Jestem, Zosia mega marudna
Dmuchawcu, bo to prawda - mnie jak ktoś się pyta: a jak Ty sobie radzisz sama? to się dziwię, bo jak to sama: Zosia pięknie ze mną współpracuję, przez cały dzień ugadam się więcej z nią niż z kimkolwiek, jak się spotkam w cztery oczy Mam to szczęście, że mam dziadków na dole, zaglądają do nas, na babcię mogę liczyć, kiedy muszę, gdzieś podjechać. Dlatego tak bardzo podziwiam Was Kobietki - że załatwiacie wszystko z dziećmi, chociaż myślę, że gdybyśmy mieszkali w jakiejś mieścinie łatwiej mi by z tym było, bo i sklepy i ośrodek i poczta byłaby w pobliżu, a tak wszędzie muszę jechać autem
Teri wiesz, jest ziarno prawdy w tym co piszesz - jesteśmy z dala od siebie i to pozwala nam chyba zachować "to coś" między nami, chociaż czasami zdrarzają się ciężkie dni, jakieś spory. Wczoraj szczerze porozmawialiśmy i uznaliśmy, że musimy nauczyć się mniej nerwowo podchodzić do wszystkiego, z tym się zgadzam. Ja jestem czasami tak zmęczona, że po całym dniu, jak widzę cos, co nie jest po mojej myśli, to normalnie aż się we mnie gotuje Ale póki co (a już ponad 15 lat razem jesteśmy) mój mąż nigdy nie słyszał jak krzyczę, także chyba nie jest źle A daleko chce wyjechać? Na długo? To, że sobie poradzisz jest pewne - bo teraz już i tak większość czasu jesteś sama z dziećmi, a wspaniale sobie dajesz radę! Mnie dużo daje to, że z Wami piszę, rozmawiam. Wiele "przyjaźni" się wykruszyło, koleżanek, "przyjaciółek" zapomniało, a tak mam Was - na dobre i na złe
Morena ależ Gabi cudnie zasypia!!! Co do opasek, chyba nie ma dnia, żeby jej nie miała? :-) Zosi jak założe, to nie ściąga, ale nie ukrywam że rzadko to się zdarza, w sumie to tylko jak jedziemy do galerii, czyli baaaardzo rzadko wtedy jestem spokojna, bo tak, to mam wrażenie, że jej uszy przewiewa
Dmuchawcu, bo to prawda - mnie jak ktoś się pyta: a jak Ty sobie radzisz sama? to się dziwię, bo jak to sama: Zosia pięknie ze mną współpracuję, przez cały dzień ugadam się więcej z nią niż z kimkolwiek, jak się spotkam w cztery oczy Mam to szczęście, że mam dziadków na dole, zaglądają do nas, na babcię mogę liczyć, kiedy muszę, gdzieś podjechać. Dlatego tak bardzo podziwiam Was Kobietki - że załatwiacie wszystko z dziećmi, chociaż myślę, że gdybyśmy mieszkali w jakiejś mieścinie łatwiej mi by z tym było, bo i sklepy i ośrodek i poczta byłaby w pobliżu, a tak wszędzie muszę jechać autem
Teri wiesz, jest ziarno prawdy w tym co piszesz - jesteśmy z dala od siebie i to pozwala nam chyba zachować "to coś" między nami, chociaż czasami zdrarzają się ciężkie dni, jakieś spory. Wczoraj szczerze porozmawialiśmy i uznaliśmy, że musimy nauczyć się mniej nerwowo podchodzić do wszystkiego, z tym się zgadzam. Ja jestem czasami tak zmęczona, że po całym dniu, jak widzę cos, co nie jest po mojej myśli, to normalnie aż się we mnie gotuje Ale póki co (a już ponad 15 lat razem jesteśmy) mój mąż nigdy nie słyszał jak krzyczę, także chyba nie jest źle A daleko chce wyjechać? Na długo? To, że sobie poradzisz jest pewne - bo teraz już i tak większość czasu jesteś sama z dziećmi, a wspaniale sobie dajesz radę! Mnie dużo daje to, że z Wami piszę, rozmawiam. Wiele "przyjaźni" się wykruszyło, koleżanek, "przyjaciółek" zapomniało, a tak mam Was - na dobre i na złe
Morena ależ Gabi cudnie zasypia!!! Co do opasek, chyba nie ma dnia, żeby jej nie miała? :-) Zosi jak założe, to nie ściąga, ale nie ukrywam że rzadko to się zdarza, w sumie to tylko jak jedziemy do galerii, czyli baaaardzo rzadko wtedy jestem spokojna, bo tak, to mam wrażenie, że jej uszy przewiewa