 rodzeństwa, z czego każdy po 2-3 małych dzieci. Dla nich to naturalne, że rodziny są wielodzietne.
U nas wyszło jak wyszło. Najpierw chcieliśmy się czegoś dorobić i wtedy zacząć starać się o dziecko. O dziwo udało się dosyć szybko, niestety poronienie. Rodzina już wiedziała, zaczęło się gadanie typu „no szkoda, ze im się tak nie udalo, mają pecha”. Takie gadanie wcale nie pomagało.
Ostatnio teściowa przyniosła nam z wakacji figurkę płodności, niezła sugestia 🤦‍♀️ Poczuliśmy się przez chwilę jak trędowaci.
Aktualnie 8tc ciąży, jeszcze nikt nie wie. Wolimy poczekać na dobry moment i uniknąć zbędnego gadania.
Współczuję.
Trzymam kciuki.
 
reklama
U mnie sytuacja zawsze wyglądała najgorzej ze strony męża. Ma 4 rodzeństwa, z czego każdy po 2-3 małych dzieci. Dla nich to naturalne, że rodziny są wielodzietne.
U nas wyszło jak wyszło. Najpierw chcieliśmy się czegoś dorobić i wtedy zacząć starać się o dziecko. O dziwo udało się dosyć szybko, niestety poronienie. Rodzina już wiedziała, zaczęło się gadanie typu „no szkoda, ze im się tak nie udalo, mają pecha”. Takie gadanie wcale nie pomagało.
Ostatnio teściowa przyniosła nam z wakacji figurkę płodności, niezła sugestia 🤦‍♀️ Poczuliśmy się przez chwilę jak trędowaci.
Aktualnie 8tc ciąży, jeszcze nikt nie wie. Wolimy poczekać na dobry moment i uniknąć zbędnego gadania.

To samo u mojego.
Nie przytoczę wszystkich tekstów teścia na temat mój i męża, ale takie klasyki typu "komu to wszystko zostawicie" "co to za życie bez dzieci " i szklanka wody na starość... Nawracali i nawracali.
Dlatego powiedzieliśmy, że nie możemy mieć (oczywiście u teściów jest jasne, że z mojej WINY)
Bo u nich wszyscy mają dzieci i to zdrowe. A jak ich córka poroniła to była to WINA jej męża przecież.
Ja pozwoliłam powiedzieć mężowi w 7 tyg i pożałowałam. Teraz żeby sobie odrobić i odzyskać stery postaram się nie zdradzić im płci (tak po prosto ze złośliwości w odwecie za te ich chamskie teksty, a to ich będzie bodło) 🙈
 
Do góry