Na początku ciąży dolegliwości bólowe są normalne, ale żadnych nie można lekceważyć. Przy najbliższej wizycie radzę opowiedzieć lekarzowi o każdym bólu czy dyskomforcie w obrębie brzucha. Najwyżej Cię uspokoi albo zaleci, jak postępować.
Pamiętam, że w pierwszych tygodniach ciąży (zanim jeszcze ujrzałam dwie kreseczki na teście) pobolewał mnie brzuch, a to w dole, a to gdzieś kłuło po bokach. Ale najgorzej bolały mnie piersi, do tego stopnia, że nie mogłam nosić stanika ani obcisłej bluzki, bo po prostu wyłam z bólu. Czasem tak miałam przed miesiączką (choć nigdy tak mocno), więc spodziewałam się jej lada dzień. Po dwóch tygodniach oczekiwania na miesiaczke zrobiłam test no i wyszły dwie kreski. Kiedy lekarz potwierdził ciążę byłam w piątym tygodniu. I od tego momentu jak na zawołanie pojawiły się chyba wszelkie możliwe dolegliwości pierwszego trymestru - wymioty i nudności przez bitę 24 h na dobę, zmęczenie i senność, byłam rozdrażniona (w pracy zaczęłam krzyczeć na klientów ;D, a potem przepraszałam, nie wiedziałam, co się ze mną dzieje), płaczliwa i nadwrażliwa. Polała mnie kość łonowa (praktycznie przez całą ciążę, czasami trudno mi było wstać z krzesła albo zrobić krok, bo tak bolało) , a po jakimś czasie zaczął się okropny ból pod lewym żebrem - to rosnąca ciążą uciskała na organy wewnętrzne. Oprócz tych dwóch ostatnich dolegliwości, wszystkie inne zniknęły na początku drugiego trymestru. Całą ciążę coś mnie bolało, gdzieś uciskało, to znowu czułam się ciężka i niezdarna, szybko się męczyłam. Ale ogólnie dało się wytrzymać, a dziś tęsknię do tamtych fascynujących miesięcy, kiedy pod sercem nosiłam Kubusia.