Teri, tyle się naglowilismy, ze wywalczylismy spanie w łóżeczku. Wczoraj wieczorem jeszcze ją meczyly baczki, wiec trafiła na nasze łóżko do karmienia na leżąco. I co ciekawe, jak leży na naszym łóżku żadne spięcie jej nie męczy. Zasypia bez problemu i śpi jak suselek. Wybredna Księżniczka.
U Mikiego bunt plus trochę zazdrość. On nie chce mówić, woli wszystko pokazać, zaprowadzić, nakierować naszą rękę. A jak mu się sprzeciwimy to zaczyna się krzyk, złość, płacz i nakręca się aż prawie wymiotuje. Trwa walka, bo ne zamierzamy mu we wszystkim ustępować, jakieś zasady muszą być. I tak się ciesze, ze nie odreagowuje tego na Krysi (mój brat, starszy o 1,5 roku chciał się mnie pozbyć).
Aro juz jedną służbę miał i dalismy rade, wiec może nie będzie źle ;-)
Emka, super, ze udało się tyle oszczędzić
Robaczku, oj szybko szybko. Zresztą my tez, nie? ;-) Aro juz w poniedziałek idzie do pracy, ale we wtorek juz święto i znow dżin wolnego.
Mikoto, współczuje nocki :-( daleko jeszcze do wyjścia tej piątki?
No właśnie ja ciągle nie dopuszczam tej nietolerancji, bo nic więcej się nie dzieje, co mogło by to wskazywać. No i naprawdę nie są takie silne, do zniesienia i bez środków. Kropelki traktuje jakby podawanie viburkolu przy ząbkowaniu (nie działa przeciwbolowo i przeciwgorczkowo, a pomaga).
Z tym spaniem razem to najczęściej idzie się do niego, uspokoić, poczeka aż zaśnie i zostawia. Tylko czasem jak jest więcej tych epizodów to Aro (bo od ciazy ty jego "obowiązek") nie chce się latać w te i nazwę i zostaje u niego.
Ja się przyzwyczaiłam do głośno mówiącego, bo czuje swobodę w domu. Nikty (prócz dzieci) nie słyszy. A i trochę mam poczucie, ze z kimś rozmawiać normalnie, jakby był obok. Brakuje mi towarzystwa w domu.
Robaczku, dzwon i się przypominają w tym szpitalu. Za długo z czekasz, zdecydowanie. A zaraz na głowie będziesz miała przeprowadzkę, a nie leżenie w szpitalu.
Piatki ma chyba tez Filip Fioletowej.
Ech, przez okno pogoda piękna, słoneczko, robi się sucho. Ale wiuatrycvho wyklucza spacer. Ech nieeee :-(