Lileczko o ranyyyyy, uważaj co robisz, słodycze to prawie tak drażliwy temat jak mleko :
No więc na wszelki wypadek zanim wygłoszę swoją opinię chciałam zaznaczyć, że nie pragnę nią nikogo urazić, że szanuję prawo każdej mamy do podawania dziecku słodyczy w dowolnych ilościach i z częstotliwością uznawaną przez nią za słuszną, natomiast moje poglądy odnoszę wyłącznie do mojego dziecka i nie uważam nikogo, kto ich nie podziela, za gorszego (i będę wdzięczna za zrewanżowanie się tolerancją w stosunku do moich obsesji) ;D
Otóz ja osobiście nie zamierzam w ogóle wprowadzać cukru do menu Łukasza, ponieważ nie jest on niezbędnym składnikiem odżywczym i tym samym nie zasługuje moim zdaniem na status pełnoprawnego składnika diety. Więc ja z własnej woli mu go nie zaproponuję. To oczywiście nie znaczy, że wierzę, że moje dziecko nigdy nie zje nic słodkiego - zacznę dawać mu słodycze, kiedy nie będę miała wyboru, to znaczy kiedy zacznie się ich głośno domagać Najpewniej wtedy będę się starała, żeby były to ciasteczka ze sklepów ze zdrową żywnością (czyli z fruktozą zamiast cukru) i tym podobne specjały, może czekolada. W dłuższej perspektywie planuję wprowadzenie patentu tzw. "słodkiego dnia", czyli zezwolenia na jedzenie słodyczy tylko w jeden dzień w tygodniu, za to w dowolnych ilościach. Tak była wychowywana moja przyrodnia siostra, więc wiem, że nie jest to nierealne Zasadniczo jestem na tym punkcie świrem i zrobię wszystko, żeby moje dzieci miały z cukrem tak mało do czynienia, jak to możliwe. Dotychczas Łukasz nie jadł jeszcze NIC co miałoby dodatek cukru (pewnie za wyjątkiem mleka :). Przyczyny są różne, ale chyba nie ma sensu ich tu wymieniać No chyba, że mamy ochotę na jakąś prawdziwie płomienną dyskusję
O rany - w czasie kiedy to pisałam wyszło pięć nowych postów : Teraz wysyłam, a przeczytam za chwilę
No więc na wszelki wypadek zanim wygłoszę swoją opinię chciałam zaznaczyć, że nie pragnę nią nikogo urazić, że szanuję prawo każdej mamy do podawania dziecku słodyczy w dowolnych ilościach i z częstotliwością uznawaną przez nią za słuszną, natomiast moje poglądy odnoszę wyłącznie do mojego dziecka i nie uważam nikogo, kto ich nie podziela, za gorszego (i będę wdzięczna za zrewanżowanie się tolerancją w stosunku do moich obsesji) ;D
Otóz ja osobiście nie zamierzam w ogóle wprowadzać cukru do menu Łukasza, ponieważ nie jest on niezbędnym składnikiem odżywczym i tym samym nie zasługuje moim zdaniem na status pełnoprawnego składnika diety. Więc ja z własnej woli mu go nie zaproponuję. To oczywiście nie znaczy, że wierzę, że moje dziecko nigdy nie zje nic słodkiego - zacznę dawać mu słodycze, kiedy nie będę miała wyboru, to znaczy kiedy zacznie się ich głośno domagać Najpewniej wtedy będę się starała, żeby były to ciasteczka ze sklepów ze zdrową żywnością (czyli z fruktozą zamiast cukru) i tym podobne specjały, może czekolada. W dłuższej perspektywie planuję wprowadzenie patentu tzw. "słodkiego dnia", czyli zezwolenia na jedzenie słodyczy tylko w jeden dzień w tygodniu, za to w dowolnych ilościach. Tak była wychowywana moja przyrodnia siostra, więc wiem, że nie jest to nierealne Zasadniczo jestem na tym punkcie świrem i zrobię wszystko, żeby moje dzieci miały z cukrem tak mało do czynienia, jak to możliwe. Dotychczas Łukasz nie jadł jeszcze NIC co miałoby dodatek cukru (pewnie za wyjątkiem mleka :). Przyczyny są różne, ale chyba nie ma sensu ich tu wymieniać No chyba, że mamy ochotę na jakąś prawdziwie płomienną dyskusję
O rany - w czasie kiedy to pisałam wyszło pięć nowych postów : Teraz wysyłam, a przeczytam za chwilę