pam powiem ci że to temat drażliwy, ale pracodawca na twoim l4 nie traci - zatrudnia osobę na zastępstwo, która może z dnia na dzień wywalić, a w większości przypadków nie usłyszysz "dziękuję" za narażanie siebie i dziecka
ja chciałam popracować do poniedziałku ;-) w sobotę pójść do ginki i wtedy wziąć zwolnienie, ale wczoraj zadzwoniłam do niej i ona kazała mi przyjechać tego samego dnia po luteinę i ona mi powiedziała że najlepiej to żebym już była na L4 od dziś
tylko że u nas jest wiele czynników które na to wpływają:
1. dojeżdżam do pracy 50 km [godzina samochodem - co najmniej, bo powrót to z godzinę dwadzieścia]
2. pracuję w prawdzie w biurze, ale w firmie gdzie jest dużo chemii - w tym styren, który jest potencjalnie rakotwórczy, niby nie mam bezpośredniego kontaktu, ale coś tam w powietrzu się unosi
3. staraliśmy się ponad rok [zaszłam w 13 cyklu] po leczeniu zbyt wysokiej prolaktyny, przy tym są niedobory progesteronu [hormonu odpowiedzialnego za podtrzymanie], prawdopodobnie w tym czasie byłam już w ciązy [może nawet kilka razy, ale za wysoka prolaktyna jest odpowiedzialna za poronienia nawykowe], ja miałam już cykle po 38 dni z małym plamieniem np w 34 dniu- dlatego, mimo że jechała wczoraj na konferencję, to kazała mi wpaść do nej do domu po receptę na luteinę - jestem już na podtrzymaniu, w niedzielę lub w poniedziałek idę do niej już na taką konkretną wizytę
4. pierwszą ciążę miałam leżącą - w 19 tc miałam rozwarcie i skrócenie szyjki macicy - leżałam 3 czy 4 [już w sumie sama nie wiem ile to było, ale długo, prawie do końca ciąży] miesiące z "rygorem łózkowym" tj. wolno mi było wstać do toalety jedynie - śniadanie robił mi rano mąż, herbatka w termos, po południu mama przynosiła obiad, a wieczorem mąż kolację, nie chodziłam po sklepach żeby kupować wyprawkę czy coś tam, wszystko musiałam załatwić przez internet - wszystko, ominęła mnie cała radość wybierania ciuszków itd.
teraz mam 3 letnie dziecko, muszę zrobić wszystko, by nie było powtórki z rozrywki - nie widzę 4 miechów leżenia z trzylatkiem w domu
widziałam jak mój pracodawca traktował moją koleżankę, która pracowała do 6 miesiąca ciązy - dziękuję za to nie usłyszała :-/
wiem, że są laski które kombinują, ale wiem też jak sa traktowane przez pracodawców ciężarne - koleżanka pomijana przy awansie i podwyżce [obiecanej] itd.
nie traktuj tego jako ataku, za to co napisałaś po prostu chciałam ci wyjaśnić jaka jest moja sytuacja, ale tak naprawdę to wiesz, ja nie czuję się jakoś hmm winna, nie mam żadnych wyrzutów sumienia, że z dnia na dzień rzuciłam pracę, jak dla mnie to za wysoka stawka, tym bardziej że ja mam 33 lata i mam nadzieję że teraz się wszystko uda, bo do 35 roku życia chcę mieć z głowy ciąże, a czas mi już ucieka
w tym kraju za poświęcenie się nikt ci nie podziękuje
o nieee Lorien :-( byłyśmy rzem na lipcówkach
ja chciałam popracować do poniedziałku ;-) w sobotę pójść do ginki i wtedy wziąć zwolnienie, ale wczoraj zadzwoniłam do niej i ona kazała mi przyjechać tego samego dnia po luteinę i ona mi powiedziała że najlepiej to żebym już była na L4 od dziś
tylko że u nas jest wiele czynników które na to wpływają:
1. dojeżdżam do pracy 50 km [godzina samochodem - co najmniej, bo powrót to z godzinę dwadzieścia]
2. pracuję w prawdzie w biurze, ale w firmie gdzie jest dużo chemii - w tym styren, który jest potencjalnie rakotwórczy, niby nie mam bezpośredniego kontaktu, ale coś tam w powietrzu się unosi
3. staraliśmy się ponad rok [zaszłam w 13 cyklu] po leczeniu zbyt wysokiej prolaktyny, przy tym są niedobory progesteronu [hormonu odpowiedzialnego za podtrzymanie], prawdopodobnie w tym czasie byłam już w ciązy [może nawet kilka razy, ale za wysoka prolaktyna jest odpowiedzialna za poronienia nawykowe], ja miałam już cykle po 38 dni z małym plamieniem np w 34 dniu- dlatego, mimo że jechała wczoraj na konferencję, to kazała mi wpaść do nej do domu po receptę na luteinę - jestem już na podtrzymaniu, w niedzielę lub w poniedziałek idę do niej już na taką konkretną wizytę
4. pierwszą ciążę miałam leżącą - w 19 tc miałam rozwarcie i skrócenie szyjki macicy - leżałam 3 czy 4 [już w sumie sama nie wiem ile to było, ale długo, prawie do końca ciąży] miesiące z "rygorem łózkowym" tj. wolno mi było wstać do toalety jedynie - śniadanie robił mi rano mąż, herbatka w termos, po południu mama przynosiła obiad, a wieczorem mąż kolację, nie chodziłam po sklepach żeby kupować wyprawkę czy coś tam, wszystko musiałam załatwić przez internet - wszystko, ominęła mnie cała radość wybierania ciuszków itd.
teraz mam 3 letnie dziecko, muszę zrobić wszystko, by nie było powtórki z rozrywki - nie widzę 4 miechów leżenia z trzylatkiem w domu
widziałam jak mój pracodawca traktował moją koleżankę, która pracowała do 6 miesiąca ciązy - dziękuję za to nie usłyszała :-/
wiem, że są laski które kombinują, ale wiem też jak sa traktowane przez pracodawców ciężarne - koleżanka pomijana przy awansie i podwyżce [obiecanej] itd.
nie traktuj tego jako ataku, za to co napisałaś po prostu chciałam ci wyjaśnić jaka jest moja sytuacja, ale tak naprawdę to wiesz, ja nie czuję się jakoś hmm winna, nie mam żadnych wyrzutów sumienia, że z dnia na dzień rzuciłam pracę, jak dla mnie to za wysoka stawka, tym bardziej że ja mam 33 lata i mam nadzieję że teraz się wszystko uda, bo do 35 roku życia chcę mieć z głowy ciąże, a czas mi już ucieka
w tym kraju za poświęcenie się nikt ci nie podziękuje
o nieee Lorien :-( byłyśmy rzem na lipcówkach