Jako, że miałam kłaść na spanko, a dzieci super się bawią, to może coś napiszę...
Co do nauki czytania tudzież pisania... Niedawno okazało się, że Tymek prawie czyta, znaczy się, jak sobie przegłoskuje, to słyszy - ulga wielka, bo to generalnie klucz do sukcesu. Nie siedzimy i nie czytamy, bo widzę, że sporo go to kosztuje, ale co jakiś czas pojedyncze wyrazy czyta i całkiem fajnie sobie radzi.
Z pisaniem - wykonuje codziennie całą masę ćwiczeń graficznych, szlaczki mógłby robić bez przerwy. Tak wygląda sytuacja i w domu i w przedszkolu. Oczywiście dużo też się bawi w zabawy tematyczne, ale manualne zajęcia zawsze lubił i lubi nadal. Samo pisanie liter czy wyrazów - zdarza się, ale nie jest w żaden sposób narzucane, bo i po co.
Do szkoły wcześniej nie pójdzie.
Co do tematu śmierci, to jakoś nie jest specjalnie istotny. Trudno mu jeszcze zrozumieć, że ciało pozostaje w grobie, a dusza idzie do nieba. Pojawiły się pojęcia piekła i czyśćca, no bo czemu nie. Niechże wie, że trza być dobrym.
U nas większych życiowych zmian nie ma. Generalnie wciąż jestem z dziećmi sama, bo Michał ciągnie nadgodziny. Trudne to i dla mnie i dla dzieci, ale takie życie. Jak jest mowa o feriach, to Tym od razu pyta, czy tata będzie miał wolne. Każda ich rozmowa przez telefon, to pytanie kiedy ma wolne. Jak idzie do pracy, to wraca o 22.00, więc z dziećmi widzi się tylko rano. Tłumaczę Tymkowi, że to czasowa sytuacja, ale widzę, że brakuje im ojca. Sama też liczę na to, że kiedyś wyjdziemy na prostą i będzie trochę łatwiej.
Nie wiem jakie macie doświadczenia ze sterydami, ale nam w piętek pani doktor przepisała dla Tymka na trzy tygodnie - bardzo dobra pani doktor. Przeczytałam ulotkę i trochę się przeraziłam, ale ona twierdzi, że katar Tymka nie może być ustawiczny, bo może od niego dostać astmy. A ma katar już trzeci rok. Jestem zdecydowana na to leczenie, bo ona jest jedyną lekarkę, która próbuje coś z tym zrobić.
Przy okazji okazało się, że Julia ma zapalenie gardła. Poszłam do kontroli pipki, więc diagnoza mnie zaskoczyła.
Tyle u nas. Jako że wiele złego pisałam kiedyś o mojej teściowej, tak muszę Wam napisać, że dobra z niej kobieta i nie wiem co byśmy bez niej zrobili. Oczywiście, że wolałabym już się uwolnić od ich (na zmianę z ciotką) codziennych wizyt i dać Julię do przedszkola, niemniej ostatnio naprawdę dużo nam pomaga.