Cześć Asienka!
Muszę powiedzieć, że leki przeciwbólowe nawet działają i jakoś dycham, nawet w pracy mogłam jakoś funkcjonować. Najgorzej było dziś w nocy, bo czułam, że zbliża sie "kulminacyjny" dzień i ciągle się budziłam z lękiem i cała mokra, wymęczyłam się jak nic. Ale dzisiaj nie jest tak źle, może moje modły zostały wreszcie wysłuchane... Cieszę się, że Twoja prolaktyna jest ok:-). Przynajmniej nie musisz się o to martwić. Ja sobie na razie nie będę robić tego badania, bo wydaje mi się, że nie mam problemów z owulacją. Super, że umówiłaś się, że dietetyka, daj znać, co ci zalecił. Czytałam, że w endometriozie nie należy jeść czerwonego mięsa, więc nie jem. W ogóle zmieniłam radyklanie dietę, odkąd wiem, że mam tę wstrętną chorobę. Jeśli chodzi o dzieci - wiesz, najbardziej męczy mnie myśl, że przeze mnie druga osoba może nie być szczęśliwa. Świadomość, że mój mąż przeze mnie mógłby nie móc zostać ojcem... Wiem, że nie powinnam tak myśleć, ale to mnie męczy bardziej niż cokolwiek innego. A Ty nie masz takich myśli? Wydaje mi się, że one nasuwają się mimowolnie... Wprawdzie mój mąż wydaje się tym wszystkim nie przejmować i jest kochany, ale mimo wszystko myśli nachodzą...
Muszę powiedzieć, że leki przeciwbólowe nawet działają i jakoś dycham, nawet w pracy mogłam jakoś funkcjonować. Najgorzej było dziś w nocy, bo czułam, że zbliża sie "kulminacyjny" dzień i ciągle się budziłam z lękiem i cała mokra, wymęczyłam się jak nic. Ale dzisiaj nie jest tak źle, może moje modły zostały wreszcie wysłuchane... Cieszę się, że Twoja prolaktyna jest ok:-). Przynajmniej nie musisz się o to martwić. Ja sobie na razie nie będę robić tego badania, bo wydaje mi się, że nie mam problemów z owulacją. Super, że umówiłaś się, że dietetyka, daj znać, co ci zalecił. Czytałam, że w endometriozie nie należy jeść czerwonego mięsa, więc nie jem. W ogóle zmieniłam radyklanie dietę, odkąd wiem, że mam tę wstrętną chorobę. Jeśli chodzi o dzieci - wiesz, najbardziej męczy mnie myśl, że przeze mnie druga osoba może nie być szczęśliwa. Świadomość, że mój mąż przeze mnie mógłby nie móc zostać ojcem... Wiem, że nie powinnam tak myśleć, ale to mnie męczy bardziej niż cokolwiek innego. A Ty nie masz takich myśli? Wydaje mi się, że one nasuwają się mimowolnie... Wprawdzie mój mąż wydaje się tym wszystkim nie przejmować i jest kochany, ale mimo wszystko myśli nachodzą...