Jeszcze raz dziękuję wszystkim za wyrazy uznania co do naszych zdjęć. Kochane jesteście Urlop rzeczywiście cudowny. Aletko, no na zdjęciach brzuszek nie za duży, bo to były dopiero początki 3 miesiąca... Teraz już niestety aż 4 czy 5 kg do przodu i oczywiście wszystko w tyłku, biodrach... no i troszkę brzuszek. Wyglądam jak mały tłuścioszek, a nie kobitka w ciąży. Powiększył mi się biust (nawet sporo, wygląda jak w 4 m-cu karmienia!) i kawałek brzucha między pępkiem a biustem (sic!!!!). Wiem, że trudno w to uwierzyć, ale tak jest, co mnie wkurza. Zamiast ślicznej piłeczki wyglądam jak rasowy tłuścioch
Frotko, ja też wierzę w rodzeństwo Totulka!
Mondzi, jesteśmy 3 lata po ślubie. Cieszę się, że Tymek zdrowy. Tylko znów lekarze jakichś głupot jednej z nas naplotli... Ręce dosłownie opadają! A dlaczego Tymek jak jesteś w pracy nie może wychodzić na dwór? O urlopie... dawno to było...:-( Gusia uwielbiała kąpiele, nawet w morzu bardziej niż w basenie, bo woda cieplejsza. Ona w ogóle lubi wodę i nie boi się wchodzić, pływać, moczyć głowę. W basenie pływa sama w "motylkach" i nie boi się braku gruntu. Jadła na tej Majorce to co było, owoce też miejscowe, z resztą ona nigdy słoiczków nie jadła, więc nie było problemów. Kładliśmy ją spać w czasie największych upałów, potem dawaliśmy jakiś jogurt, brzoskwinię, banana i dalej na plażę, basen, etc. Graliśmy trochę w mini-golfa, w tenisa, zwiedzaliśmy. Odpoczęliśmy miło. Wszystkim Agusia strasznie się podobała, dostawała nawet od obsługi hotelu maskotki, tylko większość jakoś tak sądziła, że to chłopiec Nawet jeden Hiszpan, jak go poprawiłam, powiedział, a... myślałem, że chłopiec, bo nie widziałem kolczyków. Uświadomiłam go, że ona nie ma kolczyków (w Hiszpanii to bardzo popularne, żeby tak małym dziewczynkom już przekłuwac uszy). Strasznie się tam obżeraliśmy, mieliśmy śniadania i obiadokolacje, pychotka. Przez tydzień normalnie parę kilo doprzodu Dla Agusi było specjalne krzesełko no i oczywiście łóżeczko w pokoju. Jak spała w dzień, to ją zostawialiśmy w pokoju. Wieczorem też ją zostawialiśmy samą z butlą. W domu sama zasypia, to w hotelu też może, co nie? Jakos byliśmy wyluzowani pod tym względem.
Ale tyle o wczasach, odpiszę może coś jeszcze Wam.
Paula, a u nas dziś rano jak weszłam do Gusi, to leżała skulona w nogach łóżeczka, oczywiście odkryta (jak co rano) i CAŁA GOŁA!!! Kołderka i prześcieradło zasikane!!! Potem Tata mi powiedział, że ją słyszał ok.5.30, lekko zajrzał, poniuchał, kupy nie wyczuł, więc poszedł spać. Spytał się mnie, czy chcę być w takich razach budzona. Odpowiedziałam, że raczej nie (ale ze mnie wyrodna matka )... Ale same powiedzcie. Zaczynanie dnia o 5:30 nie jest chyba Waszym marzeniem? Bo budzik i tak miałam na 6:15 i na pewno przed 6:30 już u niej byłam... Mam fajnego i życiowego Tatę, co?
Nenyah, cieszę się, że to ja Cię zmobilizowałam. Też dawno nie pisałam i teraz ze wszystkich wątłych sił staram się nie wypaść z obiegu, choć to będzie trudne.
Mamamisi, fajnie, że się spotykamy ;-) Od dawna małe kopie? Bo ja nie mogę się doczekać... Co i rusz coś sobie wmawiam, ale to raczej flaczki mi się przewracają... Kiedy idziesz na USG połówkowe? Będziecie badać płeć? Co do charakterku Emiśki, to Gusia jest nie lepsza Często się awanturuje, a normalnie najgorzej jest, jak ją wyciągnę z wanienki i zaczynam ubierać. Normalnie cyrk! Już nas wypróbowuje, skubana!!! A to co opisałaś o spacerach to rewelacja! Jak Agusia ode mnie odejdzie i ją wołam, to ma mnie głęboko gdzieś A doświadczenia z ulicą niestety albo i stety nie ma, bo u nas wieś. Ale asfalt ostatnio położyli jakieś 100 metrów od furtki na poprzecznej do naszej uliczki głównej ulicy "we wiosce" no i zaczęło się ściganie samochodami normalnie Niestety Agniesie jeszcze się nie nauczyła, że nie może wychodzić na ulicę. Próbuję ją chociaż nauczyć, że przy ulicy po chodniku zawsze ma chodzić za rączkę, ale idzie to fatalnie. Takie są być może wady mieszkania w domku 'na wsi'.
Jak czytam o Waszych problemach z niejadkami, to strasznie się cieszę, że mogę "zlewać" temat... Jak chce, to je, jak nie chce, to nie je! U nas w rodzinie są same łakomczuchy-pasibrzuchy. Nie sądzę, aby Gusia się wyłamała... Co więcej, jak tylko zaczyna marudzić przy jedzeniu, coś wyrzucać na podłogę, wstawać w foteliku, zaraz wysadzamy ją na podłogę. Jeżeli zależy jej na jedzeniu, to się z nami przeprasza i może jeść dalej.
Szkrabiku!!! Zdrówka dla Tymona!!! Trzymajcie się z Ami, co by Was nic nie ruszyło!
MagW - zdjęcie boskie! I mówisz, że mój mąż do Frotkowego podobny? Może, może :-) Coś pamiętam, Frotko, że rzeczywiście jak widziałam Twojego męża (przy okazji spotkanka w parku), to też mi się wydał przystojniachą
Rita, przypomniałaś mi: pochwalę się Wam, że wczoraj coś mnie tknęło i zaczęłam dłubać Gusi w buzi. Idą jej górne czwórki i prawa dolna! :-) Nie spodziewałam się tak szybko, bo u nas raczej z lekkim opóźnieniem pierwsze ząbki szły. Dla Was też gratulacje. I nie przejmuj się rozwojem synka, bo Gusia też tylko w kółko mama, tata, baba, inne nieartykułowane dźwięki i tyle. Z nocnikowych sukcesów to tylko to, że siada na 2 sekundy przed wieczorną kąpielą. I powodzenia w staraniu!
Frotko, na odparzoną pupę lekarka poleciła mi na przemian smarować Alantanem i Clotrimazolem. U nas podziałało.
Wiecie co... Przeczytałam 4 strony, zostało jeszcze 5... A tu taki mega-post. Kto to w ogóle przeczyta??? Wyślę może na razie, na wszelki wypadek. Późno już się z resztą robi, nie wiem co jeszcze dziś dam radę dopisać. Siedzę tu z Wami, a dom mi zarasta...
Frotko, ja też wierzę w rodzeństwo Totulka!
Mondzi, jesteśmy 3 lata po ślubie. Cieszę się, że Tymek zdrowy. Tylko znów lekarze jakichś głupot jednej z nas naplotli... Ręce dosłownie opadają! A dlaczego Tymek jak jesteś w pracy nie może wychodzić na dwór? O urlopie... dawno to było...:-( Gusia uwielbiała kąpiele, nawet w morzu bardziej niż w basenie, bo woda cieplejsza. Ona w ogóle lubi wodę i nie boi się wchodzić, pływać, moczyć głowę. W basenie pływa sama w "motylkach" i nie boi się braku gruntu. Jadła na tej Majorce to co było, owoce też miejscowe, z resztą ona nigdy słoiczków nie jadła, więc nie było problemów. Kładliśmy ją spać w czasie największych upałów, potem dawaliśmy jakiś jogurt, brzoskwinię, banana i dalej na plażę, basen, etc. Graliśmy trochę w mini-golfa, w tenisa, zwiedzaliśmy. Odpoczęliśmy miło. Wszystkim Agusia strasznie się podobała, dostawała nawet od obsługi hotelu maskotki, tylko większość jakoś tak sądziła, że to chłopiec Nawet jeden Hiszpan, jak go poprawiłam, powiedział, a... myślałem, że chłopiec, bo nie widziałem kolczyków. Uświadomiłam go, że ona nie ma kolczyków (w Hiszpanii to bardzo popularne, żeby tak małym dziewczynkom już przekłuwac uszy). Strasznie się tam obżeraliśmy, mieliśmy śniadania i obiadokolacje, pychotka. Przez tydzień normalnie parę kilo doprzodu Dla Agusi było specjalne krzesełko no i oczywiście łóżeczko w pokoju. Jak spała w dzień, to ją zostawialiśmy w pokoju. Wieczorem też ją zostawialiśmy samą z butlą. W domu sama zasypia, to w hotelu też może, co nie? Jakos byliśmy wyluzowani pod tym względem.
Ale tyle o wczasach, odpiszę może coś jeszcze Wam.
Paula, a u nas dziś rano jak weszłam do Gusi, to leżała skulona w nogach łóżeczka, oczywiście odkryta (jak co rano) i CAŁA GOŁA!!! Kołderka i prześcieradło zasikane!!! Potem Tata mi powiedział, że ją słyszał ok.5.30, lekko zajrzał, poniuchał, kupy nie wyczuł, więc poszedł spać. Spytał się mnie, czy chcę być w takich razach budzona. Odpowiedziałam, że raczej nie (ale ze mnie wyrodna matka )... Ale same powiedzcie. Zaczynanie dnia o 5:30 nie jest chyba Waszym marzeniem? Bo budzik i tak miałam na 6:15 i na pewno przed 6:30 już u niej byłam... Mam fajnego i życiowego Tatę, co?
Nenyah, cieszę się, że to ja Cię zmobilizowałam. Też dawno nie pisałam i teraz ze wszystkich wątłych sił staram się nie wypaść z obiegu, choć to będzie trudne.
Mamamisi, fajnie, że się spotykamy ;-) Od dawna małe kopie? Bo ja nie mogę się doczekać... Co i rusz coś sobie wmawiam, ale to raczej flaczki mi się przewracają... Kiedy idziesz na USG połówkowe? Będziecie badać płeć? Co do charakterku Emiśki, to Gusia jest nie lepsza Często się awanturuje, a normalnie najgorzej jest, jak ją wyciągnę z wanienki i zaczynam ubierać. Normalnie cyrk! Już nas wypróbowuje, skubana!!! A to co opisałaś o spacerach to rewelacja! Jak Agusia ode mnie odejdzie i ją wołam, to ma mnie głęboko gdzieś A doświadczenia z ulicą niestety albo i stety nie ma, bo u nas wieś. Ale asfalt ostatnio położyli jakieś 100 metrów od furtki na poprzecznej do naszej uliczki głównej ulicy "we wiosce" no i zaczęło się ściganie samochodami normalnie Niestety Agniesie jeszcze się nie nauczyła, że nie może wychodzić na ulicę. Próbuję ją chociaż nauczyć, że przy ulicy po chodniku zawsze ma chodzić za rączkę, ale idzie to fatalnie. Takie są być może wady mieszkania w domku 'na wsi'.
Jak czytam o Waszych problemach z niejadkami, to strasznie się cieszę, że mogę "zlewać" temat... Jak chce, to je, jak nie chce, to nie je! U nas w rodzinie są same łakomczuchy-pasibrzuchy. Nie sądzę, aby Gusia się wyłamała... Co więcej, jak tylko zaczyna marudzić przy jedzeniu, coś wyrzucać na podłogę, wstawać w foteliku, zaraz wysadzamy ją na podłogę. Jeżeli zależy jej na jedzeniu, to się z nami przeprasza i może jeść dalej.
Szkrabiku!!! Zdrówka dla Tymona!!! Trzymajcie się z Ami, co by Was nic nie ruszyło!
MagW - zdjęcie boskie! I mówisz, że mój mąż do Frotkowego podobny? Może, może :-) Coś pamiętam, Frotko, że rzeczywiście jak widziałam Twojego męża (przy okazji spotkanka w parku), to też mi się wydał przystojniachą
Rita, przypomniałaś mi: pochwalę się Wam, że wczoraj coś mnie tknęło i zaczęłam dłubać Gusi w buzi. Idą jej górne czwórki i prawa dolna! :-) Nie spodziewałam się tak szybko, bo u nas raczej z lekkim opóźnieniem pierwsze ząbki szły. Dla Was też gratulacje. I nie przejmuj się rozwojem synka, bo Gusia też tylko w kółko mama, tata, baba, inne nieartykułowane dźwięki i tyle. Z nocnikowych sukcesów to tylko to, że siada na 2 sekundy przed wieczorną kąpielą. I powodzenia w staraniu!
Frotko, na odparzoną pupę lekarka poleciła mi na przemian smarować Alantanem i Clotrimazolem. U nas podziałało.
Wiecie co... Przeczytałam 4 strony, zostało jeszcze 5... A tu taki mega-post. Kto to w ogóle przeczyta??? Wyślę może na razie, na wszelki wypadek. Późno już się z resztą robi, nie wiem co jeszcze dziś dam radę dopisać. Siedzę tu z Wami, a dom mi zarasta...