reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

CZERWCÓWKOLAND ;)

Magdulku, my jesteśmy po szczepieniu na meni... i czekamy aż miną cztery tygodnie, coby zaszczepić na pneumo. Co do pierwszej szczepionki, to moja lekarka nie miała najmniejszych wątpliwości, że zaszczepić należy. Teraz w naszym mieście dzieci chodzące do przedszkoli i żłobków mają szczepienia finansowane przez miasto... Wnioskuję zatem, że sprawa jest ważna.
 
reklama
Mondzi my ogólnie w tym okresie mamy wręcz zakaz podawania M.zimnych napoi.Wszystko co dostaje jest ciepłe.Nawet serek z lodówki wkłądam do ciepłej wody by się ogrzał.
Jesli chodzi o przegrzewanie to juz tłumaczę dlaczego na taki pomysł wpadłam.
Otóż Mateusz jest z tych dzieci co we wózku już nie siedzą a na dworze nie chodzą a biegają co nie znaczy, ze jest jakimś tam urwisem. Bedąc na placu jest non stop w ruchu i po przyjsciu do domu ma całe głowę i stopy mokre a czapkę wilgotną. Pomyślałam więc sobie, że jak tak biega i jest upocony to moze ubieram go za ciepło i mi się przegrzewa a gdy go potem przewieje to nam choruje. Może źle myślę, sama nie wiem.Kiedyś pamiętam specjalista wypowiadał się na ten temat i stwierdził, że nie ma nic gorszego jak przegrzać dziecko.Lepiej jak zmarznie. Nie wiem jak ma się ta teoria do praktyki ale może coś w tym jest.
 
Mondzi dziękuję za odpowiedź:tak: a powiedz mi jeszcze jaką szczepionka szczepiliście na meningokoki? chodzi mi o nazwę i jaką będziecie na Pneumo?

Beatko oby ta kuracja odniosła oczekiwany efekt:tak:

Frotko, Wiolinko zdrówka dla dzieciaczków!

Easy biedna Mary. Dobrze, że z włosów da sie zrobic kamuflaż ;-) u Magdalenki nie byłoby takej możliwości!
 
wiolinko, u olki przy katarze bardzo sprawdza się nasivin. wiem, że jest tego specyfiku wiele odmian, dla różnych grup wiekowych. nie pamiętam tylko od jakiego wieku jest ten najsłabszy, ale jeśli gabi łapałaby się w ten przedział, myślę, że warto spróbować. tylko nie można przesadzić z częstotliwością dawek. w razie kataru olka bierze to 2 razy dziennie.
beatko, trzymam kciuki za akcję uodparniającą. i podziwiam za żelazną dyscyplinę spacerową. przy takiej pogodzie jak ostatnio wychodzimy raz tylko i zdecydowanie na krócej. czasami sam spacer trwa niewiele dłużej niż namówienie olki na wyjście i ubranie. na spacerach głównie "ścigamy się", trzymając się za ręce, zbieramy (no powiedzmy, że ja też ;-D) tony jakiś żałosnych sczerniałych liści i kombinujemy (a tu akurat bardziej ja) jakby tu ominąć plac zabaw i rytualną zabawę w domek, która wiąże się niestety z siedzeniem na chłodnej ławeczce czy innej deseczce.
frotko, oj niefajnie. :no: kto zostanie z wojtkiem? ściągasz posiłki, czy sama bierzesz zwolnienie? zdróweczka!!

easy, puzzle sobie układasz, farciaro? i jeszcze powiedz, że w asyście mary? nie, przepraszam, że znów nudzę, ale rozwalają mnie takie historie... ja ostatnio nawet na 5 minut nie mogę usiąść do komputera, od razu mam olkę na kolanach, a berło władzy (czytaj: myszka) zostaje delikatnie lecz stanowczo przejęte i jedziemy z jakąś kolorowanką albo pisaniem literek. cwaniara nauczyła się pisać kilka prostych słów i zmieniać kolory czcionki.
 
Beatko ja do Ciebie znowu z pytaniem, tym razem dot. testów alergologicznych. Gdzie je robiłas i jak to wyglądało. Co sprawdzają ( czy biorą pod uwagę sugestie rodziców, że np. uczula banan?) Ile to kosztuje i jak długo czeka sie na wyniki. Tusiek, niestety zgodnie z moimi przewidywaniami, ma wysypke na plecach. Latem był spokój a teraz znowu i na prawdę ręce mi juz opadają. idę zrobic te testy, mimo że mogą nie byc do końca miarodajne, bo takie celowanie całkiem na oślep juz mnie dobija. Niby alergolog nie stwierdziła skazy białkowej, Wojtek je ciągle to samo więc SKąD TA WYSYPKA?

I to tyle na dzis bo mój małzonek ma imieninki
 
Mad, Frotka z tego co zrozumiałam do pracy wraca dopiero w grudniu. A jeśli chodzi o Nasivin to mam, nie wiem tylko, czy jest sens podawania go na zapchany nos. Bo Gabi NIENAWIDZI czyszczenia noska. Około urodzin Gabi kupiłam sobie zachwalaną przez wszystkich Fridę i co? Aguśka uwielbia, bo ją łaskocze w nos i jest fajnie ale nie potrzebuję jej dla niej używać, bo ładnie dmucha nos sama. A Gabi jak tylko to widzi, to zaczyna się wykręcać i płakać :no::-( A dmuchanie nosa dziecku które się drze w niebogłosy nie dość, że trudne, to jeszcze zupełnie bez sensu... Zatem psikam jej do noska Sterimar licząc, że to się przepłucze... Ech...
A na pocieszenie Ci powiem, że jak dziś wróciłam do domu, to jak Gabi nie spała musiałam ją mieć w kółko na rękach no i jak siadam do komputera to Aga też mi się ładuje często na kolana i karze sobie puszczać pioseneczki i z wielkim zainteresowaniem ogląda zdjęcia na forum. Jak na razie bez pudła rozpoznaje Hanię Agast :tak: Może dlatego, że też blondynka :-D:-D
Rita, wszystkiego najlepszego dla męża! A Agusia ma jakieś takie szorstkie łydki i brzuszek, hmmm... Zwróciłam uwagę, bo się drapie. I pupa też... Kolor jest ok, tylko nie ma gładkiej skóry. Nie wiem skąd to...
Beatko, obawiam się, że możesz mieć rację, z tym poceniem sę, aczkolwiek nie musi to być jedyna przyczyna chorób. Zawsze Mateusz ma czapkę?:szok: Ja to dopiero niedawno opaskę Adze wyciągnęłam... Spocone nogi to chyba nie taki problem, jak głowa. Tak mi się wydaje. Podejrzewam, że po tym spoceniu nie chłodzą się tak szybko, jak głowa. Może za ciepła czapka? Może cieńsza a za to kaptur? A np. plecy to już mu się nie pocą? Spróbuj może to z lekka po monitorować... I ja też słyszałam, że przegrzewanie dzieci przyczynia się wielce do spadku odporności a lekki chłodek to poprawia, gdyż w dziecku uruchamia naturalne mechanizmy obronne czy jakoś tak. Nawet niedawno w jakiejś "dzieciowej" gazetce o tym czytałam. Chyba nie muszę dodawać, że zawsze byłam za tym chłodkiem, co Ci Warszawianki pewnie potwierdzą :-D

No dobra, jutro znów trzeba rano wstać, a jutro mamy audyt na głowie :angry: Dobranoc!
 
Beatko, Frotko - zdrówka dla Waszych synków!
Wiolinkowej Gabi - przepędzenia kataru precz!
Easy - i wyrazy współczucia dla biedaczki Mary. Co do Twoich możliwości układania puzzli przy asyście córeczki, to jest to dla mnie oczywiste, że Ci rozpierduchę w klockach zrobi jak dwa razy dwa, no musiałaby być chyba z kamienia, a jak czytam to raczej żywe sreberko ;-) Maj mi dziś zrobił złośliwie rozpierduchę w literkach z klawiatury, którą po latach (chyba, sądząc po kilogramie kurzu wewnątrz) :zawstydzona/y: zdecydowałam się wyczyścić... Leżały sobie klawisze poukładane w rządku i ją drzaźniły :no: Niby wiem, gdzie która litera ma swoje miejsce ale musiałam się drugą klawiaturą posiłkować...
Magdulku - po konsultacji ze szwagierką, powtarzam za nią, iż szczepienie naszych borsuków, tym bardziej przeznaczonych docelowo do przedszkola jest absolutną koniecznością.
Co do meningokoków chyba szczepionka jest jedna ale jeśli chodzi o pneumokoki są dwie i wg mojej szwagierki tylko prevenar wchodzi w grę.
Beatusku - to świetnie, że jesteście już w domku !
Mad - mam rozumieć, że Olka radzi sobie z myszką??? Jeśli tak jestem w szoku o takim :szok: Maja nie uczyłam, bo mi nawet przez myśl nie przeszło, że może sobie z tym poradzić... Jedynie klika sobie spacją oglądając zdjęcia i woła mnie jak coś spieprzy. A na myszki poluje, wszak jest kotem ;-)

A propos kotów - uprzejmie proszę właścicielki o wyrażenie opinii na temat - kot a zagrożenie toxoplazmozą (wszak ciążę planuję). Te z Was, które będąc w ciąży miały koty, z pewnością zbadały temat i mam nadzieję, na ich podstawie czegoś się dowiedzieć.
Obserwuję bowiem totalną miłość Mai do kotów. Spacer często dochodzi do skutku, bo jest szansa ujrzenia jakiegoś kocura, co wieczór muszę opowiadać o kotach, które przewinęły sie w mojej rodzince. Przywiozłam z domu rodziców archiwalne zdjęcia wszystkich tych 8 kotów, które Maj z namaszczeniem umieścił w specjalnym albumie. I...i byłabym skłonna coś w tym temacie zrobić, gdyby nie dezaprobata ze strony szwagierki - zagrożenie toksoplazmozą, poklask dla tej opinii teściowej i ogólna niechęć dla sierściucha prezentowana przez mojego męża. Podobno "nie ma na toxo szczepionki, jest się ciągle narażonym i nie widziałam nigdy dziecka z toksoplazmozą oczną"....Chciałabym poznać wasze opinie
Całe moje dzieciństwo było uświetnione kotami i jeśli to bezpieczne, chciałabym, żeby i Maj czerpał z tego tyle co ja radości.
 
postudiowałam temat koci z godzinkę i zdążyłam się dowiedzieć, że toxoplazmoza stanowi zagrożenie tylko dla płodów kobiet w pierwszym trymestrze. Dzieci, dorośli przechodzą zarażenie bezobjawowo i bez powikłań więc Maj byłby bezpieczny. Szwagierka zdaje się nie jest świadoma moich planów macierzyńskich, więc jej zastrzeżenia odnosiły się wyłącznie do Mai.
A jeśli chodzi o ciążę, to zagrożone są wyłącznie kobiety, które nie posiadają odporności, oblizują palce po zmianie zawartości kociej kuwety (sorry:-p) i zajadają się w owym czasie tatarami. A kot, który miałby być przyczyną tych nieszczęść poluje na polne myszy i inne luzem chodzące stworzenia. Chyba tracę szacuneczek dla szwagierki :zawstydzona/y: Wygląda też na to, że zupełnie bez sensu kazała mi powtarzać w ciąży badania na toxo, mimo wynikającej z tych pierwszych odporności.
 
reklama
Do góry