reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Czerwiec 2013

Marcysiowa ja jakiś czas temu miałam duże problemy z katarem i zatokami... przyjmowałam 4 rodzaje kropel do nosa a były to między innymi Nasivin (obkurcza sluzowki- przy cienkacym katarze), euphorbium (na taki zatkany nos, aby rozrzedzic wydzieline)... spróbuj :-)
 
reklama
Korba dzieki.
jakos po mal wracam do życia. Musze sie podniesc dla Krzysia. Mam wyrzuty sumienia ze tyle czasu myslaam tylo o sobie i swoim bólu.
Czasu nie cofnę, Wiktorowi życia także, a jest tutaj Krzys co nie potrzebuje.
Irek mi uświadomił któregos dnia "do cholery Ksenia, a my? My żyjemy! Też m ciezko, ale przecież mamy syna" Postawił mnie na ziemię tymi słowami.

Marcysiowa a próbowalaś sól morską? Ja czy ciaza czy nie uzywam tylko tego do nosa. Pomaga.
Z Krzysiem lekarz na katar pozwolił mi nasivin dla dzieci. Ale nie kupilam, bo dawałam sobie rade własnie z solą. Tego ozesz uzywac ile chcesz. Nie szkodzi ani dzieciaczkom ani tobie.

Twój mąż kochana ma rację, chociaż podejrzewam jak ci ciężko , ale faktycznie masz Krzysia i Irka którzy również potrzebują Ciebie bardzo. Trzymaj się, czas leczy rany --tak już jest!!! Cieszę się , że zaglądasz do nas :tak:
 
Xez - no niestety na fotki trzeba będzie cierpliwie poczekać. Robił nam je kolega i w niedzielę nie mieliśmy jak się spotkać, żeby zgrać je od niego. Po za tym on chce je troszkę obrobić, żeby było ładnie (przelotem widziałam w aparacie - fajne wyszły). Ale obiecałam - więc na pewno pokażę:happy2:
Tak w skrócie napiszę jak było - bo mogłabym pisać i pisać. Oj działo się działo - od samego rana...
Pomijając, że nocka była średnio przespana, obudziłam się z bólem brzucha. Mikołaj był oporny co do wskazywania swojej obecności (choć czasem tam miźną tu i ówdzie, ale w porównaniu z tym, co codziennie wyprawia to prawie nic), brzuszek spięty, drażliwy, ogólnie fuj. Już się bałam, że zamiast do kościoła przyjdzie nam jechać na pogotowie. Próbowałam i leżenia i rozruszania i nic. W końcu tuż przed fryzjerem wzięłam nospę (1 raz w ciąży, 1 raz od jakichś 4-5 lat). Więc kiedy przyszło ubierać sukienkę (po kilku godzinach) poczułam, że już jest spokojnie. Przy okazji ubierania sukienki ze świadkową złamałyśmy kwiatka wpiętego we włosy :szok: Sytuację opanowały dodatkowe wsuwki (nikt nie zauważył ;-)). Kiedy sukienka była już prawie związana - okazało się, że z jednej strony brakuje sznurka - i dawaj rozwiązywać i wiązać od nowa :dry:
Kiedy już byłam praktycznie ubrana, przyszedł Aro ze swoimi rodzicami. Błogosławieństwo od rodziców i do kościoła (kierowcą była nasza świadkowa). Na dworze wiało, zimno, ale kościół ogrzewany, więc jak się wchodziło to od razu czuło się podmuch ciepła. Kurtki i płaszcze z Aro i świadkami zdjęliśmy dopiero przed uroczystością. No i się zaczęło...
Było cudnie. Muzyka popłynęła, a my sunęliśmy za kapłanem (a w ogóle organizowaliśmy sobie swojego grającego, którym była... moja 1 głęboka miłość - ale Aro stwierdził, że jemu to nie przeszkadza, a po wszystkim sam podziękował i stwierdził, że strasznie mu się podobał dobór utworów i wykonanie). Kazanie było o nas, skierowane prawie w całości do nas i bardzo sympatyczne (mimo, że ksiądz prawie nas nie znał, bo jest nowy w parafii). Najtrudniejszy był oczywiście moment przysięgi.
Czegośmy to nie wymyślali, żeby nie zacząć się śmiać i żeby nie było widać, że nie patrzymy sobie ciągle w oczy (bo dłuższy kontakt wzrokowy groził wybuchem śmiechu - próbowaliśmy wcześniej). Wyszło ładnie, oboje stwierdziliśmy, że się nie opuścimy (nasza koleżanka się pomyliła na swoim ślubie i powiedziała "nie dopuszczę" - teraz wszyscy stali wyczuleni na ten moment). Aro miał problem z założeniem mi obrączki (takie mam poduszki na palcach, że czasem trzeba się posiłować). No i dalsza część mszy... Kolega z aparatem bardzo taktownie krążył po kościele i robił sporo zdjęć. Od makijażu łzawiło mi jedno oko (bo ja właściwie to w ogóle się nie maluję), a jak lecą mi łzy, to i z nosa. Więc z chusteczką w ręku wycierałam noc i policzek - a ten się uparł zrobić mi zdjęcie, że płaczę ze wzruszenia. I tak filował, że w końcu złapał:angry::-)
Na zakończenie oczywiście odegrano nam Marsz Mendelsona i przemaszerowaliśmy przez cały kościół. Na życzenia nie wychodziliśmy na mróz, tylko z tyłu kościoła. No i wszyscy się chętnie do mnie przytulali - byłam jak grzejniczek. [tak więc Xez możesz przekazać Irkowi, że nic a nic nie zmarzłam, w czasie mszy trzymaliśmy się z Aro za ręce - a właściwie to ja mu je grzałam; żadnego kataru nie załapałam] Najbardziej chyba zaskoczyły mnie "moje dzieci" (kiedyś prowadziłam grupę muzyczną dla dzieci - teraz już są w gimnazjum i średniej - no i przyszły delegacją złożyć mi życzenia). W ogóle miały śpiewać podczas ślubu piosenkę, którą ostatnio wygrały miejski konkurs (a jeszcze ja je jej uczyłam), ale coś im sprzęt zaszwankował i się nie dało. Dostaliśmy też od nich WIELKI prezent (dopiero dużo później się okazało co to - pudełko wypełnione pogniecionymi gazetami i pomiędzy nimi kartka z życzeniami. Aro siedział zszokowany, w końcu stwierdził "no tak prezent dla ciebie idealny: pudełko" - bo ja mam bzika na punkcie pudełek).
A potem to już w ogóle - długo długo by pisać. Na pewno będziemy mieli co wspominać :-)
 
Palin gratulacje. Cieszę się, że wszystko się udało i czekam na zdjęcia.

Woda morska to na mnie nie działa. Mogłabym litrami lać i nic. Tak samo inhalacje. Euphorbium mam i też nie pomaga. Teraz jak mi się same troszkę odetkały to może troszkę pomaga.
 
dzien dobry

mama wiki super ze sytułacja z mezem opanowana
fioletowa nam tez mowia ze trzecia bedzie dziewczynka ciekawe
kari zdrowka dla synka

jesli chodzi o pileuchy to my testowalismy duzo ale njawoecej było dady biedronkowej i terz ez sei na nia zapatrze.

pali super ze slub udany

miłęgo dnia
ide cos na obiadek wymyslec i ogarnac chate po weekendzie.
 
Na pewno się pochwalę - jak już do mnie dotrą :happy2: A powiem Wam, że jak wracaliśmy do Giżycka to sobie rozmawialiśmy z Aro, między innymi o zazdrości (czy trochę zmalała), o tym czy coś się zmieni, no i co sobie każde myślało podczas ślubu. Aro mnie rozbroił, jak powiedział, że tuż po przysiędze przyszło mu na myśl "cholera, powiedziało się amen, koniec myślenia o innych laskach" :shocked2:. Nosz kurcze, trwa nasz ślub, a ten takie przemyślenia... :-D:-D:-D Choć muszę przyznać, że też chwilę myślałam, czy mógłby być ktoś na jego miejscu tu teraz - i stwierdziłam, że nie. To ten właściwy :happy2:
 
MARCYSIOWA - nie wiem czy Sudafed można. Przeczytaj jaki ma skład, mi lekarka powiedziała, że xylometazolin w niedużych dawkach nie zaszkodzi [np. Otrivin]. Na mnie też sól morska ani Euphorbium nie działa, ale przyda się dla naszych Maleństw, bo można to stosować od początku.

PALINDROMEA - bardzo się cieszę, że ślub tak wspaniale się udał :tak::-). Czekamy w takim razie z niecierpliwością na fotki :).

XEZ - mój mąż tak samo mną wstrząsnął po naszej stracie. Też zadziałało. Trzymam kciuki, żeby już były tylko te lepsze dni.
 
Palin super, ze miom problemow z brzuszkiem wszystko po nospie sie rozluznilo i bylo dobrze:-) Zazdroszcze slubu z tym wybranym, jedynym i wlasciwym. Mi to nie bedzie dane bo juz kiedys bralam slub, szkoda, ze nie z tym jedynym. Moze kiedys z Darkiem wezmiemy cywilny ale to juz nie to samo.
 
reklama
Witam poniedziałkowo :-)

Nadrobiłam Was ale już nie jestem w stanie napisać każdej z osobna - wybaczcie :zawstydzona/y:

Ja dziś kiepską nockę miałam, źle mi się spało, na dodatek Młodą zaczął męczyć taki suchy kaszel i tak przez godzinę chyba kaszlała :szok: Po południu idziemy do przychodni żeby ją lekarka osłuchała. Wczoraj coś mi w plecy po lewej stronie wlazło i normalnie chodzić nie mogłam, myślałam, że mnie przewiało albo coś ale dziś już nie boli - dziwne :confused:
Ja dziś pakowanie zaczynam, w środę ruszamy - nie cierpię się pakować :no:



Chorowitkom dużo zdrówka życzę !!!!!!!!


NATIS
kciuki mega mocno zaciśnięte !!!!!!!! ;-)
 
Do góry