reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Depresja w ciąży

Poprostu nie potrafie sie pogodzic z wyborami jakich dokonalam a ktore tragicznie wplynely na moje zycie i ciagle rozmyslam co by bylo gdyby .... podczas gdy prawdziwe zycie TU i TERAZ ucieka mi przez palce.
I niby zdaje sobie z tego sprawe ale tak naprawde nic nie zmieniam bo boje sie kolejnej porazki wiec wole tkwic w swoim zamknietym swiatku z dala od ludzi ktorzy rania .... tak wiem, gruba terapia przedemna ;)
Spokojnej nocy [emoji182]
Wiesz, każdy popełnia błędy. Też mam kilka takich sytuacji. Staram się jednak ich nie rozpamiętywać. Raczej żyje tak, by podobnych błędów nie popełniać. Czasem myślę, co mnie skłoniło do takiej decyzji, by zrozumieć swoje działanie i móc je na przyszlosc zmienić. To co bylo... niestety nie da się odwrócić i lepiej iść do przodu. Choć rozumiem, że są czasem takie chwile, kiedy przeszłość dopada jak zle wilki. Warto jednak zastanowić się dlaczego? Jaką naukę niesie to doświadczenie? Jakie emocje się tam skrywają? Co zrobić, by podobne sytuacje się nie powtarzały. Dobrze jest czasem tą sytuację rozłożyć na czynniki pierwsze, by znaleźć rozwiązanie. Jak sama zauważasz życie przeszłością odbiera teraźniejszość. Tylko łatwiej to napisać, a dużo trudniej zrobić. Pamiętaj, że życie jest procesem, który wciąż tworzy. Więc w każdej chwili możesz zacząć od nowa, jako zupełnie nowa ja. Powoli porządkując to, co za tobą, by jutro było radośniejsze.
Ahhh... Co za domowa filozofia [emoji6]
 
Ostatnia edycja:
reklama
@Destino , @MagdaK85 , @emka5 dziękuję dziewczyny za odpowiedzi. Miło jest porozmawiać z kimś, kto stara się zrozumieć. Bo wiem, że czasem może być trudno, bo każdy ma inne doświadczenia, ale dla mnie najważniejsze są chęci.
Mąż np bardzo się stara, ale kocha to dziecko bezwarunkowo i chyba nie zrozumie tego, co aktualnie odczuwam. Bo na razie czuję niechęć i żal za straconym czasem, kiedy byliśmy tylko we dwoje. Teraz sa dzieci, trzecie w drodze, a ja na razie widzę tylko to, co przez nie straciłam. I tak jakby je obwiniam o to, bo mam w głowie, że kiedyś było lepiej. Po prostu na razie nic mnie nie cieszy i dlatego wciąż siedzę w przeszłości, za którą tak bardzo tęsknię.
I boję się, że kolejne dziecko sprawi, że będzie jeszcze gorzej.
Z drugiej strony mam szwagierkę, która czasami tak jakby próbuje pomóc, ale oni od lat starali się o dziecko, a mimo to się nie udało. Więc siłą rzeczy, nie bedzie w stanie mnie zrozumieć, bo ona znioslaby wszystkie fizyczne niedogodności, byle tylko mieć dziecko. I rozumiem, że jej doświadczenia sa inne, a zatem i odczucia będą inne, tylko po prostu tak mi smutno, kiedy bliscy sprowadzają mnie jedynie do roli inkubatora dla dziecka, którego ja nigdy nie planowałam i co do ktorego mam mieszane uczucia. Chyba po prostu zazdroszczę tej małej istotce, że jeszcze nawet nie pojawiła się na tym świecie, a już dla tylu ludzi jest ważniejsza niz ja...
Bożenka bardzo dużo fajnych rzeczy napisałaś. Bardzo ładnie czujesz siebie. Umiesz nazwać to, co się z tobą dzieje. To naprawdę super sprawa. Mam nadzieję, że usłyszałas to, co mi napisałaś. To bardzo ważne. Może przeczytaj sobie to jeszcze raz.

Masz super bratowa. Daj jej szansę. Nie oceniaj z góry. Ja też jestem osobą, która marzyła o dzieciach i wiele potrafiłam zrobić, by je mieć. Ale to nie odczłowiecza. Moją ciąża była ciężka. Tylko smak straty był tak mocny, że te trudności się znosiło z podniesiona głową. Jednak one bolały, uwierały, też wprowadzały zamęt. To naprawdę normalne. Jesteśmy ludźmi. Ja też marudzilam, mimo, że bardzo na dzieci czekałam. I też miałam momenty, w których nie radziłam sobie z rzeczywistością i potrzebowałam wsparcia. Czasem nawet jak było bardzo ciężko, to myslalam po co mi to bylo. To jest ludzkie, takie normalne. Nikt z nas nie jest herosem. A skoro bratowa próbuje pomóc, to jej pozwól, nawet jeśli czujesz, że nie do końca cie rozumie. Może jak cię trochę odciąży, to będzie łatwiej?

Myślę, że w tobie jest miłość do tego dziecka. Tylko tyle się dzieje. Kolejna intensywna zmiana. Jeszcze hormony... każda kobieta, nie ważne, czy pierwsze, trzecie, czy szóste dziecko czuje ta nadchodzącą zmianę i boi się... boi się wielu rzeczy. Czy podoła? Jak podoła? A może czmychnąć jak najdalej i zacząć żyć po swojemu? Być sobie panem itp. Po prostu masz mętlik w głowie. Masz swoje pragnienia, które chciałabyś realizować, a tu znowu maluch. Ty wiesz, jak to będzie wyglądało. Przez najbliższy rok, a nawet 2 będziesz zmuszona zapomnieć o sobie, a chciałabyś już moc coś dla siebie zrobić. Może to będzie możliwe? Niekoniecznie w takim wymiarze jak byś chciała, ale może? Lepsze trochę niż nic? Może warto to rozwazyc. Nie wiem za czym do końca tęsknisz.

Twoje dzieci... moim zdaniem one nic ci nie odbierają. No chyba, że twój gostek nie potrafi pokazać, jaka jesteś wspaniała i ważna (choć piszesz, że wspiera). Tylko to błąd gostka, a nie dzieci. Dla nich jesteś ważna, cenna i wyjątkowa, jedyna w swoim rodzaju. Bardzo kochana i potrzebna. Nawet wtedy jak krzyczą, biją, gryzą, odpychają, obrażają się itp. To twoje dzieci i żadna choroba nie sprawi, że będziesz dla nich mniej istotna.

I nie musisz być taka sama jak twój facet. Od zawsze na zawsze szaleć za dzieckiem, bo trwasz przy dzieciach niemal 24h na dobę. Ty znasz odpowiedzialność jaka została ci powierzona w momencie, gdy dowiedziałaś się o kolejnym maluszku. Masz prawo nie być gotowa. Wydaje mi się tylko, że im bardziej chciałabyś się od tego uwolnić, tym więcej trudnych myśli i odczuc.
A może wystarczy plynac spokojnie z prądem i zobaczyć co dalej... Nie wiem czy wiesz, że ty z tym prądem płyniesz [emoji4]
 
Ostatnia edycja:
Tak naprawdę ciężko mi znaleźć odpowiedź. W ciąży zdałam sobie sprawę,że moje życie całkiem się zmieni,a przez to,że do tej pory żyłam wygodnie i jestem osobą,która ceni sobie stabilizację,ciężko mi zaakceptować nadchodzące zmiany. Pomimo że decyzja o ciąży nie była spontaniczna i wydawało mi się,że przemyślana. Dlatego próbuję tłumaczyć to sobie hormonami i tak jak mi psychiatra mówił-dać sobie czas. Póki co jestem rozczarowana i przygnębiona brakiem pozytywnych uczuć do ciąży,do dziecka,zupełnie inaczej to sobie wyobrażałam[emoji19] Mam wielką nadzieję,że jeszcze nadejdą lepsze dni,a kiedy wezmę dziecko w ramiona poczuję miłość,na którą czekam...
Ciąża nie spełnia twoich oczekiwań...
Uśmiechnę się przyjaźnie [emoji4]
Tak nasze wyobrażenie a rzeczywistość... Skąd między nimi taka rozbieżność?

Jakkolwiek planuje się ciążę i dziecko to ogromna życiowa rewolucja. Chyba nikt do końca nie ma pojęcia jak niesamowita i nieodgadniona. Chyba do końca nie da się na to przygotować. Czas... To dobry sprzymierzeniec. Od zawsze czułam, że nie bez powodu ciąża trwa 9 miesięcy. Ten czas jest bardzo potrzebny, by poukładać sobie w głowie i nie tylko...

Chciałabym się jeszcze odnieś do miłości o której piszesz, że po wzięciu malucha na ręce zalewa serce. Oczekiwania... Nie do końca wiem, co dla ciebie skrywa pojęcie miłości. Jak miałoby się objawić by cię satysfakcjonowało?
Jak urodziłam córeczkę... Ciąża nagle przerwana, inkubator, nie wiadomo czy przeżyje... Gdzie w tym wszystkim miłość? Ona jest cicha i delikatna, bynajmniej u mnie. Zagłuszona w ferworze emocji, jakie się wtedy pojawiły. Wielu z nich wciąż nie potrafię nazwać. Była tak delikatna i subtelna ja ruch skrzydeł motyla. Niemal niezauważalna. Nie wiem czy wiesz, że ruch skrzydła motyla potrafi na drugim końcu półkuli wywołać tsunami [emoji6] ( tak pół serio, pół żartem).

Może pomyśl sobie o tym jak ciążę przedstawia otoczenie, jak ty do niej podchodzisz? Jak ją sobie wyobrażasz, jaka jest w twoim odczuciu, a jaką chcialabyś (tam głęboko w sercu) by była. Mysle, że znajdziesz dużo dobrych myśli jak posłuchasz serducha.

Moja dziewczynka ma przeszło 2 latka. Dopiero teraz mogę być dla niej mama taka, jaka chciałabym być. Taka, jaka mój synek miał od razu. Wiele czynników się na to złożyło. Ważne, by nie tracić miłości z oczu. Nawet, gdy zdaje się być daleko i niejako za mgła.
Nie bój się, będziesz najlepszą mama dla swojego malucha [emoji178]
 
Ostatnia edycja:
Ciąża nie spełnia twoich oczekiwań...
Uśmiechnę się przyjaźnie [emoji4]
Tak nasze wyobrażenie a rzeczywistość... Skąd między nimi taka rozbieżność?

Jakkolwiek planuje się ciążę i dziecko to ogromna życiowa rewolucja. Chyba nikt do końca nie ma pojęcia jak niesamowita i nieodgadniona. Chyba do końca nie da się na to przygotować. Czas... To dobry sprzymierzeniec. Od zawsze czułam, że nie bez powodu ciąża trwa 9 miesięcy. Ten czas jest bardzo potrzebny, by poukładać sobie w głowie i nie tylko...

Chciałabym się jeszcze odnieś do miłości o której piszesz, że po wzięciu malucha na ręce zalewa serce. Oczekiwania... Nie do końca wiem, co dla ciebie skrywa pojęcie miłości. Jak miałoby się objawić by cię satysfakcjonowało?
Jak urodziłam córeczkę... Ciąża nagle przerwana, inkubator, nie wiadomo czy przeżyje... Gdzie w tym wszystkim miłość? Ona jest cicha i delikatna, bynajmniej u mnie. Zagłuszona w ferworze emocji, jakie się wtedy pojawiły. Wielu z nich wciąż nie potrafię nazwać. Była tak delikatna i subtelna ja ruch skrzydeł motyla. Niemal niezauważalna. Nie wiem czy wiesz, że ruch skrzydła motyla potrafi na drugim końcu półkuli wywołać tsunami [emoji6] ( tak pół serio, pół żartem).

Może pomyśl sobie o tym jak ciążę przedstawia otoczenie, jak ty do niej podchodzisz? Jak ją sobie wyobrażasz, jaka jest w twoim odczuciu, a jaką chcialabyś (tam głęboko w sercu) by była. Mysle, że znajdziesz dużo dobrych myśli jak posłuchasz serducha.

Moja dziewczynka ma przeszło 2 latka. Dopiero teraz mogę być dla niej mama taka, jaka chciałabym być. Taka, jaka mój synek miał od razu. Wiele czynników się na to złożyło. Ważne, by nie tracić miłości z oczu. Nawet, gdy zdaje się być daleko i niejako za mgła.
Nie bój się, będziesz najlepszą mama dla swojego malucha [emoji178]
Dziękuję za Twoją odpowiedź i słowa podnoszące na duchu.
Wyobrażenie o ciąży...tak,każdy myśli teraz jaka to jestem szczęśliwa i rozanielona...tak trudno udawać,że właśnie tak jest.
Nie oczekuję,że nagle pojawi się wielka radość...chcę tylko,żeby zniknął smutek i tęsknota za normalnym samopoczuciem psychicznym przed ciążą😐
 
Dziękuję za Twoją odpowiedź i słowa podnoszące na duchu.
Wyobrażenie o ciąży...tak,każdy myśli teraz jaka to jestem szczęśliwa i rozanielona...tak trudno udawać,że właśnie tak jest.
Nie oczekuję,że nagle pojawi się wielka radość...chcę tylko,żeby zniknął smutek i tęsknota za normalnym samopoczuciem psychicznym przed ciążą[emoji52]
Wróci... Bynajmniej tego ci życzę.
 
@Destino bardzo lubię czytać Twoje wypowiedzi. Są takie logiczne, wyważone, a jednocześnie często bardzo trafne. Dziękuję za to. A teraz do sedna.

Szwagierce dawałam szansę, dopiero teraz zaczynam odpuszczać, bo widzę, że Ona myśli tylko o dziecku, mnie całkowicie pomijając. Po prostu staram się zrozumieć jej punkt widzenia, żeby nie przejmować się za bardzo. Tym bardziej, że mam wrażenie, że podświadomie mi zazdrości - ja w 3 ciąży, a oni zrezygnowali ze starań i idą w kierunku adopcji. Nie jestem na to zła, bo być może nawet sama nie do końca zdaje sobie sprawę ze swojego zachowania, ale w tym temacie dzieli nas przepaść i wolę odpuścić.

A co do porodu. Staram się wyciszać emocje i się nie nakręcać, ale niestety wciąż czuję niechęć i jest to raczej delikatnie określenie targających mną uczuć. Na razie nie chcę tego dziecka. Nie chcę być dłużej w ciąży, bo czuję się okropnie, nie chcę rodzić - nie mam ochoty męczyć się kilka lub kilkanaście godzin, a potem cierpieć z bólu, a na myśl o połogu, zmęczeniu i niedospaniu w pierwszych kilku tygodniach robi mi się niedobrze...
Poza tym bardzo kiepsko radzę sobie z emocjami i chciałabym je zagłuszyć, ale przychodzą mi do głowy same mało ciekawe sposoby: cięcie - na razie muszę się powstrzymać, żeby potem uniknąć nieprzyjemnych pytań, zajadanie problemów, głównie słodyczami - nie mogę, bo mam cukrzycę, alkohol/tabletki - zakazane, bo ciąża, a nawet leżeć w łóżku i tępo gapić się w sufit nie mogę, bo grozi mi zakrzepica... Chciałabym się jakoś wyłączyć, schować się pod kołdrą i uciec od tego wszystkiego. Nie chcę tych uczuć, nie chcę nie chcieć tego dziecka i w ogóle wolałabym być kimś innym :-( :(
 
Ja odczuwam to wszystko troche inaczej, jednak rowniez mam depresje ciazowa i tez chcialabym zeby juz byl czerwiec/lipiec i zeby bylo po porodzie. Ja bardzo chcialam dziecka i chce je miec, ale bardzo sie boje a ta ciaza to najciezszy okres w moim zyciu. Po 1 poronieniu od poczatku tej ciazy sa problemy, najpierw sie dowiedzialam ze znow moge poronic, potem ze dziecko moze miec wady, przerazilam sie porobilam wszystkie mozliwe badania, nic w nich nie wyszlo ale ostatnio sie dowiedzialam o niedomykalnosci zastawki, boje sie ze beda jakies wady serca powazniejsze. Zyje od usg do usg i ta ciaza to najciezszy okres w moim zyciu i jestem pelna podziwu dla wszystkich ktorzy mowia ze to taki super stan i w ogole. Ja juz odliczam dni a zostalo mi jeszcze az 7.5 tyg do terminu a nie wiadomo czy sie nie przedluzy :/ dodatkowo stres na kazdym kolejnym usg, strach przed porodem, strach ze dziecko bedzie jednak chore, strach o komplikacje, o to czy pozniej sobie poradze, czy dziecko nie bedzie potrzebowalo jakichs operacji, czy ja dam rade. Nie wiem, dla mnie jest to wszystko bardzo wykanczajace i moje samopoczucie przed ciaza bylo zupelnie inne, zupelnie inne zycie, teraz tylko ciagly stres, strach, az tak nieszczesliwa i wykonczona psychicznie nie bylam jeszcze nigdy a nie wiadomo co sie jeszcze wydarzy. Chcialabym zeby dziecko sie urodzilo, boje sie o nie i okropnie sie boje ze cos zlego sie stanie. Chce dziecka ale jednoczesnie wolalabym zeby juz bylo ze mna, ta ciaza to dla mnie naprawde okropny stan, ciagly strach :/ i chyba hormony mi nie pomagaja bo wszystko widze w czarnych kolorach, ciagle rysuja mi sie same czarne scenariusze, w czwartek mam usg i kontrole tego serca, to pewnie cala srode przeplacze zanim sie jeszcze czegokolwiek dowiem. Jak sie dowiem czegos zlego to juz w ogole nie wiem jak to udzwigne.
Przykro mi, ze tez macie niefajne przezycia zwiazane z ciaza. Ja mimo ze u mnie jest troche inaczej bo dziecka chce to znow mam inne problemy i ta ciaza jest dla mnie okropnie meczaca psychicznie :( do tego ciagle slysze o chorych dzieciach i ciezkich porodach o tragediach :/
 
@Linka1290 , każdy przeżywa wszystko inaczej. Ty pragniesz tego dziecka najbardziej na świecie i strach o Jego/Jej zdrowie Cię paraliżuje. Tym bardziej, że są ku temu podstawy, a ciągłe czekanie w nerwach na wyniki badań, jeszcze bardziej wszystko potęguje. Wg mnie powinnaś poszukać pomocy lekarza/psychologa, choć przekonałam się dzisiaj, że na NFZ może to być trudne (u mnie najszybszy termin do psychiatry na połowę lipca, a psycholog 1 spotkanie na koniec czerwca, bo ktoś zrezygnował, a następne koniec września :-( :( ).
Idealnie byłoby gdybyś już teraz otrzymała pomoc, ale to zależy od finansów, czy możesz sobie pozwolić na prywatne wizyty.
U mnie było inaczej - ciąża była dużym zaskoczeniem, nie była planowana i przytrafiła się w czasie, kiedy już od dłuższego czasu chorowałam, ale twardo udawałam, że sobie poradzę. A guzik prawda! Do tego moja ciąża jest dość trudna - mam niedoczynność tarczycy i Hashimoto, cukrzycę i cholestazę ciążową, niewydolność żylną a teraz już zakrzepicę i wszystkie możliwe ciążowe dolegliwości - sapię jak lokomotywa, a przez ból pleców ledwo się ruszam. Na razie bezpośredniego zagrożenia dla dziecka na ma, ale jeśli nie będę się pilnować i brać leków, może być kiepsko. A ja mam już tego po dziurki w nosie i chciałabym wreszcie zacząć żyć, a nie wegetować. I też tak jak Ty odliczam dni do końca ciąży. I modlę się, żeby skończyło się wywoływaniem przed terminem. Nie chcę krzywdy tego dziecka, ale czasami mam tak dość, że nie chcę dziecka w ogóle. Zdaję sobie sprawę, że to po części przez to, że jestem wykończona i coraz mniejsze rzeczy wyprowadzają mnie z równowagi. U Ciebie w tym aspekcie jest podobnie - masz dość stresu i zamartwiania i chciałbyś wreszcie urodzić. Trudno jest to wszystko na spokojnie ogarnąć, bo stres i dodatkowo także hormony robią swoje. Ale trzymam kciuki i daj znać jak sobie radzisz. I koniecznie próbuj dostać się do specjalisty.
 
Próbowałam do specjalisty i dostalam sie dokladnie tydzien temu. Jednak ta wizyta mi na pewno nie pomogla a nie wiem nawet czy jeszcze bardziej nie wyszlam dobita. Jak powiedzialam babce o 1 poronieniu to ona ze sie nie dziwi, ze jestem smutna bo stracilam dziecko ... tylko ja na to wtedy nie patrzylam w ten sposob. Teraz gdybym stracila dziecko ktore mam w brzuchu to bylaby dla mnie tragedia z powodu takiej straty, jednak wtedy to byl 5/6 tc i nie czulam.sie emocjonalnie zwiazana z tamtym zarodkiemz tyle ze i tak czulam sie.zle bo ciagle myslalam ze cos ze mna nie tak, z moim organizmem ze nie bede mogla miec dzieci, ze wszysxy wokol zachodza w ciaze i sa w ciazy a ja od razu ronie, ze mam cos w genach co moze sprawix ze nie vede mogla miec zdrowych dzieci. Tamten strach rowniez zostal ze mna dp tej pory, ze jednak cos ze mna jest nie w porzadku, a jeszcze pozniej wyszedl za duzy pecherzyk zoltkowy - naczytalam sie zr to zwiastuje choroby genetyczne i wady plodu. Nie uspokoily mnie 1 prenatalne ktore wyszly ok ani nawet testy nifty na ktore wydalam kupe kasy. W 30 tyg nagle na badaniu prenatalnym iii trymestru wyszla ta niedomykalnosc zastawki i znowu zaczynam sie bac, ze zrobi sie z tego cos powazniejszego, ze beda wady serca, uladu krazenia, co bedzie z dzieckiem po urodzenium do tego strach przed porodem, czy w ogole dam rade czy nie uszkodze dziecka. Cala ta ciaza to dla mnie meka, chcialabym miec dziecko ale zeby juz ze mna bylo, nie radze sobie z obecna sytuacja, caly czas mam czarne myśli. Jeszcze nigdy nie czulam sie tak fatalnie i nie myslalam o niczym az tak obsesyjnie, staram sie odwrocic uwage od ciazy czytac ksiazki, ogladac jakiws filmy ale i tak caly czas mysle o tej ciazy, co bedzie. Jutro kolejne badanie usg wiec dzis jestem jednym wielkim klebkiem nerwow. Dzis kolejna wizyta u psychologa ale wiem ze nic mi nie da. U psychiatry probowalam ale powiedzialanmi wprost ze nie moge w ciazy przyjmowac zadnych lekow, bo one sa szkodliwe i bede sie jeszcze bardziej martwic o dziecko czy nic mu po lekach nie bedzie, zreszta nigdy takich lekow nie bralam, nie wiadomo jak na nie zareaguje. Ta pani psychiatra wlasnie wyslala mnie do.psychologa, ale psycholog ewidentnie mi nie pomaga. Dzis kolejna wizyta u psychologa,sprobuje ale wiem ze to nic nie da.

Bozena wspolczuje tez tych wszystkich dolegliwosci, mi tez juz ciezko bo brzuch rosnie, wiadomo nie mozna sie poruszac i wykonywac wszystkich czynnosci normalnie jak.przed ciaza, a to dopiero sie zaczyna dzis 33tc. Boje sie ze nie urodze do konca czerwca czyli do terminu... chcialabym zeby juz ten czas minal, chcialabym wiedziec co bedzie ze mna, z dzieckiem. To oczekiwanie mnie dobija i wykancza. Funkcjonuje w takim stresie od 8tc, tlumacze sobie ze wytrzymalam juz 25 tygodni to wytrzymam i jeszcze 7, ale nie wiem czy wytrzymam jak sie czegos zlego dowiem na usg :/ i tak jak Ty wolalabym urodzic wczesniej, nie mowie ze teraz juz bo to troche za wczesnie ale tak 37-38 tc zeby choc troche to oczekiwanie skrocic.
 
reklama
@Linka1290 , jedna wizyta na pewno nie pomoże, ale trzeba uparcie walczyć o siebie. Ja 10 lat temu chodziłam na regularną terapię, na której przez pierwsze pół roku dopiero oswajałam się z terapeutką i sytuacją. Miałam tak ciężką depresję, że siedziałam zgarbiona na krześle, tępo wpatrując się w podłogę i prawie się nie odzywając. A potem, kiedy pomalutku zaczynałam się otwierać, część spotkań rzeczywiście jakby pogarszała mój stan.
W ogóle, wydaje mi się, że rzadko kiedy pierwsze spotkania ze specjalistą faktycznie pomagają - to dopiero wstęp do dalszej współpracy. Poza tym, nawet najlepszy specjalista nigdy do końca nie wie, o czym myślimy, bo wydaje mi się, że nie zawsze da się dokładnie powiedzieć, co nam siedzi w głowie. Czasem są to tak skomplikowane mechanizmy, których często sami nie do końca rozumiemy, więc to oczywiste, że trudno nam wyrazić to słowami. A kiedy już myślimy, że się wreszcie udało, psycholog odbiera to zupełnie inaczej. Ale to nie jest nic złego, bo zdarza się tak, że sami nie wiemy czego chcemy albo pod maską jednych pragnień kryją się inne, z których nie zdajemy sobie sprawy. To normalne, dlatego nie przekreślaj tak szybko tych spotkań. Nawet jeśli na razie nie czujesz, żeby Ci pomagały.
Poza tym, wydaje się, że w Twojej sytuacji, po porodzie odczujesz ulgę, choć niestety nie ma na to gwarancji. Bo jeśli za problemy w ciąży i strach o dziecko obwiniasz siebie, to znaczy, że Twoja samoocena jest zanizona. A jeśli faktycznie tak jest, po porodzie możesz dalej się "gnębić", że czegoś nie umiesz. Bo nie oszukujmy się, pierwsze tygodnie z dzieckiem wcale do łatwych nie należą. Fizycznie daleko Ci będzie do dobrej formy, a jeszcze będzie się trzeba wszystkiego nauczyć. Musisz już teraz o siebie walczyć i zrozumieć, że na pewne rzeczy nie masz wpływu (jak np przebieg ciąży), ale nawet jeśli coś idzie źle, to przecież nie jest to Twoja wina. Jeśli uda Ci się to zrozumieć przed porodem, potem łaskawszym okiem spojrzysz na siebie i kłopoty z dzieckiem. Bo różnie może być. Mogą pojawić się problemy z karmieniem, nieustające kolki, niezrozumiały płacz, zmęczenie i mnóstwo innych problemów przy zupełnie zdrowym noworodku. Ważne, żeby pozwolić sobie na błędy i nie obwiniać się za wszystko.
Nie wiem czy coś zrozumiałaś z tego chaosu, ale w razie czego pisz. Chętnie porozmawiam.
 
Do góry