reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

CZERWCÓWKOLAND ;)

Aniu, trzymajcie się!
Lileczko, oczywiście, że babcia - orędowniczka, to moja mama. Każdy dłuższy płacz Tymka = wizyta babci. No chyba, że Michał jest w domu, to wtedy nie przychodzi :)
Paula, a ja bym strasznie chciała taki słoneczny zimowy dzień i mam wrażenie, że takiego w tym roku jeszcze nie było. Ale oczywiście nie musimy czekać aż tak długo. No i chyba dobrze, że jednak dzisiaj zrezygnowałyśmy ze spotkania, bo wyszłam z Tymkiem na spacer i po jakichś 20 minutach byłam spowrotem w domku.
Agast, Ty walczyłas z Hani spaniem. Powiedz no mi czy to jej zostało, takie zasypianie w łóżeczku, czy też wszystko wróciło do normy.

Nieśpiącym w nocy Mamuśkom życzę cierpliwości. Bardzo ciężko wspominam te nocne pobudki.

No i musżę się pochwalić, ze dzisiaj nie ma wrzasków przy zasypianiu. Siadam przy łóżeczku i czytam "Maluszka", udając, że wcale absolutnie nie próbuję Tymcia uśpić. I w ten sposób zalicza właśnie trzecią drzemkę. Powoli, bez większych awantur, chciałabym wrócić do samodzielnego zasypiania. Zobaczymy czy nam się uda. No i tak się zastanawiam, co się zmieniło. Przez kilka ostatnich dni Tymuś był zwyczajnie marudny, a dzisiaj jest całkiem całkiem. Jedyne, co przychodzi mi do głowy, to to, że ja jestem trochę spokojniejsza. Jakiś taki dystans do rodzinnych problemów mnie dopadł. Wczoraj mama się obraziła, bo kiedy pies skoczył na nasze nowe drzwi, to powiedziałam, że nie chcę, by z nim do nas przychodziła. No i mamcia się rozpłakała i obrażona wyszła. A było to rano... Cały dzień spieprzony. I Tymek nie do wytrzymania. No i przestałam myśleć o nim, jako o cudoku i tak go traktować. Jakoś tak wydawało mi się, że te ryki, to jego fanaberie. I wieczorem przyszła taka myśl, że może rzeczywiście coś mu dolega, że może coś go boli, albo po prostu jest mu źle, bo się denerwuje. No i jakoś to mi pomogło, bo spojrzałam na niego, jako na małą, kochaną bidę, a nie jak na tego, który cuda wyczynia, bo za bardzo spieszczony jest. Ach, takie dziwne przemyślenia.

Sporo ostatnio o jedzeniu, więc pozwolę sobie na małą dygresję. Otóż, jeżeli żołądek danego człowieka ma wielkość dwóch złożonych pięści, to mam wrażenie, że Tymcio je więcej. I że to 200 gr, o których mówi się w przypadku naszych dzieci, to też więcej niż dwie piąstki. No i myślę, że na zapotrzebowanie na jedzenie wpływa też jego gęstość. Jeżeli ja mam dawać zupki niezagęszczane, to jest jasne, że Tymcio musi zjeść więcej, niż dzieci, które jedzą np. zupy z ryżem. Powiedzcie mi jeżeli się mylę. Objętościowo zupy musi być więcej, a więc rozciąga się żołądek. Czy tak? Czy w takim razie nie lepiej podawać te wszelkie kaszki i inne dobra? Ale mi się w głowie pomieszało :(

Co do krwi pępowinowej, to niezła jazda, jak na 3 tysiące złotych, a na pewno gdyby nie było to dla nas kolosalną sumą, to byśmy się zdecydowali, bo cóż jest ważniejszego niż zdrowie, czy nawet życie.

Wczoraj sobie kuknęłam na nowordka i szkoda, że w tej nowej wersji nie ma tych ostatnich tematów na stronie głównej. Przez to, jak dla mnie, forum jest znacznie mniej czytelne. I straszne zamieszanie z tymi kalendarzami, co to niby mamakrasnala, na noworodku oferowała. A sama miałam kupić... Tylko Michał sprowadził mnie na ziemię, pokazując tańsze i ładniejsze. W końcu nie zamówiliśmy żadnych :)

No to chyba tyle narazie...
 
reklama
Mondzi- zasypianie w lóżeczku poszło w niepamięć ::) Mimo ze często obywało sie bez płaczu to chyba przegrałam ta walke. Ale nie jest mi jakos z tym źle. Hanka zasypia przy cycu lbo w leżaczku i nie zajmuje to wiecej niz 10 minut wiec jest ok. Według mnie oczywiscie.
No i gratuluje dzisiejszego zasypiania Tymka.
 
Hej kochane :)
Ja przelotem, ale powoli chyba będę mogła sie znów "wdrożyć", choc Piotruś dziś mega-maruda, ale widzę, że nie on jedden... ;)

Frotko, ja bym zadzwoniła do lekarza i zapytała chociaż.

Beatusku, powodzenia na diecie, ja ją robiłam 2 razy, chociaż ani razu nie wytrzymałam 6 tygodni, góra 3, ale i tak samopoczucie było super, wyniki o niebo lepsze, aż nie mogłam uwierzyć (mam dziedziczny po mamie bardzo wysoki cholesterol, po diecie spadł prawie do normy, przypuszczam, ze jakbym pociagnęła, to byłby całkiem ok), no i sporo kilogramów poszło... Także tylko czekam na to, kiedy skończę karmić i też zamierazm sie za nią zabrać :)

Misia27 witaj :) Gratuluję dzieciaczków i fasolki, trzymam kciuki za dziewczynkę :) Zdziwiło mnie tylko, że piszesz, że na kolejną ciązę mogłaś sobie pozwolic tak szybko, bo miałaś cesarkę. Zawsze słyszałam, że to właśnie po cesarce trzeba dłużej czekać...  ::)

Świeżynko, nocki całej, albo chciaż 6 godzin jednym ciągiem nie przespałam od około roku... Z dwoma wyjątkami. A ostatnio nie zdarza sie pospać nawet 4 godzin bez budzenia. Obowiązkowe co najmniej 3 pobudki na cyca w ciągu nocy... Nie jesteś sama :)

Magdulku, zdrowia dla Magdusi!!!

Przepraszam, że nie odpisuje wszystkim, ale czytam "na szybko" i czasem nie pamiętam już kto co pisał.

A u nas jazda niezła - piotrus wrócił z Krakowa z katarem ()ale niewielkim, troche mu z nosa ciekło i poza tym nic). W poniedziałek obudził sie rano i miał całe zaskorupiałe ucho lewe, trochę sieprzestraszyłam, ale umyłam mu uszko (nie płakał) i sie to więcej nie powtórzyło. Cały dzień roześmiany i w dobrym humorze. Za to wieczore, mimo nadal dobrego humoru - 39 stopni mierzone w pupie. No to dałam eferalgan. Rano we wtorek i cały dzień też super humor. Wieczorem - powtórka z rozrywki. Dziąsła blade, katar całkiem umiarkowany, zero sygnałów, że coś go boli. Wczoraj po południu zmierzyłam temp no i znów prawie 39. No to sie już zdenerwowałam, zadzwoniłam do lekarza, kazał przyjść do przychodni. Poszłam, a raczej popłynęłąm - kurczę, no nie da sie opisać co się działo na uliczce prowadzącej do przychodni, miałam spodnie do pół łydki mokre. Lekarka osłuchała Piotrusia - w płucach nic, gardło blade, brzuszek miękki. Dała skierowanie do laryngologa jak usłyszała o tym uchu, powiedziała, że czasem zapalenie ucha może przebiegać bezboleśnie. No to ja dawaj do domu, po taksówkę (bo już późno było) i do laryngologa. Lekarka nic nie zobaczyła, uszka blade. Na szczęście przykechał do przychodni po nas Łukasz a Piotruś? Jak zobaczył tatusia, to piski, okrzyki radości i rechot na pół przychodni. No ja się pytamn, czy tak sie zachowuje chore dziecko? ;) Doszliśmy do wniosku, że mu się nudzi i juaja sobie z nas robi. Pewni mu sie spacerku zachciało i postanowił mamusię przegonić w taką uroczą pogodę ;). FDzis zaniosłam jeszcze siuiśki do badania - w siuśkach też nic. Na szczęście. To skąd ta gorączka??? Na szczęście dzis juz nie ma, ale za to marudzi. Eeeeh. No i teraz nie wiem, jak myślicie - zabierać go w niedzielę na basen jak sie gorżczka nie powtórzy? Kataru jeszcze troche jest, ale nie traki znowu, żeby mu oddychać lub spać przeszkadzał. Ot, jak leży na brzuchu, to mu czasem pocieknie z noska... Troche mi żal zajęć, ale znowu nie chcę go narażać...

No i jeszcze sie muszę pochwalić, że jeszcze w krakowie zaczęło sie u nas stawanie na czworakach. Na razie najlepiej mu idzie, jak sie zaprze o cos stopami, ale widzę, że i bez podpórki kombinuje.

I jeszcze pytanie. Czy, jeśli jeszcze sam nie siada ( i nie widzę, żeby to miało szybko nastąpić) to znaczy, że mam go w ogóle nie sadzać bez podpórki? Kilka razy posadziłam i chwilkę siedział, no, ale juz nie pamiętam, wydaje mi sie, że mówią, że dziecko ma usiąść samo, tak....?

Oj, muszę lecieć, bo marudzenie sie zaczyna znów. Ufff...

 
PauloC - dziękuję bardzo za odp. Zawsze kopiuję sobie Twoje przepisy ale najwyraźniej przepisu na budyń nie zauważyłam. Wszystko sobie znowu zapisałam i dzisiaj sprawdzę co mi z tego wyjdzie. Zaznaczam, ze mi czasami wychodzą cuda bo zawsze coś pochrzanię z proporcjami hi hi.

A Mati rozbójnik jeden wstrętny poszedł spać. Znowu cos mu się pomerdało i strzela sobie drzemki przed kąpielą buuu. Oznacza to, że nie zaśnie po kąpanku. Psia krew!!! Znowu będzie znami siedział do 21:30 :mad: Wystarczy, ze jednego dnia nie obudzi sie tak ja zawsze i wszystko wywalone do góry nogami  :mad:

A tak poza tym brakuje mi chyba słońca. Jestem jakaś taka wypruta, wymiętolona, wydeptana. Czuję sie jakby mnie ktoś zwalcował ;D Niech już będzie ta wiosna... lato. Pojechałabym sobie z Matim na działeczkę, wygrzałabym się. Ehhh....

Na dzisiaj już kończę.Życzę przespanej nocki. Do juterka pa pa
 
Beatko- przesyłam dobre fluidki co by samopoczucie sie poprawilo :) ;D

A ja nadl w pracy... ech jak wróce to Hnka juz bedzie spała... :(
 
hejkum
no ja Was babki nie zamierzam opuszczać...
poprostu rzadko odpisywałam Wam jak siedziałam w domu, a co dopiero teraz... :(
głupio tak... już się normalnie przyzwyczaiłam do Was, a tu do pracy trza iść ::)

agast dlaczego siedzisz tak długo??? Ja na razie chodze na 8:30 i wychodzę ok. 15:15... ale jeszcze "chwilka" i dojdą mi drugie zmiany czyli 11:30 do 18:30 :mad:
Aletko z tymi bankami krwi to faktycznie jazda... :-[
Megan opis zachowania chorego Piotrusia mnie powalił ;D
Paulo, a czy masz może przepisy swoje boskie :laugh: w pliku ??? Bo jeśli tak to baaardzo bym chciała mailem... jeśli mogę prosić... :-* A Twoje "tasiemce" są bardzo miłe dla oka i lubię je czytać ;)

U nas wszystko ok. Katar odszedł w zapomnienie.
Maria z dnia na dzień coraz bardziej bystra (sama nie wiem z czego się cieszę, bo ta bystrość objawia się dziwnymi pomysłami ;D ), a ja widze to wyraźniej, bo czas który ze sobą spędzamy jest krótki, ale intensywny...
Babcia się spisuje. Trochę się docieramy, ale generalnie jest git. Jak Mary śpi to babcia odwala kawał roboty w domu (bo się nudzi :p ) czyli gotuje, zmywa... Świnia bym była gdybym narzekała!!!

W pracy fajnie. Na razie nie mam dużo zajęc, bo moja praca wymaga tysiąca haseł, kodów, programów... Zanim nadadzą mi wszystkie uprawnienia to minie pewnie jeszcze z tydzień ::) No ale po drodze dwudniowe szkolenie, więc jakoś zleci. A potem już tylko orka dla Imperium ;)
A jutro już piątek ;D
 
Megan po pierwsze gratuluję Piotrusiowi pozycji do raczkowania.  ;D
Nie powinno się niby sadzać dziecka zanim samo nie usiądzie, ale nasza rehabilitantka sadzała Szymka i podpierała mu rączki z przodu i tak siedział. Poza tym sadzam go sobie na kolanach opartego o mnie pleckami.
Szymek robi brzuszki więc ja nie wiem znowu czy mam to liczyć jako próby siadania czy nie... ::) ale w sumie to tego nie zaliczam do siedzenia- czekam, aż zacznie się podciągać.
Co do gorączki to może to była tak zwana trzydniówka?
Myślę, że jakby nie było gorączki i synek był wesoły to, że nie rezygnowałavym z zajęć, ale decyzję musisz podjąć sama bo to Ty widzisz Piotrusia, a nie ja.

Mondzi a ja sobie dzisiaj w ogóle darowałam spacer. Wiatrzysko przeokropne u nas było i Tomek mi powiedział, żebym się nawet nie wygłupiała i nie wychodziła bo głowę chce urwać.
Jeśli o dietę chodzi to moim zdaniem powinna być przede wszystkim urozmaicona. Dletego raz daję kaszkę, raz kleik,raz kaszę jaglaną,innym razem ryż, a czasem same warzywka czy owoce.

Beatko ja też tęsknię do ciepła. Okropny ze mnie zmarzluch. Zimę uznaję tylko w Boże Narodzenie bo lubię ten klimat kiedy wszystko jest zasypane śniegiem, ale tak poza tym to 20-25 stopni ciepła to temperatura dla mnie optymalna.

Easy mam :) już do Ciebie mkną.

Szymek zasnął przed chwilą po jękach w łóżeczku. Nie płakał na szczęście. Boję się nocki....
 
Agast, czyli z tym spaniem, to tak jak myślałam - takiej umiejętności nie zdobywa się raz na zawsze. Kicha, bo człowiek się umęczy, dziecko się nakrzyczy i chwila nieuwagi i można by zaczynać od nowa. Ale długo w tej pracy siedzisz. Nikt nie ma litości dla matki karmiącej...

Megan, co do basenu, to nie mam pojęcia. Fajnie z tym stawaniem na czworaka. A co do siadania, to ja raczej nie sadzam. No chyba że tak na chwilę. No albo u mnie na kolanach. Na pewno nie tak, że miałby bawić się w tej pozycji, jakiś wyobkładany poduchami. I pytałam o to pediatrę ostatnio, i z tego co zrozumiałam, to postępuję prawidłowo. Dziecko ma robić tyle ile umie, nic na siłę - tak to mniej więcej ujęła.

Easy, fajnie, że mama jeszcze coś w domu zrobi, bo jednak bez tego chyba było by ciężkawo. Ja też tak chcę. A tu jakbym poszła do pracy i jakimś cudem Tymka mamie zostawiła, to jeszcze ja musiałabym pewnie psa wyprowadzić czy takie tam.

Beatko, no to śpiewamy "Słoneczko nasze rozchmurz buzię". Ja też już chcę jakiejś pogodowej zmiany, na lepsze oczywiście.
 
reklama
Ha. O czym to ja chciałam? Aha. Beatuskowi dziękuję za podpowiedź w sprawie diety :) a PauliC za przepisy :) Moje dziecię od wczoraj raczkuje, więc jest ciekawie, nie powiem ;) I więcej nie pamiętam, wszystkich pozdrawiam i spadam coś zjeść i malnąć sobie paznokcie :p
 
Do góry