Marcysiowa, to będzie dopiero wesoło w domu. Ciężko u siedzieć na tej dulce. Raz nie przyzwyczajona, dwa szkoda mi Mikołaja, trzy przy tym Ursusie nie ma mowy o spokoju. Jutro Aro na służbie to juz w ogóle by nigdzie nie wybył z tego naszego bunkra. Na pewno urządzony sobie małą dezercje
Madzia, na męża możesz być zła, ale co winny jest jego interes? Zmęczenie jeszcze można zrozumieć, ale przytulaszczki są dobre na rozładowanie złości ;-)
Nie wiem czego się Miki w palce boi. Kiedyś to było pobieranie wody, potem kręcenie się bębna (ale juz potrafi sam dotknąć szyby, kiedy jest karuzela), a teraz? Nie ma oporów wkładania do środka rzeczy, wciśnie guziczki, które pokażę, a potem ucieka, za mną się chowa, albo chodu z łazienki.
Mikoto, ależ oczywiście, że pakowanie z listą, nie ma innej opcji
![śmiech :-D :-D](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/laugh.gif)
Tylko muszę na spokojnie, żeby wiedzieć co gdzie jest, potem na ślepo wkładem rękę i wyjmuje co trzeba (albo instrukcja dla Ara i szybko dostaje co chce; tyle, że po jego pomocy to juz nic nie jest na swoim miejscu).
Wyjść się staramy za każdym razem jak jesteśmy u rodziców. Ale wszystko zależy od mojego samopoczucia i snu Mikiego, a on ma czujnik. Jak chcemy wybyć, to on najczęściej długo zasypia.
Pojechali chłopaki na pocztę i po zakupy, co byśmy jutro przetrwali. Miki to tak szybko jadł obiad, byle zdążyć się załapać na wyjście, pilnował taty, bez marudzenia się ubierał. To jest agent...