Dziewczyny o jakim wypadki SMILE mówicie??? Nic nie wiem... Mówcie, bo nie zasnę...
KINGUSIA - mów kiedy gratulować ząbka
SARA - nawet nie wiesz jak się cieszę, że na BB znów taki ruch, przypominają mi się stare dobre czasy... Brakuje jeszcze KORBY i kilku dziewczyn - ostatnio przeglądałam listę dzieciaczków i o kilku dziewczynach nic nie słychać... Mam nadzieję, że u nich wszystko dobrze. Ktoś wie coś o ANISIAJ, WENUSJANCE???
A dzień dzisiaj faktycznie ciężki... smutny, coś 'wisi' w powietrzu przez cały dzień :-(.
DZIKA - nie wiem co z moim karmieniem. Nasza lekarka z bólem serca kazała na próbę odstawić pierś. Jest wielką fanką karmienia piersią i zawsze je promuje. Niestety jak powiedziała w jej karierze zdarzyło się kilkoro dzieci, które nie przyswajały jakiegoś składnika pokarmu matki i żadne diety matek nie działały. Wtedy musiała się poddać i przestawić na mm. U nas powodem krwi w kupkach może być właśnie alergia, ale bardzo ciężka, skoro moja dieta nie wyeliminowała alergenu z mojego mleka, albo bakterie. Gastroenterolog z kolei wykluczyła, że Lenki bakterie mogą dawać takie objawy, poza tym byliśmy ciągle na probiotykach, które miały pomóc i zmniejszać krew, nie pozwalać się bakteriom namnażać. Jeżeli faktycznie na Nutramigenie będzie lepiej to oznacza, że to alergia i wtedy nie ma szans na powrót do karmienia.
U nas karmienia idą dobrze, Lena zaakceptowała mleczko, pomimo iż śmierdzi niemiłosiernie. Matce idzie gorzej, bo beczy jak głupia gdy dziecko je, a jeszcze bardziej beczy gdy ściąga mleko i wylewa do zlewu. Piersi bolą strasznie, co 3-4 godziny ściągam 200ml, a mleka jest jeszcze więcej, ściągam tylko zastoje, do miękkości piersi, mleko jeszcze zostaje. Nie wiem ile Lena musiała jeść, że mam tyle pokarmu. Jak ściągałam karmiąc ją to 100ml było max.
Kupka była jedna, zupełnie inna, chyba idealna - bez śladu krwi i śluzu. Drugiej już nie było. Mam nadzieję, że nie będzie to powodem problemów brzuszkowych, których nie mieliśmy wcześniej.
Ogólnie mam dzisiaj dzień ekstremalnych dołów naprzemiennie z wybuchami radości, gdy Lena się śmieje. A śmieje się na całe gardełko, od kilku dni nauczyła się piszczeć na cały dom i teraz śmieje się i piszczy, a słysząc pisk znów się śmieje i tak w kółko.
Za to jak przypomnę sobie wczorajsze pierwsze karmienie i ten jej płacz, krzyk, łzy, bezradność... to był koszmar. Podziwiam Was dziewczyny, że wytrzymujecie te płacze dzieciaczków, kolki, itp. Lena praktycznie nigdy nie płakała, dlatego tak chyba przeżyłam to wczorajsze karmienie.
Najgorzej jeszcze jak Lena się przytula i szuka cyca - nie jest głodna, ale chce się poprzytulać z cycem, pobawić. Od razu zaczynam beczeć - mam nadzieję, że szybko mi to minie.
To tyle z mojego ględzenia,
buziaczki i dobrej nocki
ps. co ze Smile???