Witajcie kochane mamusie!!!
Dawno mnie nie było więc nie ma szans żebym nadrobiła. Miałam trochę pod górkę po porodzie...nawet nie wiem czy pisać, urodziłam Tosieńkę 20 czerwca a w czwartek 23 dowiedziałam się że moja najlesza, najukachańsza, najdroższa mi przyjaciółka zginęła 19 czerwca pod kołami quada na mazurach, osierocając 5 miesięcznego synka. Miałam tak skrejne emocje że nie wiedziałam gdzie sufit a gdzie podłoga i z całej siły zaciskałam zęby żeby trzymać się dla moich dziewczynek, do tego buzujące hormony- po prostu masakra.Aletyle o tym ,ciesze się że wróciłam do was, tak się długo zbierałam, nie wiedziałam co napisać.
Mój mąż dwa tygodnie po urodzeniu Tosi wrócił do pracy więc ja sama z dwójeczką zostałam i na początku powiem skromnie łatwo nie było, teraz już mamy wszystko w miarę poukładane. Tosia to generalnie złote dziecko: uregulowane niemal od pierwszego dnia, spokojne- przeciwieństwo siostry Wózka używamy tylko na zakupy, tak to tylko w chuście spędza czas, dla nas wszystkich to najlepsze wyjście: czasem śpi 4 godziny pod rząd a ja caly ten czas wykorzystuje na zabawe z Zosia i zapominam że mam Tosię. Na piersi też mi nie chciała wisieć, je regularnie- na żądanie czasem co godzinę czasem co trzy. I ogólnie bywa sielankowo, ale bywają też bardzo ciężkie dni, że obie marudzą a ja nie wiem w co ręce włożyć. Odkrywam maicerzyństwo na nowo, drugie dziecko to zupełnie inny smak, lżejszy jak dla mnie.
Tule was i pozdrawiam i bede wpadac jak tylko znajde chwilkę. Teraz chodze z Zosią na adaptacje do przedszkole, zdecydowałam się ją posłać trzy razy w tygodiu na cztery godziny na zajęcia przedszkolne. I troszkę odsapnę
Dawno mnie nie było więc nie ma szans żebym nadrobiła. Miałam trochę pod górkę po porodzie...nawet nie wiem czy pisać, urodziłam Tosieńkę 20 czerwca a w czwartek 23 dowiedziałam się że moja najlesza, najukachańsza, najdroższa mi przyjaciółka zginęła 19 czerwca pod kołami quada na mazurach, osierocając 5 miesięcznego synka. Miałam tak skrejne emocje że nie wiedziałam gdzie sufit a gdzie podłoga i z całej siły zaciskałam zęby żeby trzymać się dla moich dziewczynek, do tego buzujące hormony- po prostu masakra.Aletyle o tym ,ciesze się że wróciłam do was, tak się długo zbierałam, nie wiedziałam co napisać.
Mój mąż dwa tygodnie po urodzeniu Tosi wrócił do pracy więc ja sama z dwójeczką zostałam i na początku powiem skromnie łatwo nie było, teraz już mamy wszystko w miarę poukładane. Tosia to generalnie złote dziecko: uregulowane niemal od pierwszego dnia, spokojne- przeciwieństwo siostry Wózka używamy tylko na zakupy, tak to tylko w chuście spędza czas, dla nas wszystkich to najlepsze wyjście: czasem śpi 4 godziny pod rząd a ja caly ten czas wykorzystuje na zabawe z Zosia i zapominam że mam Tosię. Na piersi też mi nie chciała wisieć, je regularnie- na żądanie czasem co godzinę czasem co trzy. I ogólnie bywa sielankowo, ale bywają też bardzo ciężkie dni, że obie marudzą a ja nie wiem w co ręce włożyć. Odkrywam maicerzyństwo na nowo, drugie dziecko to zupełnie inny smak, lżejszy jak dla mnie.
Tule was i pozdrawiam i bede wpadac jak tylko znajde chwilkę. Teraz chodze z Zosią na adaptacje do przedszkole, zdecydowałam się ją posłać trzy razy w tygodiu na cztery godziny na zajęcia przedszkolne. I troszkę odsapnę