Brałam luteinę na wywołanie okresu, lekarz mówił, że zadziała po 3-4 tabletkach przyjmowanych raz dziennie. Wzięłam 10 tabletek, okres wrócił po 15 dniach od pierwszej tabletki ale znacznie intensywniejszy niż normalnie. Myślałam, że to przez tabletki jest mocniejszy, a poza tym wszystko jest ok i jednak test się pomylił skoro okres wrócił. Mój ginekolog ciąży nie wykrył, być może faktycznie było za szybko, ale test był pozytywny. Inny ginekolog twierdzi, że nie ma możliwości, żeby test wyszedł pozytywny a ciąży w tym momencie nie było (wykluczając oczywiście tą trzecią kreseczkę na teście, która wskazuje na uszkodzenie testu). W takim przypadku dochodzi zazwyczaj do samoistnego poronienia, o którym kobieta gdyby nie zrobiła testu i nie zobaczyła, że jest w ciąży nawet by nie wiedziała. Czy zgadzacie się z tą teorią? Ten lekarz nie badał konkretnie mnie, ale osobę o podobnym przypadku. Z tym, ze mnie nadal boli jajnik i podbrzusze i nadal jest mi niedobrze. Wiem, że powinnam iść do lekarza, ale się teraz boje i nie mogę się przełamać :/ Możecie mi powiedzieć czy po luteinie jest intensywniejszy okres? Czy jeśli byłam jednak w ciąży to mogłam w tym momencie poronić? :/ Warto jeszcze zaznaczyć, że podczas okresu z piersi zaczął wyciekać biały płyn, wodnisty i miał taki mleczno-biały kolor. Kilka razy. Też nigdy wcześniej to się nie pojawiało. Czekam na jakąś odpowiedź.