reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

CZERWCÓWKOLAND ;)

Natko dużo zdrowka dla Maciusia i trzymam kciuki by sie bez hospitalizacji obyło. Będzie dobrze!

A i mi się pojawiły zdublowane posty

Shirley o nie, nie. Ja aż takiego fizia nie mam zeby po lekarzach biegać bo mi sie dziecko wierci:no: A niech sie wierci ale może tak w dzień a nie podczas usypiania co by se matka mogła troszkę z ojcem pogadać i posiedzieć.Pliss

A my robimy tak, ze po kapieli i ubraniu mówimy Mateuszowi, ze teraz idziemy aaśki. On leci do łozka, kładzie sie na poduszkę (i mówi aaaa), dostaje mleko, smoka i zasypia. Teraz to jak wiadomo nie zasypia za szybko ale wcześniej własnie tak było. W dzień przed spaniem dostaje picie (jesli chce) idzie do łozeczka, pokręci sie chwilkę i zasypia. No teraz to dłuższą chwilkę trwa ale grunt, że zasypia sam. Moja kolezanka np.usypia małą we wózku ( w domu) bo ja twierdzi tak jej lepiej. Jestem ciekawa jak długo tak twierdzić będzie:eek:
 
reklama
Mondzi - dzięki! Jak tylko wstanie od razu zastosuję :tak: .
Widzę, że Ty w wielu tematach znawczynią jesteś :-)

Beatko - dzięki za kciuki
 
amelka już po tej stronie brzucha?? :-) :tak: szkrabiku nasz dzielny kochany, najserdeczniejsze gratulacje! ależ ten czas leci!!
prawda, biesy? ;-) tobie też wszystkiego dobrego, staruszko! :-)

beatko, u nas ze snem też bywa różnie-różniście. dobra noc to taka, kiedy kwiatek śpi od 21.30 do 7.30 w swoim własnym łóżeczku, bez przenoszenia jej do nas i dwugodzinnej przerwy technicznej na kontemplowanie elektronicznego wyświetlacza zegara, który stoi w naszej sypialni :wściekła/y:. zasypia trzymana za rękę w swoim łóżeczku i ze smoczkiem. trwa to od 5 do 20 minut; podobnie jest w dzień. nie ma mowy, żeby zostawić ja samą w pokoju, ryk jest nieziemski. a! i też od kilku dni usypia ją tatuś ;-). odkryłam bowiem, że nie ma to jak babskie spokania (na mieście lub w domu jednej z nas) tak właśnie po 21.00. tak więc w najbliższy piątek tata (naumiany już usypiania) trzyma kwiatuszka za rączkę, a mama w tym czasie cichutko bierze kluczyki i adieu! :tak:

shirleyko, coś mi mówi, że się nam jednak wkrótce pochwalisz.:tak: a po tym zleceniu posypią się następne i następne. pisanie tekstów, kiedy się nie jest uwiązanym etetam, nawet całkiem sympatyczne jest. zwłaszcza że niby nie "chodzi się do pracy" ale raz na jakiś czas dostaje jakąś kaskę. na waciki chociażby. :-D ty masz studia, ale ja bez moich chałtur pewnie już dawno dostałabym szału, bawiąc się codziennie po 10 godzin w koci łapci w oparach bananej kaszki.

idę nadrabiać dalej.
 
Nenyah, a co to za zasłabnięcia? Winogron może kup, tam dużo glukozy, i w ogóle trzeba o jedzeniu pamiętać. Przeciez to może być jakiś wypadek nieprzyjemny :(

Co do tych moich postów, to ja je próbowałam wysłać kilka razy, tak jak Mondzi, jakaś kiszka na forum była i database error non stop.

Shirleyko, wiem już, dostałam maila, trzymam kciuki, żeby jakimś cudem ten 12 jednak się udał.

Natko, zdrówka dla Maciusia. Oby nie szpital! Ja Wojtka oklepywałam i smarowałam taką maścią rozgrzewającą, nie pamiętam nazwy, ale była w takiej bordowo-żółtej tubce, lekarka kazała tego używać i pomogło.

Idę, mały zasnął, to troszkę poczytam.
 
Mondzi to nie zboczenie zawodowe jak widać. Osobiście na takie sytuacje jestem mało odporna. Od razu sie denerwuję i mam ochotę komuś nieźle przygadać. Oczywiscie (zazwyczaj) powstrzymuję się żeby sobie obciachu na placu nie narobić ale...
nasze dzieci są teraz takimi małymi papuszkami i boję się i szczerze mam na tym punkcie obsesję, ze jesli Mateusz będzie częstym uczestnikiem takich zachowań dzieci to się może od nich róznych tych niedobrych rzeczy nauczyć. No bo jesli dziecko walnie raz czy kilka razy drugiego dzieciaka przez głowę i nie ma żadnej reakcji ze strony osób dorosłych no to dlaczego by nie miał taki Mateusz podejsć do kolegi i też mu trzanąć?Przecież mozna, nie? Albo to wrzeszczenie żeby coś wymusić. Normalnie mam fizia, że się Mateusz napatrzy i też tak robić będzie. Głupia jestem jakaś albo co:confused:
Ostro jednak reaguję jesli jakieś dziecko uderzy mi Mateusza. Pozwalam sobie na zwrócenie mu uwagi i mam gdzieś co jego rodzic powie.

A co do tego trzaśnięcia na tyłek to pewnie by się facet zdziwił chociaż daleka od takich praktyk jestem i pewnie odwagi bym nie miała no bo to przecież dziecko. Nie moje a cudze i tylko współczuć ze tak wychowywane jest. Ale kopa w tyłek ojcu bardzo bym chętnie dała:-D
 
Ok zmykam drogie Panie. Fajnie tak znowu z Wami pogadać. Brakowało mi tego strasznie. Teraz przy tej pogodzie to już bym się w ogóle zanudziła na śmierć.
Na dworze zimno, co chwilę pada ehhh
 
Mad no ba, ja mogę i co tydzień pisać, najchętniej na temat wolny i w dzienniku ogólnopolskim :-D Zwłaszcza, że w tym roku na studia nie mam co liczyć i albo czeka mnie kariera chałupnicza (niekoniecznie dziennikarska, może na przykład składanie długopisów? ;-) ), albo wspomniana przez Ciebie kaszka bananowa w miejscu tzw. istoty szarej ;-) Aczkolwiek szczerze mówiąc z tym konkretnym tekstem nie wiążę większych nadziei...

Aletko mnie tam się nie chce targać ze sobą Łukasza na wizyty i potem go zabawiać, żeby siedział ładnie w kolejce :baffled: Dziewiętnasty to niby nie taka zła data, ale ja się obawiam jednego - że poród mi się zacznie samoistnie i będę musiała jechać do szpitala niezależnie od dyżuru Doktora. I mogę trafić na kogoś, kto wcale nie będzie widział jakichkolwiek wskazań do cięcia. A wtedy będzie trochę niefajnie :no:

Poza tym jeszcze miesiąc temu absolutnie nie można było czekać do terminu "bo to bardzo niebezpieczne". Ech, wszystko mi już jedno.
 
...nie zrezygnowałabym z możliwości ucałowania Wiercipiętka zaraz po przyjściu na świat, więc pewnie tak jak ostatnio będzie zewnątrzoponowe (a może podpajęczynówkowe? Aż wstyd, ale sama nie jestem pewna...) Zresztą w szpitalu nikt nie pyta o takie rzeczy, tylko sami robią, co uważają za słuszne.
Shirleyko - w takim razie miałaś pewnie podpajęczynówkowe - zewnątrzoponowe wiąże się z założonym w rdzeń wenflonem, przez który znieczulenie doraźnie dawkują, podpajęczynówkowe jest wstrzyknięte i już i trzyma różnie od 2-3 godzin. To wenflonowe droższe, i bardziej przy PN pewnie uzasadnione, więc pewnie dlatego nie pytają.
U nas pytali jakie chcę w ogóle znieczulenie - i chodziło o decyzję pomiedzy narkozą a podpajęczynówką, którą oczywiście wybrałam licząc jednak na coś więcej/dłużej niż tylko pocałunek i pierwsze spojrzenie trwające ułamek sekundy...pamiętam jak tak sobie czytałam, zastanawiając się nad wyborem znieczulenia, że tylko te miejscowe dają niepowtarzalne przeżycie związane z pierwszym kontaktem, że dostanę dziecię na pierś, że spróbują przystawić, że to niezmiernie ważne...sama pewnie wiesz...a w praktyce miałam swoją 1 sek...
Gratki za zlecenie, dobra jesteś w te klocki więc myślę, że nie zapeszę :-)
No i odezwiesz się chyba jeszcze przed wielkim "W" co?
Natko - bardzo mi przykro, że Maciejka chora...dużo dużo zdrówka życzę i mam nadzieję, że jutro o poprawie przeczytam.
Coletta - spapranie "nieźle zapowiadającego się wieczoru" i u nas niestety często się zdarza...czasem żałuję, że sobie nie darowałam jakiejś złośliwości - ach jak ja lubię złośliwości:rolleyes: :-p a potem mam :baffled: zamiast przyjemności:-(
Mad - ha! Czytam, że zamieniliście się z mężem na ocietki - a słusznie słusznie. Będąc u rodziców kiedyś, wieczorem po kąpieli młoda okropnie była marudna więc wyjątkowo dałam smoka a ona ma zakodowane, że smok to aut i odjeżdża i szuka tego ocietka a ja bez mleka...więc eksperyment poszedł - podłożyła siostra ocietka i przeszło ;-) Tak że cieszę się, że masz czas i możliwości na swoje przyjemności :tak: :-)
 
Szkrabiku kochany! Gratulowałam juz smsowo ale teraz na forum co by nie bylo ze olałam ;-) Nie moge sie juz doczekać zdjęć Amelki i sprawozdania z porodu. Buziaki dla całej rodzinki

Biesy- sto lat! sto lat! Wszystkiego co najlepsze w dniu urodzin!

Shirley- a może oddać się w ręce opatrzności Bożej? Moze i lepiej by było jak byś urodziła naturalnie? Wiem ze to drażliwy temat a broń Boze nie chciałabym Cie teraz denerwować, ale zobacz jak Szkrabik się szybciutko uwinęła i wielką Amelkę wypchnęła na swiat własnymi siłami :) Może sie okazać ze ból przy porodzie naturalnym jest mniejszy niż ten po cc jak znieczulenie puszcza :eek: Dobrze bedzie, bo dzielna babka z Ciebie! Buziaki.

Natko- jeszcze raz zdrówka dla Maciusia i Mondzi dobrze radzi z tym oklepywaniem tylko nie płaską reką a taką "łódeczką".

Paula- no to fajnie ze sie nie gniewasz a zdjęcia Szymusia zajefajne. śliczny z Niego chłopczyk.:-)

Wysyłam bo tworze juz tego posta chyba z godzine i co chwile ktos mi przerywa bo w pracy jestem.
 
reklama
Ale mnie wyprowadził z równowagi :wściekła/y: Nie wiem czy słyszał w moich myślach, że lubię to w jaki sposób zasypia czy co, ale cudem mu nie przyłożyłam. A wszystko przez jedną niewinną myśl, że prześpię się razem z nim. Ja coraz bardziej gotowa do realizacji tego zamierzenia, a on zero współpracy. No i zostawiłam go na łóżku, usiadłam przy kompie, a ten przyszedł, przewrócił się i przytulony zasnął na moich kolanach. A ja już spać nie będę :wściekła/y:

Natko, ręka ma być w łódeczkę, nie wiedziałam jak to ująć :-) Dzięki Agast!

Shirleyko, czy mi się wydaje cz Ty masz większego stresa teraz, niż przed porodem nr 1? Będzie dobrze! A, jakbym miała mieć cesarkę, to też nie chciałabym czekać do terminu :no:

Rozmawiałam ze Szkrabikiem - ma się dobrze, Amelka też, taki "konkretny" poród nie trwał długo, w związku z czym, mimo wielkości córy, chwali sobie pn :-) A, no i jest bardzo zadowolona z pomocy położnej, choć była bez tej "załatwianej".
 
Do góry