Cześć wszystkim,
Kotku, super że się odezwałaś.
Balkonowej przygody nie zazdroszczę, choć ja miałam taką samą z Weroniką jak byliśmy w Zakopanem (Weronika miała wtedy 3 lata) i od tamtej pory nigdy nie pozwoliłam sobie na takie "niekontrolowane" wyjście na balkon.;-)Tym bardziej że my mieszkamy na 10tym piętrze.
Jolka, super że remont na ukończeniu.
Esia, zdróweczka dla Małgoni i dla Ciebie. Faktycznie cholerstwo trzyma się i nie odpuszcza.
Może źle antybiotyk dobrali, skoro nie działa?
Olla, buziaki dla Ciebie Kochana. Bardzo Ci współczuję, ale nie możesz mieć wyrzutów sumienia z powodu hospicjum.:-(Przecież to nie jest Dom Starców (gdzie jak większość uważa oddaje się "niepotrzebnych"), tylko placówka pomocy ludziom terminalnie chorym. W domu nie ma szansy na sensowną pomoc, ani środków na to, a tam są specjaliści od takiej pomocy. Tak że na pewno Dziadziowi tam będzie lepiej, a Twojej Mamie i Babci łatwiej. Trzymam kciuki.
A ja dziś zaczęłam dzień od awantur i krzyków i mam potworne wyrzuty sumienia.:-(Chyba naprawdę jestem złą, okropną matką.
:-
zawstydzona/y::-
zawstydzona/y: Znowu mnie Weronika wyprowadziła z równowagi - rano jak zwykle się guzdrała i nie słuchała co się do Niej mówi, tylko robiła po swojemu. W wyniku tego wyszłyśmy 10 minut później niż należało, a do tego w połowie drogi się okazało że znowu (już 2gi raz) zapomniała klucza do szafki i musiałyśmy się wracać.
W rezultacie Magda nie poszła do żłobka, bo w momenice gdy powinnam już z Magdą wychodzić to ja wchodziłam z powrotem do klatki po ten cholerny klucz.
Zadzwoniłam do kolegi żeby nie przyjeżdżał. Fakt, że i tak się zastanawiałam czy posłać Ją dziś, bo po raz pierwszy w życiu musiałam Ją budzić, mleka wypiła połowę, katarek się zaczął i miała temperaturę w granicach 37,5-38 stopni (mierzone tym dousznym termometrem, stąd rozbieżności).
Chciałam zaryzykować, bo przecież miała dziś zacząć spać, a do tego sama wołała że Ona chce do żłobka, no ale przez Weronikę decyzja niejako sama się podjęła.
Słuchajcie, dostałam takiego szału, że nagadałam Weronice okropnych rzeczy, nakrzyczałam na Nią, Ona się popłakała i teraz gryzie mnie okropnie....:-(Chyba nie nadaję się na rodzica...
Jedyny plus dzisiejszego dnia to to, że jak zadzwoniłam do żłobka zgłosić że Madzi nie będzie, to nasłuchałam się na Jej temat takich komplementów że aż dziurę w niebie zrobiłam, tak urosłam z dumy.
Nie dość że Magda ładnie się dostosowuje, bawi, jest roześmiana i uśmiechnięta, to jeszcze Pani powiedziała że są Nią zachwycone, że jest bardzo dobrze wychowana, bo pięknie używa zwrotów grzecznościowych, co jest bardzo rzadkie u takich małych dzieci.