reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Czy można i jak zaplanować płec dziecka?? chłopiec/dziewczynka?:)

Kurde Pyszczek, przez tę Twoją historię mam całą mokrą twarz :zawstydzona/y: Czytając masz przed oczami obraz tego, co czytasz. Ech, tak się cieszę, że wszystko jest już dobrze, choć cierpienia było dużo :(
 
reklama
hej dziewczyny melduje sie ze juz jestem w domu...ja troche obolala ale nie ma sie co dziwic jak synek maly kolosik...niestety mam problemy z pokarmem i musze dokarmiac:-(no cos takie zycie..zdjecia postam sie wstawic jak naszybciej...
Czarodziejko jaks ie nazywa dokladnie to mleko na recepte co Ty uzywalas??I czy ono nie powodowalo kolek??jak juz dojede do siebie to napisze cos wicej ale Paula Wam opisala porod hehe...na ktorej str sa zdjecia Kasi sebusia??
buziaki

Dziewczynki witajcie :-)

Od wczoraj popołudnie jesteśmy w domku :-) Nie wiem kiedy uda mi się nadrobic i w ogóle przeczytać co napisałyście, DZIĘKUJĘ wszystkim za trzymanie kciuków za nas i za pamięć, jesteście Kochane!

Sebuś własnie śpi, więc na chwilkę wpadłam, dopiero organizujemy życie w domu na nowo, a ja uczę się karmienia i tego co oznacza jaki płacz. Sebulek jest kochany, cudny po prostu nasz Okruszek. Od teraz słowo "mama" nabiera dla mnie innego znaczenia..

Pozdrawiam absolutnie wszystkie Kochane Forumowiczki z BB. Będę się odzywać!

Buziaki

Witajcie Mamuśki!!!! Czekamy na zdjątka maluchów :-)

cześć dziewczynki

nie wiem czy Anufifi Wam pisała, że Kiki nasza w szpitalu, ale właśnie ją operują
prosze o trzymanie kciuków, aby wszystko było ok i szybko wróciła do domu do swoich dzieciaczków

O kurcze! To się porobiło :-( Oczywiście, kciuki zaciśnięte, ale jestem pewna, że wszystko będzie w porządku i Kiki szybko wróci do swoich pociech :tak:

Co za dzień.....
Kotka mi zdechła!
do dupy z tym wszystkim, nic nie wychodzi i jeszcze do tego moja Kropeczka.... :-(
Znikam na jakiś czas.
Buziaki
..i dziękuję za wasze słowa. wiele dla mnie znaczą..

Przykro mi Kiniu, tulam Cię :-(
 
U mnie było tak:
W piątek zostałam przyjęta na patologię, tak jak wiecie, leżałam na sali 9cio osobowej (!), nic mi nie robili tylko ktg, na którym wychodziłt skurcze ale jeszcze słabe, chociaż mnie bolało..W sobotę miałam mieć test okcytocynowy, ale się rozmyślili bo na porodówce nie było dla mnie miejsca w razie czego. Test przełożono na niedzielę ale oczywiście tez nie zrobili. W końcu ordynator zadecydował że w poniedziałek zakładają mi cewnik. Jednak w niedzielę badała mnie jeszcze główna Pani profesor i tak mi szyjkę odgięła w środku i zrobiła masaż, że aż mi się ciemno zrobiło przed oczami :eek: I po tym się zaczęło..coraz mocniejsze skurcze. Do wieczora już nie mogłam leżec ani siedzieć więc chodziła w kółko po korytarzu i zapisywałam co ile minut. Były co 5. O 12 się nade mną położne zlitowały i wysłały na porodówkę. tam dostałam jakiś zastrzyk głupiego jasia który miał mi powiększyć rozwarcie bo było tylko na 3 palce. Spałam na łóżku porodowym czekając aż zacznie działać, a Mąż na fotelu obok łózka spał razem ze mną. Ale rano koło 7 rozwarcie było bez zmian i tylko położne się zmieniły, skurcze natomiast wyraźna nasiliły się, ale były zbyt krótkie wiec za mało efektywne. Przejeła mnie jakaś stara małpa położna, która cały czas pchała mi paluchy do środka i próbowała rozwarcie zrobić, aż jej uwagę zwrócili że może szyjka pęknąć. A ja wyłam w bólu jak ona to robiła, nogi mi się trzęsły, kurczyłam się, płakałam, wszystko. Byłam cały czas pod ktg. Mąż wczesniej pojechał do odmu przespać się 2 godziny bo powiedzieli nam że przy takiej akcji to jeszcze do wieczora będę rodzić. Na szczęście zadzwoniłam szybko do niego jak już nie wytrzymywałam i szybko wrócił. Koło 10 zaczęłam mówić lekarzom że ja nie dam rady, że chcę cesarkę, wijąc się z bólu. Skurcze na maksa, a rozwarcie dalej na 4... Podłączyli mnie pod oksytocynę, najpirw 2 jednostki, ale Małemu zaczęło tętno skakać, więc zmiejszyli na 1, ale rozwarcie nic sie nie posuwało, a ja po tej oksytocynie już nie kontrolowałam siebie, płaczu, bólu. Położna zaczęła się na mnie wydzierać, zaczęła mi robić łaskę że w ogóle mi tu pomaga :wściekła/y: Podali mi więc 4 jednostki oksy żeby na maksa mnie rozkecić, ja wiję się z bólu na łózku, a tętno Małego zaczęło znowu wariować, zlecieli się lekarze, główna Pani profesor, patrzą na mnie, na ktg, w tym czasie M przyjechał, trzymał mnie za rękę kochany, a lekarze do mnie - za chwilę będzie miała Pani cięcie. Dziecko jest zagrożone zamartwicą, jeśli będziemy kontynuowali poród może być niedobrze. Dali mi do ręki długopis, podpis szybko, za 5 min miał być anastezjolog. Okazało się że Mały nie chciał się dobrze wstawić do kanału rodnego, bo główką przciskał pępowinę do ściany macicy, przez co zabierał sobie tlen i tętno zaczęło skakać. Doczłapałam do sali operacyjnej, nogi zalane krwią, studenci się patrzą, ale było mi już wszystko jedno, szybko na stół, znieczulenie w kręgosłup, nogi zaczęły drętwieć...Zaraz zaczęto mnie ciać, czułam jak wyciągali Małego - baaardzo dziwne uczucie! :sorry: Lekarz zapytał - żywy? I za chwilę usłyszałam krzyk, popiskiwanie naszego brzdąca, i słowa tych którzy go wyjęli - "Ładny, duży chłopiec" :-) Przystawili mi go do Pyszczka, ja w masce tlenowej, zaczęłam płakać i płakać i dziękowac wszystkim po kolei....anastezjologowi, itd. Nasz Okruszek był już z nami :-)
Nie zapomnę tego dnia, tej chwili do końca mojego życia ...:tak:

Pyszczku aż się popłakałam. Straszne to co piszesz! Czasem ci lekarze i siostry to niepoważni są. Nie mogliście tam awantury zrobić?? Jak można dać kobiecie się męczyć z bólu przez trzy dni?!!
Jejciu, dobrze, że wszystko się dobrze skończyło :tak: Mam nadzieję, że choć w części uda Ci się o tym zapomnieć, a pamiętać będziesz tylko to że Synuś pojawił się na świecie. Podobno ból porodowy szybko się zapomina :-) Coś w tym jest :tak:
 
Witam Was kochane ,
Zwłaszcza Gosie i Pyszczka w domu...z synusiami

Pyszczku zrobiłabym tam taka jazdę ze zapamietali by mnie do końca swoich dni...ja jestem ogólnie bardzo spokojna ale do czasu ...a takie zachowanie jest karygodne ....
Dlaczego nie zadzwoniłas do swojego lekarza??? tylko tak cierpiałaś !!!!!!
Ja bym mu powiedziała co o tym mysle....

Kiedy chodziłam z Filipem , raz poszłam na ktg ....mój lekarz powiedział ze zostawia mnie pod opieka kolegi bo musi isć na pogrzeb...ok nic sie w sumie nie działo....ale coś im sie po ktg nie podobało ...przyszła połozna i rzucając mi czopek na łózko kazała sobie załozyc ....dobrze ze była mama moja i mi pomogła bo zakładanie czopka z brzuchem i z ktg na nim to raczej nierealne...a ta pipa sobie poszła nic nie mówiąc...za chwile ten lekarz znajomy gina przyszedł i mnie badał tak niedelikatniez e krew poleciała ....tak ich wszystkuich wtedy spierdzieliłam bo mi nerwy poszły ze sam gin do mnie dzwonił i mnie potem przepraszał bo musiało dojść do niego ....powiedziałam mu tylko ze wiecej ma mnie nie zostawiac w rekach idiotów bo jemu powierzyłam swoje i mojego dziecka zycie ....i to była dobra naucczka bo przy porodzie chodzili jak w zegarku....
Kochana oni wykorzystują fakt ze kobieta jest przestraszona , obolała i nie myśli wtedy normalnie ....ale trzeba ich sprowadzac na ziemie ...moze w końcu sie nauczą ....ja poza tym incydentem nie moge złego słowa powiedziec ....ale to pewnie też dlatego ze cały czas był ktos ze mną z rodziny ...oni wtedy sie boją ...

To smutne ze tyle sie wycierpiałas ...poród zawsze wiąże sie z bólem , ale mimo niego jesli wszystko przebiega ok ma sie miłe wspomnienia ...mam nadzieje ze mimo przezyc i Tobie bedzie kiedys miło sie to wspominać bo to przeciez cud ....
 
paulko jesli możesz prosze o rade.

i jeszcze to.a może ktos jeszcze sie zna.

Tusia kochana troszkę chyba obcięłaś te wyniki robiąc zdjęcia ale z tego co widzę to i toksoplazmoze i cytomegalie przechorowałaś i masz przeciwciała, więc wszystko jest ok :tak: na toksoplazmoze jesteś odporna a na cytomegalie obecnie nie chorujesz ale musisz uważać bo można jeszcze zachorować!
 
Pyszczku kochana nasza....aż sie poryczałam...jestem w szoku że tak można ludzi traktować no!!! :szok: co za babsztyl!!!:wściekła/y: było im tam nieźle do pieca dosadzić! ale najważniejsze że wszystko dobrze się skończyło :tak: Ty niedługo dojdziesz do siebie a z czasem zapomnisz ten ból....dobrze że Sebuś jest zdrowy i jest już z Wami....on wynagradza wszystkie bóle! :tak: ile to kobieta może znieść żeby potem być szczęśliwą :tak: dobrze że już jesteście w domku :-) Tulam Cię mocno!!!

Zmykam bo będziemy z M film na dvd oglądać :-)
Miłego wieczorku dziewczynki :tak:
Do jutra!
 
Dziewczyny ja na chwilę

Mam załamkę....znowu mnie napina...czuje ze nie jest dobrze....we wtorek mam wizyte wiec sie okaże.....ale martwią mnie te napiecia...brzuch mam jak głaz......no ale nospy przeciez nie mogę brać w nieskonczonosc!!!!!

No dobra babeczki ale nie smęcę Wam
Buziaczkuje Was i zyczę Dobrej nocki
Buziaki dla kazdej z Was

sm315604-1.jpg
 
Dziewczyny moje Kochane dziękuję to co napisałyście dla mnie po tym opisie porodu, każdej z osobna. Jutro jak tylko Mały będzie spał napiszę więcej indywidualnie :tak:
A mam pytanie do Was, doświadczonych już mamuś, czy skoro mam pokarm to już nie dawać butelki np. na noc? Czytalam że trzeba karmić np. 20 min z jednej piersi i 20 z drugiej i że wtedy Mały się najada. Ale Sebulek zje z jednej i zasypia przy cycku, i nie wiem czy się najada czy nie czy tylko tak sobie ssie i zasypia. A może mój pokarm jest mało treściwy? Może mu nie wystarcza? Śpi nam średnio 2 godziny, tzn co dwie się budzi i znowu do cyca. Mam więc wrażenie że cały czas by przy nim siedział. Jak to było u Was? A może on za malo je? Bo zasypia na niedługo a potem się denerwuje i bije łapkami po pyszczku i płacze. A może dawac smoczek na te nerwy? Proszę pomóżcie!

Buziaki

Jejku co z Kiki...żeby wszystko było dobrze...
Do jutra Dziewczynki, pa..
 
Dziewczyny moje Kochane dziękuję to co napisałyście dla mnie po tym opisie porodu, każdej z osobna. Jutro jak tylko Mały będzie spał napiszę więcej indywidualnie :tak:
A mam pytanie do Was, doświadczonych już mamuś, czy skoro mam pokarm to już nie dawać butelki np. na noc? Czytalam że trzeba karmić np. 20 min z jednej piersi i 20 z drugiej i że wtedy Mały się najada. Ale Sebulek zje z jednej i zasypia przy cycku, i nie wiem czy się najada czy nie czy tylko tak sobie ssie i zasypia. A może mój pokarm jest mało treściwy? Może mu nie wystarcza? Śpi nam średnio 2 godziny, tzn co dwie się budzi i znowu do cyca. Mam więc wrażenie że cały czas by przy nim siedział. Jak to było u Was? A może on za malo je? Bo zasypia na niedługo a potem się denerwuje i bije łapkami po pyszczku i płacze. A może dawac smoczek na te nerwy? Proszę pomóżcie!

Buziaki

Jejku co z Kiki...żeby wszystko było dobrze...
Do jutra Dziewczynki, pa..


Pyszczku na początku powinno się karmić dziecko na żądanie. Skoro Mały nie płacze i przesypia przynajmniej 2 h to widocznie mu tyle wystarczy. Ja karmiłam raz z jednej raz z drugiej piersi tzn. jedno karmienie z jednej a kolejne z drugiej. Tak przynajmniej mi mówiono, ale być może też można trochę z tej trochę z tej choć wydaje mi się, że lepiej jak się jedną opróżni do końca. Może być też tak, że dziecko potrzebuje więcej i wypije najpierw jedną a potem jeszcze z drugiej ale to już w późniejszym czasie. Lepiej nie dokarmiać, bo wtedy Sebuś przyzwyczai się do łatwiejszego jedzonka, bo z butli mu łatwiej ciągnąc i tym bardziej będzie mniej jadł z piersi. Moja koleżanka to nawet herbatek nie dawała, a karmi dzieci do 3 roku :szok:. Niestety początki są trudne. Czasem to wygląda tak, że cycki masz cały dzień na wierzchu. Chyba, że masz faktycznie głodomora i wyciągnie Ci wszystko do ostatniej kropelki :-) Moja Zośka niestety taka nie była i też zasypiała po 15 minutach przy piersi, ale spała i nie płakała,a potem jak jej dawałam odciągnięty pokarm w butelce, bo się zawzięłam, że wykarmię piersią :-) to wypijała cała butlę (ale to oczywiście później, bo na początku maluchy jedzą mało) Jak kończysz karmić to dobrze potem tę reszkę pokarmu z piersi odciągnąć. Im więcej przystawiasz dziecko do piersi, im więcej wypije lub Ty odciągniesz to bardziej pobudzisz produkcję. A jak dziecko nie pije to z czasem pokarmu jest coraz mniej. Ja wisiałam z odciągaczem cały dzień :-D, bo Zośka mało wypijała a ja nie chciałam stracić pokarmu;-)
Wszystko zależy na ile się jest wytrwałym :-) Ja wcale nie uważam, że dokarmianie to coś złego, ale wiesz pokarm mamy najlepszy :tak:Poza tym wygoda: wyciągasz cycka i już, a tak zabawa z butelkami wyparzaniem itp. Natomiast jeśli ktoś psychicznie nie ma siły to bez sensu, bo ani dziecko ani mama nie mają z tego pożytku.
Ze smoczkiem też jest różnie. Niektórzy mówią, że smoczek też może wpłynąć na słabsze ciągnięcie z cyca. Dzidzia fajnie z nim wygląda, ale dopóki się da to chyba lepiej nie dawać. Poza tym jak nie będzie miał smoka to nie będzie problemu z odzwyczajaniem :-) Ja właśnie Zoście wcisnęłam smoka nie wiadomo po co bo wcale się nie domagała, ale Jarek nie miał i tak mi się chciało dzidzi ze smokiem. No głupia byłam :-) i nie wiem czy właśnie przez to potem nie było problemu z ciągnięciem cyca.

Wszystko jeszcze przed Tobą, na pewno się nauczysz i wpadniesz w odpowiedni rytm. Dopiero się poznajecie :tak:Najpierw spróbuj Go dostawiać wtedy kiedy tego potrzebuje, a z czasem może się to unormuje. Powiem Ci, że to najpiękniejsze momenty kiedy dzidzia tak przy piersi jest i patrzy prosto w Twoje oczy i małymi łapkami dotyka :-) Super! Powodzenia!
 
Ostatnia edycja:
reklama
witam.z rana.
Paula-dziękuję.a czy to można zbadac czy chorowałam w ostatnich trzech miesiącach.
bo ginka dała mi skierowanie do lekarza ch.zakażnych nie wiem po co?
Kiki
-kochana za chwile operacja ,oby wszystko było borze i wracaj szybciutko do zdrowka i do nas.:tak:

Kinga-lepiej juz samopoczucie.tulam.;-)
Pyszczku-to okropne jak traktuja ludzi ,ale ja tez bym sie bała awantury robic bo poniekąd jestes zdana na tych ludzi.a zreszta w takiej sytuacji to kobieta tak sie boi :szok:
Pyszczku i Gosiu-czekam na zdjęcia małych muszkieterów.:tak:
Czarodziejko-oby było dobrze.tule.
za staraczki-trzymam kciuki.;-)
Patrysiu-zdjecia śliczności.
A mi -synio sie rozchorował,ale jakos tak dziwnie bo jest blady ,ma katar i brzuch go boli.żadnej temperatury i gardło też nie.:eek:nie wiem co za choroba i jeszcze dzis sobota.ach..
jak kogos ominełam sorki.pozdrawiam was wszystkie cieplutko.
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
Do góry