Shirleyko, jeszcze coś mi się skojarzyło, więc szybko piszę. Nadia ma uczulenie na ...żelazo. Tzn. zaczęła tak strasznie wymiotować po żelazie, że dopóki je brała to cały dzień prałam, sprzątałam, czyściłam.. Tak sobie myślę, może Smok ma też alergię na jakiś składnik, np. żelazo z mleka Pepti. Sprawdziłam dzisiaj nawet skład Bebilonu Pepti i żelazo tam jest, niestety nie wiem czy dużo czy nie. Nadia np. po szpinaku też chlustała na prawo i lewo, a jak wiadomo szpinak posiada sporo żelaza. Sama już nie wiem. A powiedz mi, kiedy nasilają się te wymioty?? Czy jedzenie jakoś wpływa na nie?? Kiedy najbardziej wymiotuje, w nocy też ?? U nas te wymioty występują czasem godzinę po posiłku (jeśli głupia matka po raz 3 sprawdza czy aby na pewno córka ma uczulenie na marchewkę!!) a czasem po nocy czyli spożyciu dwóch "niedozwolonych" cyców (znaczy zawierających alergeny z dnia poprzedniego). W nocy Skrzat bardzo rzadko wymiotował, może kilka razy się zdarzyło. Tak czytam, że u Was ziemniak był winowajcą. Kurcze, a niby takie niealergiczne warzywko, tak jak marchewka, która u nas jest straszliwie "wymiotogenna". Objawy skórne zniknęły po odstawieniu przeze mnie soi. Soja też u nas fatalna w skutkach. Soi nie spożywacie?? Tak myślę, co jeszcze mogę Ci podpowiedzieć... W każdym razie, w ostatnim poście z powodu jęków Skrzata zapomniałam życzyć Wam, żeby wszystkie smutki i złe rzeczy minęły szybciutko. I dziękujemy za buziaki, również przesyłamy uściski.
Szkrabikowski, teraz czytam, że Tymek wymiotuje po mleku. Może to jednak jakiś składnik mleka Pepti, np. żelazo uczula dzieci??? Aż się boję podac to mleko, a chyba będę musiała przejśc na jakieś modyfikowane, bo dieta mnie i moje dziecko wykończy!!
Paula, myślę, że i u Was będzie diagnoza "taka uroda", po prostu Szymek jest bardzo ruchliwym, energicznym dzieckiem, ma dobrą przemianę materii i spala co zje. Najważniejsze, ze nie widać, że coś mu dolega. Mam nadzieję, że już niedługo wszystkie będziemy się cieszyć dużymi przyrostami wagi i wzrostu
No i nowymi umiejętnościami naszych nadruchliwych dzieci
Rita, ja nie chowam, mówię do znudzenia "nie wolno". Nadia nawet kapuje, że nie wolno i często zostawia zakazany obiekt. Czasem nawet sama daję jej taki obiekt, pokazuję co to jest, potem zabieram i mówię, że to jest moje i tym nie wolno się bawić. Daję jej zabawkę pokazując że to jest jej własność i tym może bawić się do woli. Na ile to zadziała nie wiem, ale części rzeczy nie rusza. Zapewne na razie
Co do badań krwi, my robimy badania z powodu "niedoboru" wagi i wzrostu.
Martynko, dzięki
No i trzymamy kciuki za powrót apetytu Martynki na mleczko
Niestety nie pomogę jeśli chodzi o "przemyt" mleka, bo my nadal na cycu tylko
No i znowu więcej nie popiszę, bo praca czeka :
Dobrej nocy!!!