O rety, ileż tu się dzieje!!
Przede wszystkim:
Mamomisi, Wiolinko, GRATULUJĘ I ŻYCZĘ DUŻO ZDRÓWKA WAM I MALUSZKOM, SPORYM MALUSZKOM!!!
Tomku, Gabrysiu, witajcie:-)
Asioczku, 100 lat dla Majeczki!!!
Postaram się teraz odpisać:
Aletko, dzięki za kciuki, przydadzą się bo coraz trudniej, ale damy radę!! Dziekuję bardzo za zdjęcia ze spotkania Warszawianek! Miło popatrzeć na tą radość!!
Coletta, tak właściwie u mnie to Candida albicans, a u Nadii niestety najgroźniejsza - Candida parapsilosis. A jak to ma sie do alergii, ano tak, że Candida "terroryzując" pozytywne bakterie i śluzówkę w jelitach powoduje wyjałowienie jelit a co za tym idzie uwrażliwienie na wszelkie alergeny i przepuszczanie ich do krwiobiegu. Krótko mówiąc, Candida wywołuje alergie. Teraz właściwie walczymy z dwiema paskudami: Candidą i alergią. Najpierw należy wybić "żarłoczną współlokatorkę", później zająć się alergiami, nieprzerwanie stosując dietę. Możliwe też, że wymioty i biegunki wywoływała Candida a nie bezpośrednio alergia...?! Okaże się po zakończeniu leczenia.
I to prawda, że trudno określić czy objawy są skutkiem alergii czy grzyba. U nas akurat cały czas podejrzewano alergie, a okazało sie, ze to grzyb robi więcej zamieszania!
Mondzi, dzięki za przytulki. Wiesz, co do radości macierzyństwa, obawiam się, że jeszcze takiej pełnej nie doświadczyłam, ale się nie skarżę. Nadia dostarcza mi dość powodów do radości i w szczególności do walki o Nią (w pierwszej kolejności) no i o siebie. A diagnozy moich dolegliwości to, ojjj, długo by pisać. Chyba wszystko mi już wymyślili (padaczka, guz mózgu, tętniak...), miałam chyba wszystkie możliwe badania, pobyty w szpitalach, raz to ledwie mnie odratowali... Ech, ale jak widać, co mnie nie zabije to wzmocni. Może na emeryturze będę w końcu zdrowa, by wychować wnuki i cieszyć się nimi bez ograniczeń?? ;-)
A Pani od Ciebie z pracy to chyba minęła się z powołaniem??
Frotko, dziękujemy za kciuki. Damy radę, jak zwykle..
Paula, dziękujemy bardzo. Nie ma innego wyjścia, musimy wygrać. Może jakich puchar albo medal dostaniemy...??;-)
Agast, dziękujemy. Co do mojej choroby, walczę z nią już jakieś 20 lat, jeśli nie więcej. Co do objawów, były najróżniejsze, niekoniecznie takie jak u Nadii, Candida co rusz atakowała inne organy, przez nią przyplątywały się również inne paskudztwa.. Dieta wegetariańska trochę ją wygłuszyła, ale w ciąży kiedy zaczęłam jeść normalnie zaczęło się znowu ze zdwojoną siłą. Po tylu latach najróżniejszych chorób, przypuszczalnych diagnoz teraz dowiedziałam się że to wszystko przez "niewinny" grzybek...
Życzę łatwej nauki a jeszcze łatwiejszej obrony!!
MagW, Maja słodkości, a anegdoty "z życia Maja" jak zawsze boskie!! Prawda to, że nie pisywałam o sobie, jakoś tak zawsze dziecko było ważniejsze i na nim się skupiałam, o sobie niewiele myśląc. A wielkie to my nie jesteśmy, my takie Skrzaty od urodzenia;-)!!
Lila, tak naprawdę wcale wielka nie jestem, jak już kilka razy pisałam, każda z Was na moim miejscu tak samo by postąpiła, o załamaniu kompletnym nie byłoby mowy.
Jeśli chodzi o kandydozę:
"Cichy zabójca" - dlatego, że niepozorny, wiele potrafi namieszać w organizmie i działa in cognito. Ciężko postawić diagnozę, gdyż szereg objawów wskazuje na inne choroby.
Skąd?? - Nie wiem, prawdopodobnie miałam jakieś predyspozycje osobnicze ku temu..? A tak swoją drogą, drożdżaki Candida albicans każdy człowiek w sobie nosi, i musi je mieć w jelitach. One rozkładają cukry i tym też się żywią. Chodzi o to by nie dopuścić do rozrostu drożdżaka.
Od kiedy? - Od ćwierćwiecza pewnie. Intensywnie leczę się od 16 lat, jednak bezskutecznie, niestety. Teraz wreszcie wiemy z czym walczymy
Jak sie leczy? - przede wszystkim dieta - nie dostarczać Candidzie pożywienia czyli cukru (głównie cukrów złożonych i glukozy), skrobi, czy ogólnie mówiąc prostych węglowodanów. Poza tym długotrwałe leczenie środkami farmakologicznymi (my obie bierzemy Flukonazol).
Jaka dieta? - zero cukru, skrobi w czystej postaci, dopuszczalna niewielka ilość fruktozy. Odrzucam także alkohol, mąkę pszenną (dopuszczalna żytnia z pełnego przemiału), ocet, ziemniaki, biały ryż, kawę, herbatę (czarną i zieloną), soki owocowe, mleko i jego przetwory, przyprawy zawierające glutaminian sodu. Oczywiście wszelkie produkty przetworzone, fast foody, konserwowane, również nie dla mnie. Wszystko co jem musi mieć błonnik. Muszę wypijać minimum 3 litry wody między posiłkami. To tak pokrótce!:-)
Fajnie, że butki okazały się świetne. Z pewnością dobrze będą służyć!!
Rita, na trop wpadła nasza dietetyczka. Objawem, który ją naprowadził na tą Candidę, były u Nadii wymioty po słodkich napojach (soki, słodzone herbatki). Co do alergii, ona jest właśnie przez Candidę. Jeśli jednak zabijemy grzyba to łatwiej będzie kontrolować alergie i wyleczyć sie z nich. O leczeniu pisałam już w odpowiedzi do Lili. Leczenie niestety jest długotrwałe przynajmniej 2 miesiące leków a dieta to kto wie jak długo..? A o sobie to ja rzadko piszę ;-) o swoich kłopotach zdrowotnych jeszcze rzadziej;-) Co do dziedziczenia, choroba nie jest dziedziczna, jednak można się nią zarazić podczas porodu. I pewnie tak było w naszym przypadku, choć nie do końca wiem co oznaczają dwa różne rodzaje Candidy u nas (ja mam albicans, Nadia - parapsilosis)?? I dziękujemy bardzo za kciuki i życzenia!!:-) Na pewno się przydadzą!
Evik, dziękujemy!!! Również życzymy zdrówka!
Wiolinko, odpiszę i Tobie, choć teraz i tak nie przeczytasz. Już wyżej pisałam o dziedziczeniu i zarażaniu. Jeśli chodzi o zarażenie się od kogoś, jest to mało prawdopodobne. Jeśli chodzi o moje objawy, było ich sporo, ciągłe omdlenia, okropne bóle głowy, stawów, zatok, alergie, problemy z sercem, ech.. dużo by opowiadać... W każdym razie mam wielką nadzieję, że już niedługo będzie to należeć do przeszłości. A ten cytat, który wkleiłaś zaczyna się stawać rzeczywistością. Dzisiaj czułam się jakbym umierała... ech, niech już wszystkie grzyby umrą!!
Natko, dzięki za kciuki, teraz wszystkie się przydają!! Dla Was również życzenia zdrówka, i cieszymy się, że Maciuś już "osłuchowo czysty".
Mad, no połowę sukcesu już mamy w kieszeni, za to połowy pieniędzy z kieszeni już nie ma :-( Wczoraj wydałam tylko 465 zł na lekarza, leki i jedzenie dla Nadii!!!!!!!
Ooo, właśnie czytam, że wkrótce będziesz pstrykać nowym aparacikiem. Czyżby Canonik?? Daj znać jak się sprawuje, no i oczywiście poproszę efekty :-) Gratulujemy dobrego wyniku echa no i dzielnej Córy!!
To tyle, bo się rozpisałam ...