reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Czy coś widać ?

Zgadzam się z wypowiedziami jak najbardziej. Ale przecież nikt tutaj nikomu nie powiedział, że ma sobie odpuścić to wtedy na pewno się uda.
Nigdy bym komuś nie zarzuciła że ma zaprzestać sowich przekonań i leczenia i całkowicie się odstresować to wtedy będzie to. Nie zauważyłam ani jednej tego typu wypowiedzi.
Jednak jeśli mam przekonanie że według mnie był to bodziec który uniemożliwił mi zajście w ciążę dlaczego ktoś usilnie mi wpiera, że to na pewno nie było spowodowane stresem?? Być może właśnie mój organizm w ten sposób funkcjonuje i akurat mi to w bardzo znaczącym stopniu utrudniało zajście.
 
reklama
Serio, nie znasz sytuacji i tak piszesz, może najpierw warto dopytać skąd taka wypowiedź??? Żeby nie było bardzo streszcze. Owszem wielo krotnie lekarz proponował mniej myśleć o staraniu i dziecku bo intensywne myślenie nie pomaga. Wiele badań, nowe pomysły, leczenie w różny sposób i nic i tak dostałam informację że mam cykle bezowulacyjne wszystko stymulowane i nic jak już było światełko w tunelu to i tak nie udawało się. Jak się już poddaliśmy to się udało. Z zaskoczenia więc jednak te wyłączenie myśli dużo daje, nawet odstawiłam leki. Znam różne historie być może Ty nie. 🤷

MyszkaMiki30
Według mnie tak, po 3 miesiącach od całkowitego wyłączenia, udało się. Z tym że on nie był całkowicie bezpłodny bo gdyby był całkowicie to wiadomo... On też bardzo chciał. Po prostu miał znacznie mniejsze szanse i znacznie mniej dobrych plemników ale był też problem i po mojej stronie jak pisałam wyżej... W moim przypadku był to psychiczny rollercoaster od wzlotów po upadki. Aż w końcu powiedzieliśmy dość.

Zgadzam się z wypowiedziami jak najbardziej. Ale przecież nikt tutaj nikomu nie powiedział, że ma sobie odpuścić to wtedy na pewno się uda.
Nigdy bym komuś nie zarzuciła że ma zaprzestać sowich przekonań i leczenia i całkowicie się odstresować to wtedy będzie to. Nie zauważyłam ani jednej tego typu wypowiedzi.
Jednak jeśli mam przekonanie że według mnie był to bodziec który uniemożliwił mi zajście w ciążę dlaczego ktoś usilnie mi wpiera, że to na pewno nie było spowodowane stresem?? Być może właśnie mój organizm w ten sposób funkcjonuje i akurat mi to w bardzo znaczącym stopniu utrudniało zajście.
Widzisz to wszystko jest kwestia interpretacji. Podawanie swojego przykładu „odstawiłam leczenie, odpuściłam i zaskoczyło” może być odbierane, jako dawanie takiej właśnie rady.
Także może warto teraz odpuścić i pomyślę o tym, czemu niektórzy mogą odbierać takie posty jako zachęcanie do zrezygnowania z leczenia.

Dalej w wątek nie będę się zagłębiać i cytować, ale tam jest jeszcze więcej argumentów opartych na dowodach anegdotycznych.

Do tego powoływałaś się na badania, do których nie podesłałaś linków (m.in. ja to zrobiłam). W pewnym sensie sama nakręciłaś ten wątek, więc nie dziw się, że dziewczyny z tym dyskutują.

I na ten moment takie teksty o odpuszczeniu ani mnie ziębią, ani grzeją, bo sama nie miałam problemów z zajściem w ciążę. Irytuje mnie sposób dyskusji - nie mówiłam, sama se znajdź, powoływanie się na dowody anegdotyczne i na wolność słowa.
Nie są to zarzuty tylko do Ciebie, a w sumie do każdej uczestniczki tej dyskusji.

A i przypomnę, że nikt tutaj nie prosił o radę, ani o dzielenie się swoją historią, a o zobaczenie, czy jest kreska na teście, czy jej nie ma.
 
To jest prawo do mojego własnego słowa w moim osobistym przypadku nie oceniając tutaj nikogo ani nie pouczając, że ktoś musi zrobić tak jak ja bo mi się udało i to jest na pewno 100% niepowodzenie innych. Pisałam to wielokrotnie jest to pewien czynnik który może mieć ogromne znaczenie ale nie musi. Ktoś kto w to nie wierzy uważa to za bzdurę, mit itd ma co do tego jak najbardziej prawo. I ja to szanuje.
Ktoś oczekuje ode mnie szacunku przy tym kompletnie nie okazując go moim własnym przekonaniom. Więc w tym momencie jest już coś nie tak.
Ale prawda jest taka że albo stres ma wpływ albo go nie ma. Blokada psychiczna bierze się między innymi z braku umiejętności radzenia sobie ze stresem.
 
Widzisz to wszystko jest kwestia interpretacji. Podawanie swojego przykładu „odstawiłam leczenie, odpuściłam i zaskoczyło” może być odbierane, jako dawanie takiej właśnie rady.
Także może warto teraz odpuścić i pomyślę o tym, czemu niektórzy mogą odbierać takie posty jako zachęcanie do zrezygnowania z leczenia.

Dalej w wątek nie będę się zagłębiać i cytować, ale tam jest jeszcze więcej argumentów opartych na dowodach anegdotycznych.

Do tego powoływałaś się na badania, do których nie podesłałaś linków (m.in. ja to zrobiłam). W pewnym sensie sama nakręciłaś ten wątek, więc nie dziw się, że dziewczyny z tym dyskutują.

I na ten moment takie teksty o odpuszczeniu ani mnie ziębią, ani grzeją, bo sama nie miałam problemów z zajściem w ciążę. Irytuje mnie sposób dyskusji - nie mówiłam, sama se znajdź, powoływanie się na dowody anegdotyczne i na wolność słowa.
Nie są to zarzuty tylko do Ciebie, a w sumie do każdej uczestniczki tej dyskusji.

A i przypomnę, że nikt tutaj nie prosił o radę, ani o dzielenie się swoją historią, a o zobaczenie, czy jest kreska na teście, czy jej nie ma.
Żeby zrozumieć wszystko dlaczego czegoś nie dodałam musiałabyś całość przeczytać. Byłam zmęczona głupimi zarzutami i wyśmiewaniem. Nie byłoby tego całego shitu gdyby ktoś tak bardzo na mnie nie naskoczył można było na prawdę napisać coś spokojnie i wyprostować grzecznie rozmowę, a nie od razu pisać mi że powinnam "włączyć myślenie" i zacząć kwestionować moje zdanie sorry ale nikt, a nikt mnie nie przekona że takie zachowanie jest OK i tak się załatwia sprawy. Ja tutaj pierwsza na pewno nie zaczęłam nikogo obrażać. Padały pytania na które grzecznie odpowiadałam ale do czasu. Jest napisane jak byk według mnie, w moim przypadku itd... i są to odpowiedzi na zadawane pytania. Nie byłoby pytań nie byłoby tematu.
 
To jest prawo do mojego własnego słowa w moim osobistym przypadku nie oceniając tutaj nikogo ani nie pouczając, że ktoś musi zrobić tak jak ja bo mi się udało i to jest na pewno 100% niepowodzenie innych. Pisałam to wielokrotnie jest to pewien czynnik który może mieć ogromne znaczenie ale nie musi. Ktoś kto w to nie wierzy uważa to za bzdurę, mit itd ma co do tego jak najbardziej prawo. I ja to szanuje.
Ktoś oczekuje ode mnie szacunku przy tym kompletnie nie okazując go moim własnym przekonaniom. Więc w tym momencie jest już coś nie tak.
Ale prawda jest taka że albo stres ma wpływ albo go nie ma. Blokada psychiczna bierze się między innymi z braku umiejętności radzenia sobie ze stresem.
Czekaj… ale wiesz, że to nie o to chodzi? Chodzi o to, że rzuciłaś tezę, na którą nawet nie chciało Ci się wyszukać dowodów. Zaczęłaś się spierać z dziewczynami, które wytłumaczyły Ci dlaczego takie rady (zwłaszcza nieproszone) są nie na miejscu.
Masz prawo do własnej opinii, masz prawo do jej wygłaszania, ale nie znaczy to, że nie powinnaś brać pod uwagę zdania i odczuć innych osób.
I to nie chodzi nawet o temat tej dyskusji. Tak samo byłoby w przypadku dyskusji nad wyższością koloru zielonego od różowego.

Żeby zrozumieć wszystko dlaczego czegoś nie dodałam musiałabyś całość przeczytać. Byłam zmęczona głupimi zarzutami i wyśmiewaniem. Nie byłoby tego całego shitu gdyby ktoś tak bardzo na mnie nie naskoczył można było na prawdę napisać coś spokojnie i wyprostować grzecznie rozmowę, a nie od razu pisać mi że powinnam "włączyć myślenie" i zacząć kwestionować moje zdanie sorry ale nikt, a nikt mnie nie przekona że takie zachowanie jest OK i tak się załatwia sprawy. Ja tutaj pierwsza na pewno nie zaczęłam nikogo obrażać. Padały pytania na które grzecznie odpowiadałam ale do czasu.
Przeczytałam cały wątek. Ja nie mówię, że dziewczyny były ok. Mówię, że cała dyskusja sięgnęła poziomu dna. A przywołuje Twoje posty, bo chce Ci pokazać, że można było je tak zinterpretować.
 
Nie wiem jak inne dziewczyny, ale ja odbierałam takie rady bardzo osobiście i bardzo mnie bolały, zwłaszcza od osób, które miały już dzieci. Szybko się zapomina o tym cierpieniu i żalu, jeśli ma się w domu jedno lub więcej dzieci. Łatwo się mówi o odpuszczaniu, jeśli urodziło się już dziecko. Dodatkowo czułam też jakąś taką nieuchwytną wyższość, nie wiem jak to opisać. Czułam, że wisi takie niewypowiedziane "panuj nad swoimi emocjami". Może to było moje złudzenie...
 
Myślę, że to "odpuszczanie" jako sposób na zajście w ciążę to mit powielany przez dziewczyny, które borykały się z różnymi problemami z niepłodnością, wyleczyły je, na to nałożyła się już rezygnacja i zmęczenie ciągłymi wizytami u lekarza i okazało się, że się udało. Po prostu przypadek. To bardzo bolesne dla par leczących niepłodność, żeby mówić o odpuszczeniu starań. Oczywiście, są blokady psychiczne tak silne, że wpływają na funkcjonowanie przysadki mózgowej, a ona z kolei blokuje prawidłową pracę jajników, w końcu nasz organizm jest całością. Natomiast mówić, że wszystko jest w głowie komuś, kto latami stara się o dziecko, przeszedł dużo zabiegów, był na konsultacjach u wielu lekarzy, jest bardzo przykre. Dobrze to wiem.

Ja zaszłam w ciążę trzy razy, za każdym razem bardzo chciałam. Za pierwszym udało się dopiero kiedy schudłam, opanowałam swoje hormony i miałam stymulację owulacji. Nie myślałam o niczym innym tylko o ciąży - udało się. Przykładów można mnożyć wiele w każdą stronę, ale pamiętajmy, że każdy organizm jest inny. Zresztą powoływanie się na stres wojny, śmierci bliskiej osoby czy nerwów w pracy też jest bez sensu. Każdy na stres reaguje inaczej.
Tylko właśnie sens dyskusji tkwi w tym że nikt nie mówi że odpuszczenie starań jest sposobem na zajście w ciążę ..to nie my narzucamy taka narrację. Mówimy właśnie o blokadach psychicznych które mogą się do niej przyczynić i spotęgować. Na siłę próbuje się nam włożyć w usta coś czego nie mówimy. Jak mantrę piszemy że jak podłożem niepłodności jest problem medyczny to trzeba go leczyć a nie zrezygnować z leczenia i odpuścić starań i myślenia. Na siłę próbuje się nam udowodnić, że mówimy coś innego 🤦
 
Nie wiem jak inne dziewczyny, ale ja odbierałam takie rady bardzo osobiście i bardzo mnie bolały, zwłaszcza od osób, które miały już dzieci. Szybko się zapomina o tym cierpieniu i żalu, jeśli ma się w domu jedno lub więcej dzieci. Łatwo się mówi o odpuszczaniu, jeśli urodziło się już dziecko. Dodatkowo czułam też jakąś taką nieuchwytną wyższość, nie wiem jak to opisać. Czułam, że wisi takie niewypowiedziane "panuj nad swoimi emocjami". Może to było moje złudzenie...

Ok , taka rada przez niektóre została odebrana jako nie empatyczna i krzywdząca. Ale jak jedna z koleżanek z przekąsem chwaliła sie, że przy żadnej ciąży nie miała problemu z jej zajściem, że przychodzi jej to zawsze łatwo i bezproblemowo za każdym razem, to jest już ok?. Przecież czytają to też osoby, ktore od lat się starają, przechodzą przez ogrom bólu i frustracji. Czy myślisz że jest im miło czytając coś takiego? Dlaczego tutaj nikt nie zareagował o brak empatii i zrozumienia dla uczuć innych. To są właśnie te podwójne standardy - jedni mogą mieć totalna wolność słowa, a inni są rozliczani z każdej wypowiedzi.
 
reklama
Ale dziewczyny mówią Wam wprost, że je to boli i tak to odbierają, więc po co to ciągnąć? Ja to rozumiem, bo nawet jeśli trochę za bardzo to biorą do siebie, to mają do tego pełne prawo.
Dlatego że ok szanujemy, że je to boli. Zaznaczyły to, przewijają wątek i jest ok. Ale nie zapominajmy, że oprócz tej grupy jest również grupa innych osób które mają inne podejście do tej kwestii.
 
Do góry