Palindromea
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 7 Listopad 2012
- Postów
- 4 644
No i wreszcie przeczytałam ten wątek (ok 30 stron ), zostały mi jeszcze pozostałe...Przepraszam, ale tyle się działo, tyle było tematów, nie odpiszę każdej oddzielnie, bo pewnie trochę byłoby tekstów przeterminowanych...
Pytałyście o 1 sen (był już w niedziele, bo Aro na służbie, więc nie wracałam na stare mieszkanie, tylko z teściem zostałam już w nowym). Śnił mi się lot samolotem. Jakaś wycieczka. Więcej już nie pamiętam… Aro 1 raz spał dopiero dziś - stwierdził, że nic mu się nie śniło, zgon totalny).
Mieliśmy tylko odświeżyć lokum (pomalować ściany na kolory, położyć tapetę i wymienić zlew w kuchni), a wyszło tego tyle, że szok. Co i rusz coś nawalało, rozsypywało. Połowa gniazdek była nieczynna (teść kładł kable, naprawiał instalacje); zdejmując zlew kuchni zdjęły się też kafelki za nim (trzeba było położyć nowe). Chciałam trochę pomóc i pomalować futryny - niezdara zniszczyłam tapety (znów trochę czasu na naprawianie szkód). Nie mogę uwierzyć, jak można było mieszkać w takich warunkach. Teraz szału nie ma, ale są ludzkie warunki… Jak odzyskamy aparat pokaże domek.
Xez – o rany… Wczoraj jak przeczytałam opadła mi kopara. Sama nie wiedziałam co o tym myśleć (cieszyć się czy płakać). Całe popołudnie o Tobie myślałam (dopiero "ocuciło" mnie Habemus Papam). Wiem, że się boicie, że tyle przeszliście, ale ciąża to nowa nadzieja. Trzeba wykorzystać daną szansę. Bóg nie daje nam więcej niż jesteśmy w stanie ogarnąć. Wierzę, że tym razem się uda. Nawet mi się śniłaś - a przy Tobie Karolcia (nie wiem skąd akurat Karolcia).
Plan na dziś - szafa. Kuchnia i łazienka ogarnięte. Większość rzeczy mam już przewiezione, teraz tylko układać. Powoli, na spokojnie. Przez ten remont schudłam 1,5 kg, ale wydaje mi się, że głownie zeszła ze mnie woda, bo strasznie jestem wysuszona, choć piję dużo więcej niż zazwyczaj, do tego kremy nawilżające. Aro wróci z pracy to pojedziemy po resztki - ostatni kurs samochodem. A jutro oddanie kluczy do starego lokum - będę tęsknić trochę za tamtą dużą wanną (tu jest ukochany Ara prysznic) i tym, że wszędzie było bliziutko (tu można urządzać małe spacery:-)).
Aro ma jeszcze do złożenia 2 komody (jedna do połowy już złożona, ale, że było późno, zabroniłam hałasować i musiał przerwać) i ławę. Trzeba będzie jeszcze jakieś dywany, ale to już na spokojnie.
Dobrze, że słonko wychodzi - może doda mi energii. Czuję się zmęczona (fizycznie i psychicznie). Jeszcze jak teść był, to się mobilizowałam, żeby wstać, przyjechać pomóc, zrobić zakupy, przygotować jeść. Jak pojechał nie mam siły zwlec się łóżka. Boli mnie prawa dłoń (ciężko cokolwiek niej utrzymać). Ale będzie dobrze.
W sobotę mają przyjechać właściciele po swoje rzeczy z szafy w przedpokoju (zwolnią nam miejsce na nasze graciki). Nie poznają tego mieszkania.
Wczoraj w szkole rodzenia było super. 10 pań, głównie z osobą towarzyszącą (mąż, partner, siostra, przyjaciółka), dwie położne prowadzące. Zajęcia na wesoło, trochę ćwiczeń, trochę teorii, trochę praktyki - zapowiada się dobrze :-)
Ale się rozpisałam. Mam nadzieję, że teraz będę mogła być już z Wami na bieżąco. Tęskniłam. A w gorszych chwilach nawet Aro mówił "idź se usiądź, włącz bb"...
Pytałyście o 1 sen (był już w niedziele, bo Aro na służbie, więc nie wracałam na stare mieszkanie, tylko z teściem zostałam już w nowym). Śnił mi się lot samolotem. Jakaś wycieczka. Więcej już nie pamiętam… Aro 1 raz spał dopiero dziś - stwierdził, że nic mu się nie śniło, zgon totalny).
Mieliśmy tylko odświeżyć lokum (pomalować ściany na kolory, położyć tapetę i wymienić zlew w kuchni), a wyszło tego tyle, że szok. Co i rusz coś nawalało, rozsypywało. Połowa gniazdek była nieczynna (teść kładł kable, naprawiał instalacje); zdejmując zlew kuchni zdjęły się też kafelki za nim (trzeba było położyć nowe). Chciałam trochę pomóc i pomalować futryny - niezdara zniszczyłam tapety (znów trochę czasu na naprawianie szkód). Nie mogę uwierzyć, jak można było mieszkać w takich warunkach. Teraz szału nie ma, ale są ludzkie warunki… Jak odzyskamy aparat pokaże domek.
Xez – o rany… Wczoraj jak przeczytałam opadła mi kopara. Sama nie wiedziałam co o tym myśleć (cieszyć się czy płakać). Całe popołudnie o Tobie myślałam (dopiero "ocuciło" mnie Habemus Papam). Wiem, że się boicie, że tyle przeszliście, ale ciąża to nowa nadzieja. Trzeba wykorzystać daną szansę. Bóg nie daje nam więcej niż jesteśmy w stanie ogarnąć. Wierzę, że tym razem się uda. Nawet mi się śniłaś - a przy Tobie Karolcia (nie wiem skąd akurat Karolcia).
Plan na dziś - szafa. Kuchnia i łazienka ogarnięte. Większość rzeczy mam już przewiezione, teraz tylko układać. Powoli, na spokojnie. Przez ten remont schudłam 1,5 kg, ale wydaje mi się, że głownie zeszła ze mnie woda, bo strasznie jestem wysuszona, choć piję dużo więcej niż zazwyczaj, do tego kremy nawilżające. Aro wróci z pracy to pojedziemy po resztki - ostatni kurs samochodem. A jutro oddanie kluczy do starego lokum - będę tęsknić trochę za tamtą dużą wanną (tu jest ukochany Ara prysznic) i tym, że wszędzie było bliziutko (tu można urządzać małe spacery:-)).
Aro ma jeszcze do złożenia 2 komody (jedna do połowy już złożona, ale, że było późno, zabroniłam hałasować i musiał przerwać) i ławę. Trzeba będzie jeszcze jakieś dywany, ale to już na spokojnie.
Dobrze, że słonko wychodzi - może doda mi energii. Czuję się zmęczona (fizycznie i psychicznie). Jeszcze jak teść był, to się mobilizowałam, żeby wstać, przyjechać pomóc, zrobić zakupy, przygotować jeść. Jak pojechał nie mam siły zwlec się łóżka. Boli mnie prawa dłoń (ciężko cokolwiek niej utrzymać). Ale będzie dobrze.
W sobotę mają przyjechać właściciele po swoje rzeczy z szafy w przedpokoju (zwolnią nam miejsce na nasze graciki). Nie poznają tego mieszkania.
Wczoraj w szkole rodzenia było super. 10 pań, głównie z osobą towarzyszącą (mąż, partner, siostra, przyjaciółka), dwie położne prowadzące. Zajęcia na wesoło, trochę ćwiczeń, trochę teorii, trochę praktyki - zapowiada się dobrze :-)
Ale się rozpisałam. Mam nadzieję, że teraz będę mogła być już z Wami na bieżąco. Tęskniłam. A w gorszych chwilach nawet Aro mówił "idź se usiądź, włącz bb"...