reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Depresja macierzyństwo?

Przeczytałam cały wątek i komentarze . Mam 2 dzieci więc może powiem swoje doświadczenia I coś Ci to pomoże. Przy pierwszym miałam podobne problemy jak ty . Nie potrafiłam się cieszyć macierzyństwem pierwsze miesiące ( też wymagające dziecko ) . Często budziła się w nocy , w dzień mało spala ,pamiętam bujanie w wózku i zastanawiałam się jak inne mamy tak delikatnie jeżdżą wózkiem i zaraz maluch zasypia a u nas jest taki dramat . Nie miałam czasu na żadnych psychologów chociaż jak kończył kończył dzień to normalnie już ryczałam że mam dość I jestem chyba zla matka . Szczerze u nas na tym etapie co u ciebie okazało się ząbkowanie i chyba dodatkowo skok rozwojowy ... po za tym mała poprostu za dużo czasu spędzała ze mną i chyba obie potrzebowałyśmy odpoczynku . Dopiero jak ktoś mnie zaczął zmieniać 1,5-2 h dziennie i potrafiłam się zrelaksować, zadbać o siebie to z każdym dniem było coraz lepiej , pojawiały się pierwsze pozytywne myśli że może być dobrze , że wreszcie mam czas się spokojnie umyć, czy nawet bezczynnie poleżeć.
Dziękuję Tobie za wypowiedź w sprawie mojego problemu. Widzę parę podobieństw w tym co opisujesz do tego jak się aktualnie czuję. Twoje stwierdzenie o byciu złą matką jest mi strasznie bliskie, towarzyszy mi codziennie. No i ten wózek... codziennie
mijam mamy które idą spokojnym krokiem z wózkiem i rozmawiają z koleżanką a ich dzieci śpią! Jak one to robią!?
Bardzo możliwe że również ja jak i mój syn potrzebujemy od siebie odpoczynku żeby miał okazję pobawić się z inną osobą. Dzisiaj jest niania, młoda dziewczyna i zobaczymy jak będzie, na ten moment ja po prostu leżę i nic nie robię. Jestem jak totalny kapeć.
 
reklama
codzienniem mijam mamy które idą spokojnym krokiem z wózkiem i rozmawiają z koleżanką a ich dzieci śpią! Jak one to robią!?
Może mają inną sytuację niż Ty. Nie porównuj się do innych, to najgorsze co możesz zrobić. Ty jesteś mamą swojego dziecka i nikt inny. To Ty jesteś dla niego najlepsza i najukochańsza. Nie czuj żadnych wyrzutów sumienia, przecież chcesz dla swojego maleństwa jak najlepiej. Wiem jak się czujesz. Moje co prawda były w miarę spokojne, ale bardzo długo czułam wyrzuty, że nie jestem taka jak inne matki, że nie jestem bezgranicznie zaabsorbowana macierzyństwem, że dostrzegam jego wady i chcę być sama czasem. Inne niemal oblizują palce umazane kupą niemowlęcia, a ja nienawidzę zmieniać pieluch - choć to robię. Inne godzinami bawią się z dzieckiem w edukacyjne zabawy i siedzą w bałaganie, a mnie bałagan dołuje i nie lubię bawić się z niemowlakami i malutkimi dziećmi. Trudno. Ja jestem taka, Ty jesteś taka, one są takie. Jedno jest pewne, Twój maluch nie mógłby mieć lepszej mamy - bo to właśnie Ty nią jesteś. Odszukaj siebie, zawalcz o siebie i zobaczysz, że wszystko się poukłada, a każdy beznadziejny dzień się skończy i nie wróci. Ze swojej strony doradzam psychiatrę ❤️
 
Moja mała też jest dzieckiem butelkowym - też niestety nie z wyboru. Ciąża nie była super łatwa, ale to co się stało po porodzie... Okazało się, że mała ma wadę serca, o której nie wiedzieliśmy i musi mieć operację, by w ogóle przeżyć. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze - może dlatego czasem dużo małej "wybaczam".

Dla mnie żeby mała spała 2-3 godziny w dzień to święto. Jak była noworodkiem to potrafiła tao spać. Po prostu widzę, że z tego trochę wyrosła i trzeba się z tym pogodzić. Ja zaczęłam ją wnikliwie obserwować i znalazłam pory kiedy potrzebuje snu i wtedy ją kładę i usypiam w wózku. Raz spi dluzej a raz krócej. Poza tym mamy rutynę wieczorną, typu kąpiel, karmienie itp. Zasypia sama z szumisiem w lozeczku. Wieczorami jest najbardziej marudna no i jest dzieckiem kolkowym baaardzo. Juz jej na szczęście powoli mija.

Ja zauważyłam też taką zmianę, że musi mnie widzieć i co się dzieje dookoła. Łóżeczko czy wózek żeby sobie polezala to odpada. W grę wchodzi albo leżaczek na chwilę, albo na dłużej mata z zabawkami. Ewentualnie ja muszę być. Noszenie też już głównie przodem do świata. Może spróbuj go jakoś bardziej czymś zainteresować? Czy jest taka totalna mamoza z nim też w ciągu dnia?

A jak nocki? U nas bardzo dobrze i może właśnie w dzień dlatego tak mało śpi. Chociaż no też się zdarzają też cięższe noce.

A jak się czujesz z tym, że np. coś masz w domu niezrobione? Bo mnie to strasznie dobijało na początku. No ale sobie wtedy powtarzam, że mała jest ze mną w domu a moglysmy być dalej w szpitalu jak inne chore dzieciaki i wtedy to czy mam umytą podłogę schodzi na drugi plan.

Przykro mi bardzo że spotkało Was tyle stresu, musiało być Ci strasznie ciężko. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić co musiałaś wtedy czuć ale pocieszające jest to że piszesz jakoby sprawy zdrowotne córeczki się uregulowały. To najważniejsze!

Mam wrażenie że moj syn ma totalna mamoze jak jesteśmy razem albo ja to sobie wymyśliłam/pozwoliłam?
Musi mnie widzieć, nawet jak jem to muszę się na niego patrzeć. Jak tylko spojrzę na talerz aby wcelować widelcem w jedzenie to od razu się denerwuje.
Zastanawiam się cały czas, czy gdzieś popełniłam błąd? Czy zrobiłam coś co spowodowało że teraz mam jak mam.

Nocki różnie, z zasypianiem też. Wczoraj byłam zadowolona bo usnął w 20 minut ale za to po 50 minutach obudził się z krzykiem, myślałam że dostanę zawału. Nie wiedziałam co mam zrobić bo nigdy nam się taka sytuacja nie wydarzyła.

Tak, czuję się fatalnie jak nic nie mogę zrobić w domu. Sterta ubrań czeka do złożenia, blat do wytarcia, lustro w zaciekach i wiele innych a ja nie mam możliwości wykonania żadnej podstawowej czynności.
 
Może mają inną sytuację niż Ty. Nie porównuj się do innych, to najgorsze co możesz zrobić. Ty jesteś mamą swojego dziecka i nikt inny. To Ty jesteś dla niego najlepsza i najukochańsza. Nie czuj żadnych wyrzutów sumienia, przecież chcesz dla swojego maleństwa jak najlepiej. Wiem jak się czujesz. Moje co prawda były w miarę spokojne, ale bardzo długo czułam wyrzuty, że nie jestem taka jak inne matki, że nie jestem bezgranicznie zaabsorbowana macierzyństwem, że dostrzegam jego wady i chcę być sama czasem. Inne niemal oblizują palce umazane kupą niemowlęcia, a ja nienawidzę zmieniać pieluch - choć to robię. Inne godzinami bawią się z dzieckiem w edukacyjne zabawy i siedzą w bałaganie, a mnie bałagan dołuje i nie lubię bawić się z niemowlakami i malutkimi dziećmi. Trudno. Ja jestem taka, Ty jesteś taka, one są takie. Jedno jest pewne, Twój maluch nie mógłby mieć lepszej mamy - bo to właśnie Ty nią jesteś. Odszukaj siebie, zawalcz o siebie i zobaczysz, że wszystko się poukłada, a każdy beznadziejny dzień się skończy i nie wróci. Ze swojej strony doradzam psychiatrę ❤️
Dziękuję za słowa otuchy.
Tak, jeśli chodzi o psychiatrę to się wybiorę ale dopiero jak wróci mąż, niestety teraz nie mam możliwości.
Muszę po prostu MUSZĘ coś z sobą zrobić, pisząc to nawet teraz mam łzy w oczach a w sumie nic takiego ważnego nie napisałam. Tyle we mnie emocji które aż się buzują.
Ostatnio nawet miałam takie myśli że może mnie nie lubi i dlatego taki jest? Ale to już były myśli poniżej pasa, chyba bardziej samą siebie upodlić się nie dało.
Dziękuję jeszcze raz za Twoją wypowiedź!
 
Dziękuję za słowa otuchy.
Tak, jeśli chodzi o psychiatrę to się wybiorę ale dopiero jak wróci mąż, niestety teraz nie mam możliwości.
Muszę po prostu MUSZĘ coś z sobą zrobić, pisząc to nawet teraz mam łzy w oczach a w sumie nic takiego ważnego nie napisałam. Tyle we mnie emocji które aż się buzują.
Ostatnio nawet miałam takie myśli że może mnie nie lubi i dlatego taki jest? Ale to już były myśli poniżej pasa, chyba bardziej samą siebie upodlić się nie dało.
Dziękuję jeszcze raz za Twoją wypowiedź!
Spędziłam wiele miesięcy czując się jak Ty, więc wiem jak podłe można się czuć. Ja czułam się jak śmieć i najgorsza matka i żona na świecie. Dopiero jak dostałam leki po drugiej ciąży, to zaczęło mi się układać w głowie, ale i to nie od razu. Najpierw poczułam ulgę jakby fizyczną, a na pewne wnioski musiałam poczekać. Nadal miewam gorsze chwile kiedy nie wiem czy ze mną czy z "nimi" jest coś nie tak. Najczęściej mi to wisi, ale bywają i chwile potknięcia. Tylko, że chwile to coś innego niż dnie i noce w poczuciu winy, bezsiły, samotności i żałoby za swoim życiem. Jesteś bardzo mądrą osobą, szybko wyciągnęłaś rękę po pomoc, idziesz do lekarza. Wiesz jak wiele kobiet tutaj siedzi miesiącami albo latami narzekając tylko i nie robiąc nic, żeby było lepiej? Aż się niedobrze robi :D Ty jesteś już po pierwszym kroku, bo zaczęłaś działać. Nie chodzi o to, żeby zawsze wygrywać, a żeby walczyć. Uda Ci się :*
 
Dziękuję za słowa otuchy.
Tak, jeśli chodzi o psychiatrę to się wybiorę ale dopiero jak wróci mąż, niestety teraz nie mam możliwości.
Muszę po prostu MUSZĘ coś z sobą zrobić, pisząc to nawet teraz mam łzy w oczach a w sumie nic takiego ważnego nie napisałam. Tyle we mnie emocji które aż się buzują.
Ostatnio nawet miałam takie myśli że może mnie nie lubi i dlatego taki jest? Ale to już były myśli poniżej pasa, chyba bardziej samą siebie upodlić się nie dało.
Dziękuję jeszcze raz za Twoją wypowiedź!
On jest tylko z Tobą i jesteś dla niego całym światem i dlatego tak reaguje. Kocha Cię najmocniej na świecie, a nie lubi. Może faktycznie Wam obojgu przyda się oddech od siebie nawzajem. Opiekunka to bardzo dobry pomysł.

U mnie jednak zwykle więcej ludzi sie przewija. Zawsze ktoś do małej zagada, albo weźmie ją na ręce. Zatem zdecydowanie jest lżej, ale trochę wiem co czujesz, bo przez cztery tygodnie byłam z nią sama w szpitalu non stop... Też mi było bardzo ciężko i miałam załamki. Wydawało mi się, że jej płacz od kolek był spowodowany tym, że źle się nią zajmuje.

Dasz radę, moja siostra mnie pocieszała, że pierwsze miesiące żyła jak w amoku. Moja mama też mówiła, że czasem naprawdę niewiele mogła zrobić, bo jej dawaliśmy w kość. Może łatwiej przetrzymać takie ciężkie momenty, jak się wie, że wielu innym mamom też było ciężko a nie super cukierkowo jak z okładki.
 
Dziękuję Tobie za wypowiedź w sprawie mojego problemu. Widzę parę podobieństw w tym co opisujesz do tego jak się aktualnie czuję. Twoje stwierdzenie o byciu złą matką jest mi strasznie bliskie, towarzyszy mi codziennie. No i ten wózek... codziennie
mijam mamy które idą spokojnym krokiem z wózkiem i rozmawiają z koleżanką a ich dzieci śpią! Jak one to robią!?
Bardzo możliwe że również ja jak i mój syn potrzebujemy od siebie odpoczynku żeby miał okazję pobawić się z inną osobą. Dzisiaj jest niania, młoda dziewczyna i zobaczymy jak będzie, na ten moment ja po prostu leżę i nic nie robię. Jestem jak totalny kapeć.
zobaczysz będzie lepiej. Nie cale macierzyństwo tak wygląda. Nie mówię że później jest super łatwo ale z czasem zmienia się podejście do sytuacji I kazda z nas radzi sobie coraz lepiej . Chociaż nie powiem zdarzają się te lepsze i te gorsze dni . Trzymam kciuki żeby udało Ci się wrócić do wmiare normalnego funkcjonowania i zebys czerpała też radość z bycia mama a nie tylko widziała same negatywy . :)
 
Trzymam mocno kciuki, daj znać jak poszło. Kochana, ja mam niewymagające dziecko, teściową i męża pracującego w domu a i tak miewałam wrażenie, że za chwilę oszaleję, zemrę ze zmęczenia i musiałam zmuszać się aby wyjść spod prysznica, bo tylko tam nikt nic ode mnie nie chciał. Myślałam, że pierwsze 3 miesiące są najtrudniejsze, ale już wiem, że to bardziej 4-8 miesiąc najbardziej daje w kość, maluch już tyle nie śpi a zmęczenie się nadbudowuje i nie ma kiedy tego odespać, o kąpieli nawet nie wspomnę. Jeszcze troszkę i będzie lepiej - syn ma 9 miesięcy i budzi się w nocy raz, ja w końcu lepiej funkcjonuję. Jesteś bardzo dzielna, życzę Ci wszystkiego dobrego :)
Dziękuję za moc życzeń, bardzo mi się teraz przydadzą. Jak przeczytałam Twoja wypowiedź, szczególnie ostatnie zdanie to strasznie miło mi się zrobiło że az łezka się zakręciła. Dziękuje za to niezmiernie miłe zdanie.
Pozwolę sobie napisać jak poszło z niania....
Dziewczyna przez telefon już wydawała się bardzo...markotna ALE to było nieważne, potrzebuje pomocy a ona mogła przyjść. Spóźniła się 20 minut i nie powiedziała nic typu sorki ale no uciekł mi autobus, zakręciłam się, cokolwiek!
Ale dobra, myślę sobie - nie poddawaj się!
Rozmowa się nie kleiła ale co tam, to nie było wtedy istotne.
Bujałam młodego 20 minut w wózku żebyśmy mogły pospacerować (kiedy na nią czekałam) a on chociaż trochę się zdrzemnąć. Zaczęła go zaczepiać aż się zbudził, telepotała nim po wszystkich wysokich krawężnikach, zaliczyła każda dziurę i moja sugestia że tego nie lubi nie działała. Poszłyśmy do domu, pobawiła się z nim 2h i o pełnej już chciała iść. Miałam wrażenie że przyszła odfajkować, dostać kasę i pójść. Przez 2h leżałam i nic nie robiłam bo nie miałam siły ale jestem średnio zadowolona z opiekunki :(
 
zobaczysz będzie lepiej. Nie cale macierzyństwo tak wygląda. Nie mówię że później jest super łatwo ale z czasem zmienia się podejście do sytuacji I kazda z nas radzi sobie coraz lepiej . Chociaż nie powiem zdarzają się te lepsze i te gorsze dni . Trzymam kciuki żeby udało Ci się wrócić do wmiare normalnego funkcjonowania i zebys czerpała też radość z bycia mama a nie tylko widziała same negatywy .
Dziękuję! Czekam na lepsze czasy ale najpierw kierunek lekarz
 
reklama
On jest tylko z Tobą i jesteś dla niego całym światem i dlatego tak reaguje. Kocha Cię najmocniej na świecie, a nie lubi. Może faktycznie Wam obojgu przyda się oddech od siebie nawzajem. Opiekunka to bardzo dobry pomysł.

U mnie jednak zwykle więcej ludzi sie przewija. Zawsze ktoś do małej zagada, albo weźmie ją na ręce. Zatem zdecydowanie jest lżej, ale trochę wiem co czujesz, bo przez cztery tygodnie byłam z nią sama w szpitalu non stop... Też mi było bardzo ciężko i miałam załamki. Wydawało mi się, że jej płacz od kolek był spowodowany tym, że źle się nią zajmuje.

Dasz radę, moja siostra mnie pocieszała, że pierwsze miesiące żyła jak w amoku. Moja mama też mówiła, że czasem naprawdę niewiele mogła zrobić, bo jej dawaliśmy w kość. Może łatwiej przetrzymać takie ciężkie momenty, jak się wie, że wielu innym mamom też było ciężko a nie super cukierkowo jak z okładki.
Dziękuję że tak piszesz, jestem chyba dla siebie zbyt surowa, zbyt wymagająca. Mam wielką nadzieję że mnie kocha tak samo jak ja kocham jego. Nigdy nie zaznałam takiego silnego uczucia jak miłość do własnego dziecka, teraz rozumiem jak łatwo można stracić głowę dla takiego brzdąca.

Ojjj ja też słyszałam dużo głosów że teraz to z górki, najgorsze za mną, teraz będzie lepiej, oby było po 3 miesiącu - takie opinie. Tylko że u nas akurat te 3 miesiące to była bajka w porównaniu do tego co mam teraz. Nie chce się chwalić ale dziecko na wieczór zasypiało mi w 5 minut czyli od momentu odbicia do położenia już spał. Budził się dwa razy na butelkę i potrafił spać do 8!! Myślałam że wygrałam los na loterii aż do 4 miesiąca...
No cóż..jestem coraz bliższa zaakceptowania stanu rzeczy a to głównie przez Forumowiczki tutaj które na wiele otworzyły mi oczy. Jeszcze tylko muszę coś z tym zrobić aby wyrzucić te natrętne myśli, żałobę z łba i chyba będzie dobrze...
 
Do góry