szkrabik, sewa, aletko, easy, minko, dzięki serdeczne za odpowiedzi dotyczące spania.
najwyraźniej i "na odcinku usypiania" wykonujemy 200 procent normy (siedzimy aż nie zaśnie, czasami "podajemy łapkę" przez szczebelki, opowiadamy bajki, etc.) acha, tatuś jako głównousypiający animuje czasami kilka pluszaków
, czego ja przy swoich sporadycznych zastępstwach nie praktykuję. no, kiepsko jest, jednym słowem. to znaczy dziś było w sumie super, bo zasypiała tylko 20 minut (tatuś na wieczornym spotkaniu, więc ten sukces to moja zasługa) ale generalnie... heh, naprawdę nie wiem, skąd to dziecko bierze tyle energii, zważywszy, że już praktycznie nie śpi w ciągu dnia.
poza tym...
...poza tym, jak większość z nas tutaj, zmagamy się z buntem dwulatka, który dodatkowo dopala maksymalnie ten nasz (jej) permanentny deficyt snu (no bo chyba te 8-9 godzin na dobę to nie jest wystarczający czas).
powiem tak ;-): mamy za sobą 6-tygodniową kurację walerianową, dziś była pierwsza (udana!) próba podania kolejnego specyfiku na bazie melisy. oczywiście jest cała masa momentów dzikiej satysfakcji, kiedy dziecko opowiada/ odpowiada ci z takim sensem, jakiego nie spodziewałabyś się u czterolatka... znacie to, znacie z własnego doświadczenia...
są chwilę kiedy można by to swoje dziecko zjeść dosłownie, by za chwilę chcieć je zagryźć.;-)
najwyraźniej i "na odcinku usypiania" wykonujemy 200 procent normy (siedzimy aż nie zaśnie, czasami "podajemy łapkę" przez szczebelki, opowiadamy bajki, etc.) acha, tatuś jako głównousypiający animuje czasami kilka pluszaków
![Zaskoczona(y) :baffled: :baffled:](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/baffled5wh.gif)
poza tym...
...poza tym, jak większość z nas tutaj, zmagamy się z buntem dwulatka, który dodatkowo dopala maksymalnie ten nasz (jej) permanentny deficyt snu (no bo chyba te 8-9 godzin na dobę to nie jest wystarczający czas).
powiem tak ;-): mamy za sobą 6-tygodniową kurację walerianową, dziś była pierwsza (udana!) próba podania kolejnego specyfiku na bazie melisy. oczywiście jest cała masa momentów dzikiej satysfakcji, kiedy dziecko opowiada/ odpowiada ci z takim sensem, jakiego nie spodziewałabyś się u czterolatka... znacie to, znacie z własnego doświadczenia...
są chwilę kiedy można by to swoje dziecko zjeść dosłownie, by za chwilę chcieć je zagryźć.;-)