Witam moje kochane kobiałki :-)
Powiem wam ze mialam dosc ciekawy weekend :-)
Moje skurcze skonczyly sie w szpitalu mialam co 10 minut pozniej juz co 8 i niezle bolalo, trafilam na patologie ciazy stwierdzili ze jeszcze mnie potrzymaja, trafilam na dziwnego lekarza ktory mnie zestresowal ze dzidzia jest ze mala i ze byc moze z jakiegos powodu nie przybiera na wadze, na szczescie dzis byl ordynator i powiedzial ze waga jest ok bo 2502+/- 375g na 37 tydzien to OK :-) bo jestem drobna i cztero kilowca nie urodze. Dzis wypisal mnie do domu i odstawil tabsy na podtrzymanie powiedzial ze jak dzidzia chce sie urodzic to nie bedziemy jej dluzej meczyc bo mimo tabletek skurcze nie ustapily calkowicnie troche osłabły, szyjka sie skrocila o 50%, przed wyjsciem dostalam jeszcze ostatnia porcje tabsow na podtrzymanie i jak nie urodze w tym tyg to mam sie stawic na KTG. Mimo wszystko pobyt tam wspominam bardzoo zle zaraz obok jest porodowka ale sie nasluchalam
dzis 2 z mojej sali niegiem na cesarki zabralia a ja zielona normalnie stałam z wrzenia ile sie tam dzieje. Widzialm ze przewidzialyscie co sie ze mna stalo
az taka ze mnie gadula???
goniap: wstawanie ze stołem to moja specjalnośc a o to ze bede cie w drzwiach na porodowce rozpoznawali to sie nie martw nie takie akcje i nie takie ciezarne tam sa uwierz mi
cypisia- jaka ty spostrzegawcza jestes
tak tak jak milcze to znaczy ze zle ze mna
Teraz ide troche polzec wkonu na swoim wyrku bo tam pozarywane
trzymajcie sie kobiałki :-) napisze cos wiecej pozniej :-)
Pozdrawiam