minął trzeci dzień bez cycania. w zasadzie to trzeci wieczór, bo ostatnio kwiatek jadł już tylko przed zaśnięciem.
w sumie (oj, żeby tylko nie zapeszyć 8) ) na razie dostrzegam same plusy tej nowej sytuacji. wreszcie nie mam wyrzutow, że olka idzie spać z buzią pełną mleka, ja mogę jeść już zupelnie normalne rzeczy (więc pojawia się cień szansy że nie rozsypię się tak szybko i jeszcze się dziecku nadam na coś więcej niż tylko matka-karmicielka) no i last but not least: olka zasypia chyba nawet lepiej niż przy cycu . z moją ręką w swojej rączce, a jakże, ale naprawdę bardzo szybko.
dół maksymalny minął. i oby tylko stan opisany powyżej utrzymał się - to raczej się nie pojawi już.
ja to stanowczo nie jestem normalna. ;D :
szkrabikowski, chyba ta burza hormonalna to mnie jednak ominie raczej. jak wspomniałam powyżej - odstawka nie miała gwałtownego przebiegu, po prostu zrezygnowałyśmy z jedynego cycania na dobę. a może się łudzę?
mondzi, jeśli idzie o moje zdanie na temat słodyczy, to na dziś plan jest taki, że słodyczy olce podawać nie będziemy, bo z niemal wszystkie słodycze mają w swoim składzie coś, czego unikamy z powodu podatności kwiatka na alergie (gluten, mleko, kakao, sztyczne barwniki). ale nie zakładam, że w momencie, kiedy tych składników przestaniemy unikać, będę stosowała jakieś specjalne restrykcje związane z samymi słodkościami. oczywiście, że im mniej, tym lepiej, ale nie wyobrażam sobie całkowitego zakazu. nie sądzę, by było to ani realne ani konieczne.
a tak na marginesie: jakież to soki są totalnie bezcukrowe ? (bo bobofruty, które olka pije namiętnie chyba są jednak słodzone...)- podpowiedz proszę. bo w sumie - jak wspomniałam - tam gdzie spokojnie można uniknąć cukru, spróbuję go unikać. sama nie słodzę kawy, herbaty, ale nie pogardzę ciasteczkiem czy czekoladką. z pewnego punktu widzenia to oczywście bez sensu. ale ja nie mam tak pryncypialnego podejścia do tej sprawy.
w sumie (oj, żeby tylko nie zapeszyć 8) ) na razie dostrzegam same plusy tej nowej sytuacji. wreszcie nie mam wyrzutow, że olka idzie spać z buzią pełną mleka, ja mogę jeść już zupelnie normalne rzeczy (więc pojawia się cień szansy że nie rozsypię się tak szybko i jeszcze się dziecku nadam na coś więcej niż tylko matka-karmicielka) no i last but not least: olka zasypia chyba nawet lepiej niż przy cycu . z moją ręką w swojej rączce, a jakże, ale naprawdę bardzo szybko.
dół maksymalny minął. i oby tylko stan opisany powyżej utrzymał się - to raczej się nie pojawi już.
ja to stanowczo nie jestem normalna. ;D :
szkrabikowski, chyba ta burza hormonalna to mnie jednak ominie raczej. jak wspomniałam powyżej - odstawka nie miała gwałtownego przebiegu, po prostu zrezygnowałyśmy z jedynego cycania na dobę. a może się łudzę?
mondzi, jeśli idzie o moje zdanie na temat słodyczy, to na dziś plan jest taki, że słodyczy olce podawać nie będziemy, bo z niemal wszystkie słodycze mają w swoim składzie coś, czego unikamy z powodu podatności kwiatka na alergie (gluten, mleko, kakao, sztyczne barwniki). ale nie zakładam, że w momencie, kiedy tych składników przestaniemy unikać, będę stosowała jakieś specjalne restrykcje związane z samymi słodkościami. oczywiście, że im mniej, tym lepiej, ale nie wyobrażam sobie całkowitego zakazu. nie sądzę, by było to ani realne ani konieczne.
a tak na marginesie: jakież to soki są totalnie bezcukrowe ? (bo bobofruty, które olka pije namiętnie chyba są jednak słodzone...)- podpowiedz proszę. bo w sumie - jak wspomniałam - tam gdzie spokojnie można uniknąć cukru, spróbuję go unikać. sama nie słodzę kawy, herbaty, ale nie pogardzę ciasteczkiem czy czekoladką. z pewnego punktu widzenia to oczywście bez sensu. ale ja nie mam tak pryncypialnego podejścia do tej sprawy.