Lewatywa - kolejny miły aspekt porodu.
Dostałam dzisiaj ataku paniki
nie mogłam się opanować
Akurat jestem cały czas sama w domu więc tym gorzej - płacz, krótki oddech, ogólna beznadzieja i strach...
Jak nie urodze do środy to będzie cesarka jakos czwartek-piątek, bo wg usg przedwczorajszego dziecko ma 3800g i główkę 9.52 cm
Dopiero dzisiaj do mnie dotarło, że on ciągle rośnie
Rano szybko poleciałam zrobić układ krzepnięcia, elektrolity i cukier bo mi tego brakowało, wyniki o 14.00.
Taka oto paranoja: wolałabym, żeby mnie wzięło do środy, znienacka, ale skoro on taki wielki to może lepiej niech siedzi w brzusiu i będzie ta cesarka? Tylko, że to dla mnie psychiczna katorga znać datę i godzinę
Wizja przecięcia bebechów, kroplówek, cewnika itd również nie pomaga.
Najchętniej bym się wypisała z tego interesu... Boję się, że się nie wezmę w garść
A wiem, że MUSZĘ