Angiee
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 7 Listopad 2020
- Postów
- 2 005
Serio? Przeczytaj mój punkt 10, gdzie ewidentnie napisałam, że niektóre dzieci są trudniejszymi przypadkami i to niczyja wina. Czy ja sobie poradziłam ze snem mojego dziecka? Na tyle, na ile on sam mi na to pozwolił. Większość osób jak słyszy, jak on w tym momencie śpi, to się łapie za głowę. Bo waży już 10 kg, a jest w większości usypiany na rękach, jeszcze do niedawna budził się w nocy co 40-60 minut i to z takim krzykiem, że aż się zanosił. Jak był mały to przy zmianie pieluszki musieliśmy mieć non stop włączoną suszarkę, bo inaczej z płaczu łapał długie bezdechy. Jest kochanym i bystrym chłopcem, ale temat jego snu do tej pory przyprawia mnie o dreszcze.Nie no, fajnie, że poradziłaś sobie ze snem swojego dziecka, ale powiem Ci, że gdybym ja w tamtych czarnych czasach założyła wątek podobny do autorki i przeczytałabym taki elaborat, to załamałabym się jeszcze bardziej. Tak, ja wiem, że dziewczyny pytały, tylko chciałam zwrócić uwagę, że metody, które działają na jedno dziecko, mogą nie zadziałać na drugie. Przedstawianie ich jako proste, łatwe, uniwersalne i dające szybki efekt jest kolejnym cierniem na drodze matki z depresją. Pyta siebie dlaczego ona tak nie umie, dlaczego jej dziecko nie współpracuje, co jest z NIĄ nie tak, bo przecież to nie wina dziecka, to ONA musi robić coś źle.
Nie tędy droga.
Nie wiem jak u innych mam opanowanych przez tego demona jakim jest depresja, ale mnie historie o tym jak się komuś pięknie udaje i jak sobie radzi tylko przygnębiały. Ktoś w depresji nie chce słuchać, że ktoś sobie dał radę, bo w takiej rozmowie nie o drugą osobę chodzi, a o tę chorą. To jej trzeba poświęcić swój czas, słuchać, a porady zachować na chwilę, kiedy sama o nie zapyta.
I tak, wiem, że odpowiedziałaś na pytanie. Ja natomiast chciałam zwrócić uwagę na to, że wątek założyła dziewczyna w depresji.
Więc jeszcze daleko nam do idealnego snu, ale te wszystkie metody, które opisałam, bardzo nam pomogły, mimo że oczywiście nie działały od razu - potrzeba było na to dużo czasu i akceptacji, że moje dziecko jest pod tym względem bardziej wymagające.
Nie wiem, czy miałam depresję, bo nie diagnozowałam się, ale na pewno miałam bardzo silnego baby bluesa, więc w jakimś stopniu wiem, jak to jest. I wiem też, że na mój stan ogromny wpływ miało właśnie to, że mój syn słabo spał, a jak nie był na cycku, to non stop wrzeszczał.
I tak, też szukałam wtedy wsparcia (zresztą wydaje mi się, że dałam je wcześniej autorce, bo poradziłam jej wizytę u specjalisty), ale szukałam też konkretnych wskazówek, co mogę zrobić, żeby jakoś pomóc dziecku i sobie. I mimo że faktycznie tutaj potrzeba było czasu, to te wymienione przeze mnie rzeczy naprawdę zrobiły dużą różnicę.
No np. to skakanie na piłce. Serio dla mnie wtedy nie do pomyślenia było, że miesięczne dziecko nie uspokaja się noszone i bujane na rękach. Moja mama i teściowa były w szoku, obie próbowały i nic nie działało. Dopiero jakoś przez przypadek odkryłam, że jak robię przysiady, to syn się uspokaja prawie od razu. No ale żeby nie obciążać kolan, to używaliśmy piłki