beata26
szczęśliwa mamusia :)
oj ja też miałam schizy, teraz jak sobie przypomnę to się smieję z tego bo mam zdrową córeńkę przy sobie, ale w ciąży .... staralismy się ponad 3 lata o dzieciątko, jak zobaczyłam upragnione 2 kreski płacz ze szczęścia a po chwili ze stresu . na pierwszej wizycie stres czy ciąża jest na pewno i jak tak to czy w macicy usadowiona czy moze w jajowodzie. na kolejnej czy serduszko będzie biło. na nastepnej w 13 tyg czy przeziernosc ok i wogole czy jest dobrze. w 22 tyg dzien przed wizytą kolezanka durna mnie nastraszyła ze beda sprawdzac kosci czy dobrze dziecko rosnie, nie ma downa i masy innych wad, to ja ze stresu skurczy dostałam. w 28 tyg dowiedziałam sie ze mam cukrzyce ciążową to sie tak poryczałam ze mąż mnie uspokajał chyba z 2 h, bo sie w necie naczytalam jakie to moze miec konsekwencje dla maleństwa. dopiero ginekolog mnie uswiadomił i uspokoił . jak juz sie pogodziłam z cukrzycą to od 32 tyg musialam zaczac liczyc ruchy dziecka i tak w kołko cos. ogolnie ciążę bardzo dobrze znosilam, niewiele przytyłam, nie było wymiotow jedynie mdłosci. ale co wizytę miałam ogromnego stresa czy wszystko jest ok, pozniej jak liczylam ruchy to zyłam na poczatku z zegarkiem i kartka w reku. a 2 tyg przed porodem błagałam gina zeby mnie juz pociął i dał moją kruszynkę przytulic tak bardzo jej pragnełam. moj gin powiedział ze tylko kobieta ktorej nie zalezy na dziecku o nic sie nie martwi i nie stresuje i ze kazda z nas ma stresa. zwłaszcza te ktore mają za duzo wolnego czasu, czytająza duzo w necie i sie same dobijają . cos w tym pewnie jest bo po czasie sama sie z tym zgadzam. za duzo czytalam i sobie wkrecałam. dobrze ze moj M jest spokojny i opanowany i mnie zawsze uspokajał:-) bez niego ciezko byłoby mi znosic takie nerwy