Palin, Matka Ewa, jak bym ja miała taką sytuację, jak mój brat, to pewnie bym się nie poddała, ale mój brat nie zawsze potrafi walczyć o swoje racje, zresztą ślub planowali w późniejszym terminie, więc pasowało im to, że udzielił im go za darmo.
Dla mnie to jest chore i wkurza mnie to, że nie jeden ksiądz uważa się za nie wiadomo kogo i robi problem, żeby ochrzcić dziecko, a sam nie jest święty i buduje swoim dzieciom domy z parafialnych funduszy, w dodatku jest przekonany, że nikt o tym nie wie, ale... nie będę się na ten temat rozpisywać, bo to temat - morze
gosiaku, udanej wizyty
Kari, współczuję dolegliwości, może już się nie będziesz musiała długo męczyć. Czas pokaże
sembo, nie załamuj się. Może jeszcze urodzisz w maju.
Moja kumpela była u gina na wizycie (17 grudnia) i powiedział jej że wszystko jest ok, szyjka długa, zamknięta, a dwa dni później wody jej odeszły i w rezultacie urodziła, bo nie dało już rady zatrzymać akcji, chociaż miała jeszcze czas, bo termin miała dopiero na 12 stycznia.
Także różne rzeczy się zdarzają. Wierzę, że i w Twoim przypadku też tak może być, że lada dzień wszystko się zmieni i zacznie się akcja. Tego Ci życzę
Pisz i żal siętyle, ile potrzebujesz - od tego tu jesteśmy. Musimy się wspierać, wtedy jest dużo łatwiej
Mama Wikusi, powodzenia. Trzymam kciuki, żeby wszystko się udało
Trochę Ci zazdroszczę, ale robię teraz wszystko, żeby jeszcze nie urodzić. Mąż ma jeszcze 1 wyjazd, ale jak już wróci, to będę z kolei robiła wszystko, żeby urodzić jak najszybciej
Teri, Korba, fajnie że już jesteście w domku. Dobrze, że wszystko z Wami ok, oby pokarm się szybko unormował