Dziewczynki, a ja już po wizycie w szpitalu i właśnie siedzę i sobie ryczę. KTG mi nie zrobili bo strajk i nie ma komu opisywać. Położna posłuchała tylko tętna, nikt mnie nie zbadał ani nie zobaczył czy coś się dzieje. Kazała mi przyjść za jakieś dwa dni, bo powiedziała, że jak już jest po terminie to muszą KTG zrobić a na razie wynocha. Pytałam kiedy mam się zgłosić w razie nierodzenia na wywołanie, to mi powiedziała, że oczywiście jak coś się będzie dziać niepokojącego to w każdej chwili mam przyjść, a jak nie, no to za tydzień z bagażem. Chyba że miejsc nie będzie akurat to mi każą przyjść następnego dnia. Zapytałam o zwolnienie, to usłyszałam że na Izbie Przyjęć zwolnień nie wystawiają i mam iść do lekarza prowadzącego. Ta lekarka ze szpitala przyjmuje w środy, więc poleciałam do rejestracji, żeby mnie na jutro zapisały bo ja tylko po zwolnienie, a one na to, że nikt mi zwolnienia nie da, bo po terminie już im nie wolno wystawiać i mam wziąć od jutra macierzyński. Pokłóciłam się z babami, ale i tak mi powiedziały, że jak chcę zwolnienie, to se mogę iść do internisty i na grypę dostać i że i tak powinnam być wdzięczna, bo dostałam do terminu, a ZUS wymaga, aby na dwa tygodnie przed terminem już zwolnienia nie dawać. W Lux Medzie u mojego gina też nie mam na co liczyć z jego podejściem. Zadzwoniłam do roboty z pytaniem, czy np. mogę sobie wziąć urlop zwykły na jutro i na piątek a macierzyński od poniedziałku, skoro i tak we wtorek już pewnie pójdę na wywołanie, ale Księgowa stwierdziła że to problem, bo firma musi za te dwa dni mi zapłacić normalne wynagrodzenie, a nie może odliczyć jakiegoś tam podatku i lepiej zwolnienie lub macierzyński. Mam wrażenie że wszystko się przeciwko mnie skupiło dziś i po prostu nie mogę powstrzymać łez. Pomyślałam sobie, że cholera, po co ja tę dietę tak trzymałam. Zwykle podobno cukrzycówki rodzą wcześniej, a ja głupia się starałam i w efekcie przenoszę a Magda tylko na tym straci. Do dupy jest wszystko. Jestem załamana.