Mondzi
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 30 Listopad 2005
- Postów
- 1 961
Aniu, trzymajcie się!
Lileczko, oczywiście, że babcia - orędowniczka, to moja mama. Każdy dłuższy płacz Tymka = wizyta babci. No chyba, że Michał jest w domu, to wtedy nie przychodzi
Paula, a ja bym strasznie chciała taki słoneczny zimowy dzień i mam wrażenie, że takiego w tym roku jeszcze nie było. Ale oczywiście nie musimy czekać aż tak długo. No i chyba dobrze, że jednak dzisiaj zrezygnowałyśmy ze spotkania, bo wyszłam z Tymkiem na spacer i po jakichś 20 minutach byłam spowrotem w domku.
Agast, Ty walczyłas z Hani spaniem. Powiedz no mi czy to jej zostało, takie zasypianie w łóżeczku, czy też wszystko wróciło do normy.
Nieśpiącym w nocy Mamuśkom życzę cierpliwości. Bardzo ciężko wspominam te nocne pobudki.
No i musżę się pochwalić, ze dzisiaj nie ma wrzasków przy zasypianiu. Siadam przy łóżeczku i czytam "Maluszka", udając, że wcale absolutnie nie próbuję Tymcia uśpić. I w ten sposób zalicza właśnie trzecią drzemkę. Powoli, bez większych awantur, chciałabym wrócić do samodzielnego zasypiania. Zobaczymy czy nam się uda. No i tak się zastanawiam, co się zmieniło. Przez kilka ostatnich dni Tymuś był zwyczajnie marudny, a dzisiaj jest całkiem całkiem. Jedyne, co przychodzi mi do głowy, to to, że ja jestem trochę spokojniejsza. Jakiś taki dystans do rodzinnych problemów mnie dopadł. Wczoraj mama się obraziła, bo kiedy pies skoczył na nasze nowe drzwi, to powiedziałam, że nie chcę, by z nim do nas przychodziła. No i mamcia się rozpłakała i obrażona wyszła. A było to rano... Cały dzień spieprzony. I Tymek nie do wytrzymania. No i przestałam myśleć o nim, jako o cudoku i tak go traktować. Jakoś tak wydawało mi się, że te ryki, to jego fanaberie. I wieczorem przyszła taka myśl, że może rzeczywiście coś mu dolega, że może coś go boli, albo po prostu jest mu źle, bo się denerwuje. No i jakoś to mi pomogło, bo spojrzałam na niego, jako na małą, kochaną bidę, a nie jak na tego, który cuda wyczynia, bo za bardzo spieszczony jest. Ach, takie dziwne przemyślenia.
Sporo ostatnio o jedzeniu, więc pozwolę sobie na małą dygresję. Otóż, jeżeli żołądek danego człowieka ma wielkość dwóch złożonych pięści, to mam wrażenie, że Tymcio je więcej. I że to 200 gr, o których mówi się w przypadku naszych dzieci, to też więcej niż dwie piąstki. No i myślę, że na zapotrzebowanie na jedzenie wpływa też jego gęstość. Jeżeli ja mam dawać zupki niezagęszczane, to jest jasne, że Tymcio musi zjeść więcej, niż dzieci, które jedzą np. zupy z ryżem. Powiedzcie mi jeżeli się mylę. Objętościowo zupy musi być więcej, a więc rozciąga się żołądek. Czy tak? Czy w takim razie nie lepiej podawać te wszelkie kaszki i inne dobra? Ale mi się w głowie pomieszało
Co do krwi pępowinowej, to niezła jazda, jak na 3 tysiące złotych, a na pewno gdyby nie było to dla nas kolosalną sumą, to byśmy się zdecydowali, bo cóż jest ważniejszego niż zdrowie, czy nawet życie.
Wczoraj sobie kuknęłam na nowordka i szkoda, że w tej nowej wersji nie ma tych ostatnich tematów na stronie głównej. Przez to, jak dla mnie, forum jest znacznie mniej czytelne. I straszne zamieszanie z tymi kalendarzami, co to niby mamakrasnala, na noworodku oferowała. A sama miałam kupić... Tylko Michał sprowadził mnie na ziemię, pokazując tańsze i ładniejsze. W końcu nie zamówiliśmy żadnych
No to chyba tyle narazie...
Lileczko, oczywiście, że babcia - orędowniczka, to moja mama. Każdy dłuższy płacz Tymka = wizyta babci. No chyba, że Michał jest w domu, to wtedy nie przychodzi
Paula, a ja bym strasznie chciała taki słoneczny zimowy dzień i mam wrażenie, że takiego w tym roku jeszcze nie było. Ale oczywiście nie musimy czekać aż tak długo. No i chyba dobrze, że jednak dzisiaj zrezygnowałyśmy ze spotkania, bo wyszłam z Tymkiem na spacer i po jakichś 20 minutach byłam spowrotem w domku.
Agast, Ty walczyłas z Hani spaniem. Powiedz no mi czy to jej zostało, takie zasypianie w łóżeczku, czy też wszystko wróciło do normy.
Nieśpiącym w nocy Mamuśkom życzę cierpliwości. Bardzo ciężko wspominam te nocne pobudki.
No i musżę się pochwalić, ze dzisiaj nie ma wrzasków przy zasypianiu. Siadam przy łóżeczku i czytam "Maluszka", udając, że wcale absolutnie nie próbuję Tymcia uśpić. I w ten sposób zalicza właśnie trzecią drzemkę. Powoli, bez większych awantur, chciałabym wrócić do samodzielnego zasypiania. Zobaczymy czy nam się uda. No i tak się zastanawiam, co się zmieniło. Przez kilka ostatnich dni Tymuś był zwyczajnie marudny, a dzisiaj jest całkiem całkiem. Jedyne, co przychodzi mi do głowy, to to, że ja jestem trochę spokojniejsza. Jakiś taki dystans do rodzinnych problemów mnie dopadł. Wczoraj mama się obraziła, bo kiedy pies skoczył na nasze nowe drzwi, to powiedziałam, że nie chcę, by z nim do nas przychodziła. No i mamcia się rozpłakała i obrażona wyszła. A było to rano... Cały dzień spieprzony. I Tymek nie do wytrzymania. No i przestałam myśleć o nim, jako o cudoku i tak go traktować. Jakoś tak wydawało mi się, że te ryki, to jego fanaberie. I wieczorem przyszła taka myśl, że może rzeczywiście coś mu dolega, że może coś go boli, albo po prostu jest mu źle, bo się denerwuje. No i jakoś to mi pomogło, bo spojrzałam na niego, jako na małą, kochaną bidę, a nie jak na tego, który cuda wyczynia, bo za bardzo spieszczony jest. Ach, takie dziwne przemyślenia.
Sporo ostatnio o jedzeniu, więc pozwolę sobie na małą dygresję. Otóż, jeżeli żołądek danego człowieka ma wielkość dwóch złożonych pięści, to mam wrażenie, że Tymcio je więcej. I że to 200 gr, o których mówi się w przypadku naszych dzieci, to też więcej niż dwie piąstki. No i myślę, że na zapotrzebowanie na jedzenie wpływa też jego gęstość. Jeżeli ja mam dawać zupki niezagęszczane, to jest jasne, że Tymcio musi zjeść więcej, niż dzieci, które jedzą np. zupy z ryżem. Powiedzcie mi jeżeli się mylę. Objętościowo zupy musi być więcej, a więc rozciąga się żołądek. Czy tak? Czy w takim razie nie lepiej podawać te wszelkie kaszki i inne dobra? Ale mi się w głowie pomieszało
Co do krwi pępowinowej, to niezła jazda, jak na 3 tysiące złotych, a na pewno gdyby nie było to dla nas kolosalną sumą, to byśmy się zdecydowali, bo cóż jest ważniejszego niż zdrowie, czy nawet życie.
Wczoraj sobie kuknęłam na nowordka i szkoda, że w tej nowej wersji nie ma tych ostatnich tematów na stronie głównej. Przez to, jak dla mnie, forum jest znacznie mniej czytelne. I straszne zamieszanie z tymi kalendarzami, co to niby mamakrasnala, na noworodku oferowała. A sama miałam kupić... Tylko Michał sprowadził mnie na ziemię, pokazując tańsze i ładniejsze. W końcu nie zamówiliśmy żadnych
No to chyba tyle narazie...