Witam Was Wszystkie,
dopiero dołączyłam do Babyboom i po raz pierwszy piszę na forum. A to dlatego bo właśnie przeszłam "na tamtą stronę". Mam za sobą pozytywne testy ciążowe oraz wynik badania krwi
. pomyślałam sobie, że opiszę moje doświadczenia z tym związane. Może któraś z Was miała podobnie, a może któraś skorzysta z moich doświadczeń...
Od ponad roku chciałam zajść w ciążę, w okolicy sylwestra udało mi się przekonać mojego faceta, ze to już czas i ze w tym roku (2010) powinniśmy już ten temat ruszyć do przodu. Z mojej strony od dwóch lat nie biorę tabletek, ale mój facet nie był gotowy na bycie ojcem, i stosował tzw. naturalne zabezpieczenie w postaci stosunku przerywanego. Mogę powiedzieć, że ku mojej trosce był w tej dziedzinie mistrzem. Po nowym roku byłam bardzo podekscytowana, chciałam być w ciąży natychmiast. Niestety jego blokada psychicza sprawiała że bardzo rzadko kochaliśmy się do końca. Do tego wszystkiego w marcu nie dostałam @. Kolejna również mi się mocno przesunęła. Po wizycie u lekarza i badaniach okazało się, że mam podwyższoną prolaktynę, obniżony progesteron i w związku z tym mam zatrzymają owulację. Także jestem niepłodna. Oczywiście było to wynikiem stresów, do tego tak bardzo chciałam być w ciąży, że wszystko mi się rozregulowało. Byłam załamana. Naczytałam się na forach, jak wiele dziewczyn latami leczy się z takich przypadłości, że leki nie działają, że pewnie nie zajdę w ciąże teraz przez kilka lat. Nie ukrywam, że mojemu facetowi ta sytuacja była na rękę. Tzn. nie cieszył się, że mam problemy zdrowotne, absolutnie, był troskliwy, pocieszał mnie, zapewniał że na pewno będzie dobrze i że szybko wszystko wróci do normy. wiem tylko że jak to facet, dla niego oznaczało to jeszcze kilka miesięcy spokoju w moich jęczeniu o robienie dziecka
. Po 4 miesiąc brania leków, zrobiłam ponownie badania, okazało się, że są książkowe. Byłam bardzo szczęśliwa. Oznaczało to, że znów jestem płodna, mam owulację i regularne @. oczywiście znowu chciałam zajść w ciążę natychmiast. No i nie zachodzilam. Przez kolejne trzy cykle testy ciążowe wskazywały jedną kreskę. Byłam rozżalona, załamana. Już podejrzewałam że znowu na pewno wszystko się rozregulowało. Z rozżalenia postanowiłam się więcej nie starać, odstawiłam hormony (podtrzymujące dobry stan przepisane przez gina), nawet na kwas foliowy się obraziłam. Postanowiłam że jak nie to nie. Widocznie tak ma być, że nie mój czas. Mój partner też był wyraźnie zmęczony moim ciśnieniem w tym temacie. Więc wszystko wygasiłam. Nawet jakoś niezbyt często chodziliśmy do łóżka. W październiku pojechaliśmy na działkę do znajomych, kochaliśmy się w niedzielny poranek. Coś mnie tknęło i po tygodniu zrobiłam test. Oczywiście wyszedł negatywny. Po kolejnym tygodniu, dzień przed spodziewaną miesiączką zrobiło mi się kilka razy niedobrze, więc zrobiłam kolejny test. I ten (15 dni po stosunku) wyszedł również negatywnie. Pewna braku ciąży wypiłam z przyjaciółką po butli wina. No i nie dostałam @. To byłam już pewna w 100% że znowu wszystko rozregulowane i że na pewno będę się znowu leczyć. 6 dni po terminie @ przed wyjściem na kolejną zakrapianą imprezkę (w piątek tydzień temu) namówiona przez mojego faceta, zrobiłam kolejny test. Moje samopoczucie było takie standartowe, jakbym w każdej chwili miała dostać @.Typowe bóle na @. Lekko obolałe piersi. Ale nic poza tym. Robiłam test z tym samym podejściem, że na pewno nie wyjdzie, bo przecież zrobiłam już dwa i nie wyszły. I jakie było moje zdziwienie, kiedy powoli, bardzo niewyraźna, pojawiła się druga kreska. Trzęsły mi się ręce, byłam w szoku. Mój ukochany też. Aż słabo mu się zrobiło. Po godzinie zrobiłam drugi test innej firmy, tym razem druga kreska była już bardzo wyraźna. W poniedziałek poszłam na badanie krwi, no i jestem w ciąży
Napisałam to wszystko, żebyście dziewczyny które się staracie i czekacie na ciąże, nie martwiły się. Jestem najlepszym przykładem tego, że najlepiej odpuścić ciśnienie, liczenie dni płodnych, ciągłe myślenie. Samo wyjdzie, z miłości i spontanicznie.
Aha, nie mam nadal żadnych specjalnych objawów, nie przestała mi smakować kawa, nie zmieniły mi się smaki, nie mam żadnych mdłości, piersi narazie jak przed okresem. Więc nie zawsze są jakieś konkretne objawy. Po prostu nawet teraz kiedy wiem na 100% że to ciąża, nie czuję totalnie żadnej różnicy. Dlatego nie dziwiły mnie początkowe negatywne testy. Warto tez jak się okazuje poczekać z testem ze 3 tygodnie, bo wcześniej po prostu może nie wychodzić.
Oczywiście to bardzo wczesna ciąża, wizytę mam po 22. ALe na pewno wiem że jest.
Jedyne co odczuwam to po koniec dnia delikatne bóle brzucha, nadal jak na okres.
Pozdrawiam wszystkie starające się, i wszystkie które już przeszły na drugą stronę mocy.