reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

CZERWCÓWKOLAND ;)

Dziękuję:-) miło mi bardzo , że sie cieszycie :-) ja też!!!Jutro popiszę więcej ale musze jeszcze Lileczce napisać że NIC MIKIEMU NIE BĘDZIE!!!Tak to bywa niestety i nie da się uniknąć wszystkiego.Moja Magdalenka też miała tego typu przygody i nic jej nie jest!!!Głowa do góry Lileczko!!!Shirleyko oj brakowało mi Was brakowało!!!:-)Trzymaj się ! to już tuż tużDo jutra :-):-)
 
reklama
Hej

o służbie zdrowia wypowiadać się nie będę. Tak już po prostu jest i póki u nas syfiasto będzie to się nic nie zmieni. O!!!
My do lekarza w razie załapania jakiegoś adidasa;-) chodzimy państwowo. Zresztą u nas w przychodni tylko dermatolog jest za kasę reszta czyli dentysta,ginekolog,psycholog, psychiatra i takie tam za free:tak: Do dentysty chodzę prywatnie bo co poszłam państwowo to wyglądałam i czułam sie gorzej niż źle. Ostatni raz na kasę chorych byłam w grudniu (jakoś tak)to mi zęba wyrwać nie mogli, szwy założyli i ogólnie miałam wszystkiego dosyć. Dwa tyg. na lekach przeciwbólowych:szok: Więcej już państwowo nie pójdę.
Co do ginekologa to calą ciążę chodziłam państwowo. Lekarz był boski póki mu cięć nie narobili. Wtedy mnie ciupkę olał. Trzy tyg przed porodem trafiłam do prywatnego, dużo nie brał a wiedziałam dosłownie wszystko także luzzzz. Za poród nie płaciłam a lekarza przy sobie miałam z tym, że znajomego. Co chwilę ktos do nas zaglądał i sprawdzał jak się czuję. Gdyby nie ten lekarz to bym sobie pewnie opłaciła położną i tak w sumie miało być (mieliśmy dogadać się na miejscu) ale lekarz w zupełności mi wystarczył.
Jesli zaś chodzi o Mateusza to za jego zdrowie jestem wstanie zapłacic dużo. Jesli się teraz coś z nim dzieje to dzwonię po lekarza prywatnego i wiem, że dobrze sie nim zajmie. Ta Mateusza pani dr też prywatnie przyjmuje ale ostatnio zakręcony z niej babol jest więc ją sobie odpuszczam. Nie mogę sobie pozwolic na kolejne jej pomyłki a niestety takie się zdarzają. Ostatnio często:no:

Szkrabiku bardzo ale to bardzo się cieszę, że Tymek wraca jutro do domu!!!
Mondzi, Lila fajne fotki widziałam. Miki rzeczywiscie wytrwały. Mój to by się pewnie w połowie drogi darł, ze chce chodzić więc byśmy sie wspinali 2 dni.
Lila wszelkiego rodzaju wstrząsy leczy się własnie snem. Jak nam Mateusz uderzył głową w betonową posadzkę na balkonie to się tak zmęczył placzem, ze od razu poszedł spać. Martwiłam się, że źle zrobiłam, że mu pozwoliłam się położyć ale pani dr powiedziałą mi, ze lepiej zrobić nie mogłam. Jesli dziecko nie jest apatyczne, nie wymiotuje i nie wzbudza swoim zachowaniem niepokoju rodziców to wszystko jest pewnie w jak najlepszym porządku. Nawet jeśli by Miki miał wstrząs (choć nie sądzę) to i tak by w szpitalu nic nie zrobili. Myślę, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Dzieci lepiej znoszą urazy nim nam sie wydaje. Mój miał takiego guza po uderzeniu w beton, że myślałąm że mu bedzie 2 tyg schodził a po paru dniach śladu po nim nie było. Jesli jednka czym się martwisz śmigaj do lekarza.
natko trzymać będę:tak:
 
Shirleyko, cieszę się bardzo, że sprawa się wyjaśniła i że mogłam pomóc. Wiesz przynajmniej, na czym stoisz. Rozumiem, że Pani Doktor nie dała Ci skierowania na Żelazną, bo by Cię musieli ciąć na korytarzu? :(((( Ech... paranoja z tymi porodówkami w Warszawie. Życzę Ci powodzenia, pamiętaj, że możesz na nas liczyć!

Tylko tyle przeczytałam, ledwo patrzę na oczy, chciałam tylko zobaczyć, co u naszej Shirleyki. W tym tygodniu mam codziennie próby do 22, więc mało co napiszę, a w piątek wieczorem, po koncercie, jedziemy z Adamem SAMI (!!!!!!!!!) na 3 dni do Zakopanego!!!!!!!!!!!!!! Jupi!!!!!!!!!!!!!

Mignęły mi też cudne zdjęcia Mondzi z wakacji (już zapomniałam, jak to było jak było tak ciepło...) oraz Lileczki ze Śnieżki. Cudne widoki mieliście!!!
I widam po długiej nieobecności Magdulka! No i super, że Tymcio Szkrabika wraca jutro wreszcie do domu.
Dobranoc, pchełki, etc, spadam do łóżeczka.
 
DROGIE DZIEWCZĘTA ;-)

(Wiem, że teraz, kiedy przychodzę z wiadomościami, to nikogo tu nie ma, no ale trudno :-p )

MAM ZASZCZYT OGŁOSIĆ, IŻ W DNIU JUTRZEJSZYM, W GODZINACH ZAPEWNE PORANNYCH, NASZ PIĘKNY KRAJ WZBOGACI SIĘ O NOWEGO WSPANIAŁEGO OBYWATELA W POSTACI NIEJAKIEGO WIERCIPIĘTKA.

Cud ten odbędzie się w powszechnie znanym i szanowanym szpitalu specjalistycznym św. Zofii :elvis:

W związku z powyższym Mama wyżej wymienionego Wiercipiętka zgłosi się dzisiaj w godzinach popołudniowych do owego szpitala i tam już pozostanie, czekając na sekcję :eek: ;-)

Zapraszam do trzymania kciuków i podnoszenia na duchu... :tak:
 
Witajcie Dziewczyny!

Widzę, że niezła dyskusja się rozpętała.

Nie byłabym sobą gdybym nie dorzuciła swoich 3 groszy ;-)

Za poród nie zapłaciłam ani grosza, za to wybrałam szpital moim zdaniem najlepszy(i zdaniem mojego lekarza i położnej z mojej poradni K, mimo, że mój gin jest lekarzem w innym szpitalu).
Miałam super wyposażoną salę porodową, rodziłam z mężem, gdy poprosiłam o zniczulenie miałam też opiekę anastezjologa, a przy samym wypieraniu Szymka na świat miałam też pediatrę neonatologa. Miałam nacinane krocze, ale z tym się liczyłam. Wszystko za darmo!

Nie leżałam na pojedynczej sali, ale ja bym nie chciała, wolę mieć towarzystwo innych mam. Pielęgniarki przychodziły na każde zawołanie nawet w środku nocy, żadna nie sprawiała wrażenia, że robi mi łaskę.
Dzięki jednej położnej karmię piersią, to ona nauczyła mnie jak Szymka karmić(nie chciał ssać).
Drugie dziecko też będę tam rodzić.
Przyszłam normalnie, z ulicy nie mając żadnych znajomości.

Uważam, że kiedy nie trzeba płacić nie należy tego robić, pomimo, że byłoby nas stać na opłacenie porodu. Tylko po co? Skoro mogę mieć świetną opiekę zupełnie za darmo nie narażając w ten sposób zdrowia czy życia.
Również uważam, że to sami pacjencji pogłębiają korupcję. Zauważam mnóstwo przykładów osób, które chcą płacić za coś co im się należy bo płacą ogromne składki ZUSowskie co miesiąc. Tego się nie zmieni.
Nie krytykuję osób, które potrzebują zapłacić dla spokoju psychicznego.

Do gina chodzę do poradni K bo jest super lekarzem, nie czekam w kilometrowych kolejkach bo wizyty są na godziny. Fakt że gdy nic pilnego się nie dzieje trzeba czekać na wizytę ok. miesiąca, ale w razie jakichkolwiek problemów lekarz zawsze przyjmie nawet jeśli będzie musiał siedzieć w pracy 2 godziny dłużej(sic!).

Szkrabiku cieszę się że jest lepiej i trzymam kciuki by Tymek dzisiaj wyszedł ze szpitala!

Magdulku witaj spowrotem. Badzo się cieszę! :-D

Mondzi super foteczki z Turcji.
Zdrówka dla Tymka. Nie wiem czy ta infekcja mogła pozostać utajona, ale chyba mogła zostać nie doleczona i teraz na nowo się pojawić. Lepiej skonsultuj się z lekarzem

Aletko
zdjęcia Kornelki superowe!

Lila myślę, że Mikiemu nic się nie stało. Ucałuj go ode mnie i obserwuj.
Świetne zdjęcia.

Shirleyko cieszę się że już masz skierowanie.

Agast może to jakieś kolejne ząbki Hani idą?

Nadrobiłam, poszalałyście Dziewczyny.
Teraz muszę uciekać.
 
Shirleyko ja jestem.

Gratuluję świetnych informacji!!! :-D
Powiedz mi jak to się stało????

Trzymam kciuki by powitanie Wiercipiętka odbyło się szybko, sprawnie i bezboleśnie.
 
Shirleyko super, niech Dobre Duchy nadal nad Tobą czuwają :-)

Nic zmykam na zakupy razem z Szymkiem żebyśmy mieli co jeść. ;-)
Do później!
 
reklama
shirleyko, rzutem na taśmę doczytałam wspaniałego newsa. :tak: w takim razie tym bardziej zainteresuje cię zapewne informacja, że cewnikowania nie wspominam boleśnie, a więc znieczulenie musiało już zacząć działać.
małż był w delikatnym szoku, gdy dowiedział się o cesarce (decyzja zapadła z godziny na godzinę) i w takim pozostał aż do zakończenia akcji. trochę zbladł, kiedy usłyszał o moim pomyśle wspólnego cięcia, ale zniósł to godnie i po męsku przełknął. potem trochę się bidny kulił za tym parawanikiem oddzielającym nasze głowy od pola operacyjnego, co by przez jakieś złośliwe zrządzenie losu nie zobaczyć przypadkiem... no właśnie... ;-) trzeba też przyznać, że mocno wczuł sie w rolę współrodzącego. zaczął oddychać "ze mną" (miałam nad twarzą maseczkę z tlenem) tak jak uczyli nas w szkole rodzenia,:-D co do reszty rozluźniło sytuację. po wszystkim był baaardzo zadowolony, że mógł w tym uczestniczyć (choć możesz przekazać zestrachanemu mężowi, że uczestnictwo w samym cięciu ogranicza się zasadniczo do głaskania po policzku ciętej). i ja też uważam, że nie tyle że względu na mnie, ale na niego - warto było bardzo.

a teraz spowiadaj się nam tu, jak tylko na otwartym forum można;-), jak ty tego dokonałaś? :cool2::eek:


magdulku, no wreszcie. myślałam o was ostatnio. jak magdzia? mąż wrócił?

lila, głowa do góry.
 
Do góry