reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Czerwiec 2013

Może z Aro mamy mały staż małżeński, ale znamy się dosłownie od piaskownicy (500 metrów od siebie mieszkaliśmy i nasze okna wychodziły centralnie naprzeciwko siebie, tylko różne piętra). Z różnymi przebojami u nas było - za dużo, zeby się rozpisywać, ale ostatecznie stanęło na tym, ze zostaliśmy małżeństwem. Dziecka nie zaplanowaliśmy - to ono sobie zaplanowało teraz przyjść na świat. Myśmy się starali, żeby pojawiło się gdzieś za dwa lata - ale z przeznaczeniem nie wygrasz. Ja się cieszyłam, bo jak przychodziła owulacja to dostawałam kolby. Aro by mnie zamknął w 4 ścianach bez klamek i okien. Jak tylko widziałam dzieci albo kobietę w ciąży, to normalnie wyłam jak wilk do księżyca. I choć bardzo chciałam dziecka, to rozum mówił "poczekaj".
--------
Nie mam żadnej suszarki. Po prostu jabłka obrane (nie lubię suszonych skórek), pocięte na kawałki na blachę i do piekarnika (uchylonego). One sobie schnął, aromat i ciepełko roznosi się po całym mieszkaniu (naturalne odświeżacze powietrza). A suszone jabłka to ostatnio jedyna forma, w jakiej jabłka jeszcze jadam (normalnie nie mogę przełknąć). więc co potem z nimi robię - zjadam :-D
--------
Teściowa nie tyle o mnie, co o syna i wnuka dba (a ja się załapuję). A poważnie to ona uważa się za jedyną kobitę, która może królować w kuchni, więc nie daje się wtrącić, czy pomóc. Ona jest królową, ale prawowitym Władcą (wybranym przez lud - tzn rodzinę) jest teść. Gotuje DUŻO DUŻO lepiej i smaczniej od niej, więc w sobotę pewnie czeka nas jego dzieło. U teściowej najbardziej lubię jej karkówkę zapiekaną z żurawinami (Aro mówi "gotowane mięsko - fuj", a mnie bardzo smakuje).
-------
Wy chorujecie na tarczycę - ja na szczęście nie, ale muszę robić sobie co jakiś czas badania. Moja mam zanim się urodziłam chorowała na nadczynność, miała nowotwór złośliwy tarczycy, a po operacji 1 płat nie odrósł i teraz choruje na niedoczynność. Potem pojawiłam się ja i lekarze twierdzili, ze jestem w grupie ryzyka (podobno przez to niedużo urosłam). Ale wyniki mam w normie, więc nic tylko się cieszyć. Cukrzycy się też bałam, bo tata, dziadkowie i babcie (po obu stronach) chorują (chorowali) na cukrzycę (moja siostra miała ciążową przy 2 dziecku, ale się cofnęła po urodzeniu). Tata mojego ojca zmarł w śpiączce cukrzycowej. Więc wszyscy jesteśmy pod kontrolą - robimy sobie badania, część już się zaopatrzyła w glukometry. Ale i tu u mnie jest na razie w porządku, wiec mam spokój, puki co.
-------
U nas Mikołaj przyszedł wcześniej. "Przyniósł" dla mnie kurtkę i buty na zimę (same buty 300 zł, kurtkę udało się za 70), dla Aro Pada i kod na jakąś grę, więc sobie odpuściliśmy prezenty. Będą na święta...
 
Ostatnia edycja:
reklama
No to ja widzę biję rekordy na czercówkach - najstarsza , wielodzietna i z największym stażem małżeńskim. Nam w grudniu stuknie 14 rocznica ślubu , a razem jesteśmy 18 lat :tak:.
 
ak patrze, ze czapelka i Palin sa malutko po slubie ;) POdziwiam, ze tak szybko zdecydowałyscie sie na maluszki.
Ja jestm 2,5misiąca po ślubie, z resztą jest wśród nas jeszcze jedna czerwcówka z tą samą datą ślubu co ja ;-) Nie powiem żeby nam się spieszyło, po prostu nie mieliśmy na co czekać i tak wyszło :-) Chyba lepiej, że zaszłam w ciążę od razu po ślubie, niż gdybyśmy mieli się starać nie wiadomo jak długo :-)

Strasznie dużo piszecie- nie nadążam i jakoś nie mogę się wkręcić :-(
 
Palindromea pisze:
Jak tylko widziałam dzieci albo kobietę w ciąży, to normalnie wyłam jak wilk do księżyca. I choć bardzo chciałam dziecka, to rozum mówił "poczekaj".
ja miałam dokładnie tak samo ;)

czyli Mikołaj to wpadka ;) Podobnie jak moj maluszek :)
Nazwijmy to kontrolowana wpadką ;)

O synową to raczej chodziło mi o to, ze napisałas cos w stylu, ze obiad u mamy, ze moze ryba, moze babka, ze bedzie bratowa, to mama cos wykombinuje :) W snsie, ze Twoja mama dba o synową :) Bo synowa na obiedzie to wielkie wydarzenie jakby nie patrzył.

mama umknęło to mojej uwadze, przepraszam,. faktycznie 2 i pol miesiaca to szybko wam sie udalo ;) Gratulacje!
Masz race, lepiej szybko niz nie móc zajsc w ciaze. Ja Z Krzysiam zachodzilam prawie rok.

MatkaEwa to ile wiosen liczysz? Pewnie mniej wiecej to co ja, co?
Chciałabym miec czworo swoich dzieci... w sumie czworo mam, ale zeby kazde przy mnie było...
 
Ostatnia edycja:
ja miałam dokładnie tak samo ;)

czyli Mikołaj to wpadka ;) Podobnie jak moj maluszek :)
Nazwijmy to kontrolowana wpadką ;)

O synową to raczej chodziło mi o to, ze napisałas cos w stylu, ze obiad u mamy, ze moze ryba, moze babka, ze bedzie bratowa, to mama cos wykombinuje :) W snsie, ze Twoja mama dba o synową :) Bo synowa na obiedzie to wielkie wydarzenie jakby nie patrzył.

MatkaEwa to ile wiosen liczysz? Pewnie mniej wiecej to co ja, co?
Chciałabym miec czworo swoich dzieci... w sumie czworo mam, ale zeby kazde przy mnie było...

Tak, Mikołaj to nieprzewidziane konsekwencje świętowania mieszkanka (wcześniej wynajmowaliśmy pokój, a przenieśliśmy się do kawalerki). A z synową mama widzi się częściej niż którąkolwiek córką - bo opiekuje się w tygodniu bratanicą. Ale fakt - u siebie synową gości bardzo rzadko
--------
A wogóle zapomniałam Wam napisać. Poszłam dziś do apteki po witaminy (bo folik się kończy i gin mówiła, żeby się na witaminy przestawić). No więc podchodzę do okienka - a tam mama jednego z moich przedszkolaków. Od razu zaczęła mi gratulować i szukała mi witamin w jak najmniejszej postaci (bo łykanie tabletek to dla mnie horror, wolałabym w formie zastrzyków). Ostatecznie nic nie wybrałyśmy (Na jutro ma mi sprowadzić - małe, wygodne i wszystko mają). A na pocieszenie dostałam "reklamówkę" - płytę z gimnastyką dla ciężarnych, ćwiczenia indywidualne i z partnerem. Fajne :happy2:
 
Xez- nie masz za co przepraszać :-) rzadko się odzywam, więc ni zdziwiłabym się, gdyby niewiele z Was mnie tu kojarzyło ;-)

Palindromea- a zdradzisz mi jakie witaminki ci wyszukała? :happy2: Mi też dr radziła zacząć łykać witaminy i właśnie nie mam pojęcia jakie najlepiej kupić :baffled:
 
Xez- nie masz za co przepraszać :-) rzadko się odzywam, więc ni zdziwiłabym się, gdyby niewiele z Was mnie tu kojarzyło ;-)

Palindromea- a zdradzisz mi jakie witaminki ci wyszukała? :happy2: Mi też dr radziła zacząć łykać witaminy i właśnie nie mam pojęcia jakie najlepiej kupić :baffled:

Kochana zabij, ale nie pamiętam. Chyba Feminatal N,ale głowy nie dam. Zwracałam uwagę, żeby były podstawowe witaminy, koniecznie jod (bo na niego zwracała mi uwagę gin) i łatwe były do połykania. Mówiła też o Femibion ale magister mówiła, że osobiście wybrała ten pierwszy (tak chyba o te chodziło, bo pamiętam, ze nazwy były podobne).
 
reklama
Ja brałam Prenatal w ciaży z Krzysiem. Obecnie nie biore nic, lekarz stawia na naturane witaminy, duzo warzyw i owoców. Biore duphaston i zastrzyki z progesteronu.

Rany! wiecie co ja robię? Wyjadam małemu nutelle łyżkami... fujjj, ale nigdy w zyciu mi tak nie smakowała!
 
Ostatnia edycja:
Do góry