reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

CZERWCÓWKOLAND ;)

Dla rocznej Majeczki STO LAT i mnóstwa wygodnych kartonów (przynajmniej do czasu zmiany preferencji ;) )
a200.gif


Gabrysi i Tomkowi z okazji "zerowych" urodzin ;) życzę żeby dni na zewnątrz były pełne miłości, radości, pyyyysznego mleczka i słoneczka
a122.gif


Całą resztę pozdrawiam serdecznie
g010.gif


PS. Zdjęcia do mnie nie dotarły
c021.gif

a chciałabym...
 
reklama
wow:) Wiolinko kochana - serdeczniaste gratulacje!!!!!!!-Gabrysiu wszystkiego najnajnaj :*****
ale sie uwinęłaś ;))) Szymek caluski zasyła i chichra sie łobuziarsko :))))


A dla śliczniastej córy Asioczka - Majeczki wszystkiego cukrowo-lukrow-bajecznego :* usmiechnietej mamy i dumnego taty :)
zdjatka przesliczne - prosze o adresik na priva coby conieco misiowego przeslac :)))

wiecej nie mam siely napisac ...
ale napisze ! obiecuje! wszystkie kochane jestescie czerwcowy :)
a Aletke poprosze o zdjecia , bo jakos tak pominieta sie czuje...;)
Caluski :***
 
Evik - telefon gdzies mialam, przy ciazy z Mikim, ale wole z nim pogadac na wizycie,bo za duzo gadania:baffled: Nie czytaj tyle!!Pamietaasz??Ja czytalam i nic z tego dobrego nie bylo:baffled: Bardzo sie ciesz,ze dzidzia jest i jest wsio oki, bo teraz to mam schizy, rozumiesz:sick: I balam sie,zeby w tym pecherzyku byla dzidzia,a ze jest to jest git:-) :tak: Buziaki!!!
Mondzi - wlasnie bardzo bym chciala,zeby mi odstawil te leki juz! Tylko z drugiej strony, ponoc po odstawieniu szybciej sie zachodzi,a jak ja bede musiala sie jeszcze zabezpieczac przez miesiac to kto wie ile to u nas trwac bedzie:-( Ale chociaz wtedy bede mogla sie poobserwowac i trafiac na dziewczynke, ech...
 
Asioczku, gratuluję dużej, zaradnej córy... Zdjęcia super. No i Tymek też był chory przez swoimi urodzinami, zażywał antybiotyk na gardło.

Lila
, po tabletkach masz szansę na bliźniaki :)

Beatko, napisz no cosik, bo o sprawy sikaniowe chciałam Cię popytać, a po tak długiej nieobecności nie chcę Cię od razu atakować.
 
kurczę, wiolinko, nawet nie zaczęłyśmy się ekscytować końcowym odliczaniem, a ty już po sprawie. gratulacje!! ale zaskoczenie! czyżby poszło aż tak ekspresowo?


i u nas dobre wieści: kardiolog potwierdził przypuszczenia naszej lekarki, że szmery są absolutnie nieszkodliwe i mamy to na piśmie z podwójną pieczęcią. :tak:
w sumie tego się po cichu spodziewałam. niezłym natomiast zaskoczeniem było wzorowe zachowanie olki podczas badania.:eek: nawet nie pisnęła, zbyt przejęta tym, że leży u mnie na brzuchu, przy ściemnionym świetle, a pani (zgodnie z wielokrotnymi moimi zapowiedziami) "mizia ją kremikiem po brzuszku". czyli scenariusz niemal taki jak przed codziennym układaniem do snu. tylko jej piżamki brakowało, hłe, hłe. były natomiast piski (sprzętu usg), które moja dzielna córeczka zinterpretowała jako popiskiwanie myszki. szybko więc zajęła się nasłuchiwaniem tych pisków, by po każdym kolejnym radośnie wykrzykiwać: "miśka, miśka".
normalnie z dumy spuchłam i jeszcze mi nie przeszło.

evik, no i po co te smutki? gdyby był jakikolwiek powód do zmartwień, twój gin powiedziałby ci o tym. zupełnie bez sensu się nakręcasz. zupełnie.

beatko, nie odczepią się od was te choroby?:wściekła/y: pozdrawiam.


lila, rzeczywiście trochę długo to u ciebie trwa. ale o wszystkim na spokojnie pogadaj z lekarzem. a kiedy miałaś ostatnie usg? kiedy już ta cała jazda z krwawieniem się skończy, pewnie zaproponują ci kolejne (no tak na zdrowy rozum chyba powinni zrobić) i wtedy coś więcej się wyjaśni.
 
Haha Mad, no niezle, niezle, super,ze wszystko oki i ze Ola byla taka grzeczna:tak: Usg mam co wizyte, bo on jako jedyny gin na kase ma usg u siebie. Pogadam z nim pogadam,tylko zeby mial dobry humor,bo to wiadomo roznie z nimi bywa:no:
Mondzi - przyjme wszystko co przyniesie radosc, nie lzy. Tylko to zaraz po odstawieniu, a jak ja odstawie juz teraz i do maja czekac bede musiala to juz te szanse maleja:eek:

Dobranoc:happy:
 
O rety, ileż tu się dzieje!!
Przede wszystkim:
Mamomisi, Wiolinko, GRATULUJĘ I ŻYCZĘ DUŻO ZDRÓWKA WAM I MALUSZKOM, SPORYM MALUSZKOM!!!
Tomku, Gabrysiu,
witajcie
:-)

Asioczku, 100 lat dla Majeczki!!!

Postaram się teraz odpisać:
Aletko, dzięki za kciuki, przydadzą się bo coraz trudniej, ale damy radę!! Dziekuję bardzo za zdjęcia ze spotkania Warszawianek! Miło popatrzeć na tą radość!!
Coletta, tak właściwie u mnie to Candida albicans, a u Nadii niestety najgroźniejsza - Candida parapsilosis. A jak to ma sie do alergii, ano tak, że Candida "terroryzując" pozytywne bakterie i śluzówkę w jelitach powoduje wyjałowienie jelit a co za tym idzie uwrażliwienie na wszelkie alergeny i przepuszczanie ich do krwiobiegu. Krótko mówiąc, Candida wywołuje alergie. Teraz właściwie walczymy z dwiema paskudami: Candidą i alergią. Najpierw należy wybić "żarłoczną współlokatorkę", później zająć się alergiami, nieprzerwanie stosując dietę. Możliwe też, że wymioty i biegunki wywoływała Candida a nie bezpośrednio alergia...?! Okaże się po zakończeniu leczenia.
I to prawda, że trudno określić czy objawy są skutkiem alergii czy grzyba. U nas akurat cały czas podejrzewano alergie, a okazało sie, ze to grzyb robi więcej zamieszania!

Mondzi, dzięki za przytulki. Wiesz, co do radości macierzyństwa, obawiam się, że jeszcze takiej pełnej nie doświadczyłam, ale się nie skarżę. Nadia dostarcza mi dość powodów do radości i w szczególności do walki o Nią (w pierwszej kolejności) no i o siebie. A diagnozy moich dolegliwości to, ojjj, długo by pisać. Chyba wszystko mi już wymyślili (padaczka, guz mózgu, tętniak...), miałam chyba wszystkie możliwe badania, pobyty w szpitalach, raz to ledwie mnie odratowali... Ech, ale jak widać, co mnie nie zabije to wzmocni. Może na emeryturze będę w końcu zdrowa, by wychować wnuki i cieszyć się nimi bez ograniczeń?? ;-)
A Pani od Ciebie z pracy to chyba minęła się z powołaniem??
Frotko, dziękujemy za kciuki. Damy radę, jak zwykle..
Paula, dziękujemy bardzo. Nie ma innego wyjścia, musimy wygrać. Może jakich puchar albo medal dostaniemy...??;-)
Agast, dziękujemy. Co do mojej choroby, walczę z nią już jakieś 20 lat, jeśli nie więcej. Co do objawów, były najróżniejsze, niekoniecznie takie jak u Nadii, Candida co rusz atakowała inne organy, przez nią przyplątywały się również inne paskudztwa.. Dieta wegetariańska trochę ją wygłuszyła, ale w ciąży kiedy zaczęłam jeść normalnie zaczęło się znowu ze zdwojoną siłą. Po tylu latach najróżniejszych chorób, przypuszczalnych diagnoz teraz dowiedziałam się że to wszystko przez "niewinny" grzybek...:szok:
Życzę łatwej nauki a jeszcze łatwiejszej obrony!!
MagW, Maja słodkości, a anegdoty "z życia Maja" jak zawsze boskie!! Prawda to, że nie pisywałam o sobie, jakoś tak zawsze dziecko było ważniejsze i na nim się skupiałam, o sobie niewiele myśląc. A wielkie to my nie jesteśmy, my takie Skrzaty od urodzenia;-)!!
Lila, tak naprawdę wcale wielka nie jestem, jak już kilka razy pisałam, każda z Was na moim miejscu tak samo by postąpiła, o załamaniu kompletnym nie byłoby mowy.
Jeśli chodzi o kandydozę:
"Cichy zabójca" - dlatego, że niepozorny, wiele potrafi namieszać w organizmie i działa in cognito. Ciężko postawić diagnozę, gdyż szereg objawów wskazuje na inne choroby.
Skąd?? - Nie wiem, prawdopodobnie miałam jakieś predyspozycje osobnicze ku temu..? A tak swoją drogą, drożdżaki Candida albicans każdy człowiek w sobie nosi, i musi je mieć w jelitach. One rozkładają cukry i tym też się żywią. Chodzi o to by nie dopuścić do rozrostu drożdżaka.
Od kiedy? - Od ćwierćwiecza pewnie. Intensywnie leczę się od 16 lat, jednak bezskutecznie, niestety. Teraz wreszcie wiemy z czym walczymy:tak:
Jak sie leczy? - przede wszystkim dieta - nie dostarczać Candidzie pożywienia czyli cukru (głównie cukrów złożonych i glukozy), skrobi, czy ogólnie mówiąc prostych węglowodanów. Poza tym długotrwałe leczenie środkami farmakologicznymi (my obie bierzemy Flukonazol).
Jaka dieta? - zero cukru, skrobi w czystej postaci, dopuszczalna niewielka ilość fruktozy. Odrzucam także alkohol, mąkę pszenną (dopuszczalna żytnia z pełnego przemiału), ocet, ziemniaki, biały ryż, kawę, herbatę (czarną i zieloną), soki owocowe, mleko i jego przetwory, przyprawy zawierające glutaminian sodu. Oczywiście wszelkie produkty przetworzone, fast foody, konserwowane, również nie dla mnie. Wszystko co jem musi mieć błonnik. Muszę wypijać minimum 3 litry wody między posiłkami. To tak pokrótce!:-)
Fajnie, że butki okazały się świetne. Z pewnością dobrze będą służyć!!
Rita, na trop wpadła nasza dietetyczka. Objawem, który ją naprowadził na tą Candidę, były u Nadii wymioty po słodkich napojach (soki, słodzone herbatki). Co do alergii, ona jest właśnie przez Candidę. Jeśli jednak zabijemy grzyba to łatwiej będzie kontrolować alergie i wyleczyć sie z nich. O leczeniu pisałam już w odpowiedzi do Lili. Leczenie niestety jest długotrwałe przynajmniej 2 miesiące leków a dieta to kto wie jak długo..? A o sobie to ja rzadko piszę ;-) o swoich kłopotach zdrowotnych jeszcze rzadziej;-) Co do dziedziczenia, choroba nie jest dziedziczna, jednak można się nią zarazić podczas porodu. I pewnie tak było w naszym przypadku, choć nie do końca wiem co oznaczają dwa różne rodzaje Candidy u nas (ja mam albicans, Nadia - parapsilosis)?? I dziękujemy bardzo za kciuki i życzenia!!:-) Na pewno się przydadzą!
Evik, dziękujemy!!! Również życzymy zdrówka!
Wiolinko, odpiszę i Tobie, choć teraz i tak nie przeczytasz. Już wyżej pisałam o dziedziczeniu i zarażaniu. Jeśli chodzi o zarażenie się od kogoś, jest to mało prawdopodobne. Jeśli chodzi o moje objawy, było ich sporo, ciągłe omdlenia, okropne bóle głowy, stawów, zatok, alergie, problemy z sercem, ech.. dużo by opowiadać... W każdym razie mam wielką nadzieję, że już niedługo będzie to należeć do przeszłości. A ten cytat, który wkleiłaś zaczyna się stawać rzeczywistością. Dzisiaj czułam się jakbym umierała... ech, niech już wszystkie grzyby umrą!!
Natko, dzięki za kciuki, teraz wszystkie się przydają!! Dla Was również życzenia zdrówka, i cieszymy się, że Maciuś już "osłuchowo czysty".:tak:
Mad, no połowę sukcesu już mamy w kieszeni, za to połowy pieniędzy z kieszeni już nie ma :-( Wczoraj wydałam tylko 465 zł na lekarza, leki i jedzenie dla Nadii!!!!!!!:wściekła/y: Ooo, właśnie czytam, że wkrótce będziesz pstrykać nowym aparacikiem. Czyżby Canonik?? Daj znać jak się sprawuje, no i oczywiście poproszę efekty :-) Gratulujemy dobrego wyniku echa no i dzielnej Córy!!
To tyle, bo się rozpisałam ...
 
Dobry wieczór


Przeszczęśliwy TataMisiów (zastanawiamy się nad zmianą ksywek na liczbę mnogą :-)) potwierdza narodziny ślicznego synka Tomusia :happy: Bardzo dziękujemy za wszystkie wpisy i życzenia. Dzisiaj ile spamiętam tyle przekażę Mamiemisi.
 
[cd. poprzedniego posta, co nie przeszedł w całości]

Sukcesywnie dokładam następne zdjęcia.

Przepraszam, że nie napisałem wczoraj. Zasiedziałem się w szpitalu z Mamąmisi i MłodszymMisiem, a następnie awaryjnie wylądowałem na noc u rodziców, gdzie spał StarszyMiś.

Ze szczegółów porodowych to było bardzo podobnie jak przy Emisi czyli w niesamowicie szybkim tempie.

Skurcze zaczęły się około 5:30 od razu w odstępach 5 min, następnie badanie na KTG, pakowanie rzeczy, a później już jak ekspress Intercity. O 7:00 dotarliśmy na salę porodową, gdzie po 25 min. KTG, paru gimnastykach i próbie nalania wody do wanny rozpoczęła się część właściwa czyli 3 cykle skurczy partych i "mały" pojawił się po drugiej stronie brzuszka o 8:20 :-)

Pielęgniarki były bardzo miłe. Mówiły tyle ile potrzeba. Nie za dużo nie za mało. Dobrze prowadziły, informowały. Były tak zaskoczone szybkim porodem, że lekarz ledwo zdążył dobiec do naszej sali :)

Z zabawnych sytuacji z sali porodowej to to, że nie chciałem wpuścić na salę lekarki, bo pomyliłem ją ze studentką :tak: Lekarka była bardzo młoda, pewnie zaraz po studiach i zupełnym minimum praktyk i specjalizacji. O ile przy Emisi nie bardzo pamiętamy fazy po porodzie to przy Tomku trochę się to przedłużało :-(

Po przyłożeniu małego do piersi Mamamisi skwitowała "Co się robi z takimi jajami? " :-D

Przy takim kolosie nie obyło się bez nacięcia, które żonkę jednak dużo mniej boli niż przy pierwszym Misiu. Dzisiaj śmigała już po porodówce jak mały samochodzik.

Mały, jak to prawdziwy mężczyzna, załapał po kilku próbach na czym polega obsługa cyca i teraz nic tylko cyca i cyca :-)

Na 20:00 dzisiaj miał jednak 4000g, po przewagarowanym wczorajszym dniu.
O ile jutro nie wyjdzie na światło dziennie zbyt duża żółtaczka poporodowa i MłodszyMisiu nie spadnie z wagi poniżej 10% wagi urodzeniowej to może wyjdziemy już do domku :tak:


Wiolinka: Serdecznie gratulujemy narodzin "kruszynki" Gabrysi !!! Niech Wam rośnie zdrowo i przynosi mnóstwo radości !!!


Bardzo gorąco pozdrawiam !!!
 
reklama
Dzień Dobry :-)

Tatamisi weszłam obejżeć foteczki i.... cudowne zdjęcia :-) Dorotka i Tomuś wyglądają rewelacjnie :-) Super że nas o wszystkim informujesz ;-) Buziaczki dla dziewczyn i Tomusia :-)
 
Do góry