Natis - nie miałam robionej fosfatazy. Na moje wyniki ordynator mówił, że taki poziom to jeszcze nie jest tak źle. Robili mi jeszcze tylko amylazę, ale tu wszystko było w normie.
Popołudniu na SR prowadząca położna (oddziałowa w szpitalu, ona mi szykowała wypis) mówiła mi, że to wyglądało na początki cholestazy, ale nie wyglądało to jeszcze groźnie. Mam porównać z wynikami za tydzień.
Matka Ewa - w szpitalu nic nie mówiłam, żeby mnie już puścili (nie widziałam sensu dłuższego pobytu), ale częściej już nie boli niż boli. Zaczynam czuć jak trochę posiedzę, albo zjem zbyt dużo za jednym przysiadem. Ale jak leżę, czy chodzę (zostawiam więcej miejsca) to jest naprawdę oki.
Madzia - tak to prawie że wygląda. śniadanie czy kolacja: 1 kanapka/przerwa/2 kanapka/przerwa i do tego niewielkie ilości picia (albo większe, ale po tym znowu przerwa). Najgorzej z obiadem - ale już dziś kupiliśmy mikrofalę, będę podgrzewać :-) Najgorsze, że ciągle czuję się głodna, bo nie mogę się najeść
Może dzięki temu za dużo już nie przytyję, bo co zjem to na bieżąco spalę
Byle wytrzymać do opadnięcia brzuszka - będzie więcej miejsca i bóle się skończą.
Któraś pytała o wielkość Mikołaja (przepraszam, nie pamiętam kto) - ma ok. 1650 gram, ułożony podłużnie główkowo. A na wątrobę pcha ciągle swoje małe dupsko. I już wiem, że nie lubi podsłuchów - na ktg wierzga jak tylko usłyszy tętno (trzeba było po cichu robić). Wskakiwał pod głowicę mierzącą skurcze i tak łomotał, że wyglądało, jakby zaczynała się akcja porodowa (dlatego mi robili po 2 x dziennie - aż pielęgniarka zobaczyła i mi uwierzyła, że to nie macica).
Ariena - gratuluję umowy!
Smile - też dziś zaliczyłam jeszcze SR - nauka krzyczenia (tzn. "śpiewanie porodowego"), parcia, trochę o połogu i fantazje kierowane. Od następnych zaczynają się chyba dla mnie najciekawsze spotkania - karmienie i opieka nad maluszkiem.
W tv znów "leci" u nas mecz, więc zmykam spać. Dobrej nocy