reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

CZERWCÓWKOLAND ;D - Wątek Główny

Esia, Ty to chcesz mnie zdenerwować tym spaniem Piotrusia!:crazy:;-):-D
Magda to jest totalny "niespałek", a już najbardziej jak my jesteśmy w domu. Przez ostatnie 4 dni po naszym powrocie ze szpitala Magda zasypiała albo jak z Nią wyszłam na dwór, albo w domu po wielu męczarniach ok. 13-14tej. A i tak spała pół godziny - godzinę góra. I to Jej całe spanie na cały dzień. A wieczorem też od pewnego czasu jest walka aby usnęła. No i absolutnie nie stoi to na przeszkodzie, aby budziła się ok. 6-7 rano.:-(Ja zupełnie nie wiem skąd to dziecko bierze energię. Teraz też ją położyłam bo widać że jest już zmęczona, ale oczywiście wariuje w łóżku, kręci się i wyrzuca na podłogę wszystko co ma w zasięgu ręki, łącznie z pościelą.:baffled:
 
reklama
ko mi nie chcę krakać, ale u Ciebie to jeszcze dość wcześnie na uciążliwe objawy ;-) Oczywiście, życzę by nie przyszły w ogóle :tak:

Co do spania Piotrusia, to jak się okazuje, nie jest źle ;-) Dzagud wybacz, ale jeszcze się pochwalę ;-)
Normalny tryb (ostatnio zachwiany, ale pracujemy nad powrotem) jest taki:
sen nocny od 20.30 do 7-8
drzemka przedpołudniowa od ok. 10 do ok. 12
drzemka popołudniowa od ok. 16.30-17 godzina/półtorej
Jeśli dzień jedzie wg tego schematu, jest najbardziej udany, a Młody ma dobry nastrój i wykańcza mnie mniej niż zwykle ;-) Jeśli coś się zachwieje, to :szok:

Dzagud my ze spaniem mamy znacznie łatwiej, bo Piotruś ma swój pokój - Madzię wszystko rozprasza, a że jest kontaktowa i ciekawska, to walczy z sennością :sorry2: Ale skąd dzieciaki biorą tyle energii to pojęcia nie mam - zwłaszcza w dni, gdy Piotrek prawie nie sypia :dry:
(tak na marginesie - wciąż śpi! :-D)
 
Komi Gratulacje! Obyś jak najdłużej nie odczuwała tych mało przyjemnych objawów ciąży;-):-)

Esiu a może Piotruś próbuje się przestawić na jedną drzemkę? Czarek od jakiegoś czasu ustawił sobie dzień następująco: chodzi spać przed 20, wstaje przed 7 i drzemie raz dziennie max 2 godziny około 10-11.

Dzagud jedne dzieci potrzebują snu mniej inne więcej, a powiem ci że u nas w weekend jak tata jest w domu Czarek obowiązkowo wstaje okolo 6 i w południe drzemie max godzinę - po prostu nie marnuje czasu na sen kiedy może się nacieszyć obecnością ukochanego rodzica. U was może być podobnie :tak:;-)

Gingeros kuruj się chorusku. Już niedługo mąż cię wygrzeje i wszystkie wirusy pójda precz ;-):-)

Martwię się o Kotka - coś się długo nie odzywa - ma ktoś kontakt z Asią?

Czarek na szczęście nie złapał tej opryszczki tylko miał jakieś podrażnienie od cieknącej śliny, albo soku z owoców. Już nie ma śladu po krostkach.
Przeczytałam o Olli suchym chlebie z pasztetem i też mi ślinka pociekła - chyba pora na śniadanie, akurat mam pasztecik w lodówce i suchy chleb:-pCiekawe jak dziewczyny zniosły podróż..
 
Szopka, to cieszę się że to jednak nie opryszczka. Całe szczęście!

Co do spania, to ja wiem że z dziećmi jest różnie. Weronika to miała 3,5 roku i jeszcze w dzień spała - a potrafiła mieć "drzemkę" popołudniową 3-4 godzinną. Fakt że późno chodziła spać i tak naprawdę się Jej to uregulowało dopiero jak poszła do przedszkola. Z kolei bratanica Męża zanim skończyła rok nie spała w dzień w ogóle i już. A ja wiem, że ten sen Madzi jest potrzebny bo potem jest tak zmęczona że cały czas marudzi i ze zmęczenia zasnąć nie może. Ostatnio po takiej jednej 0,5 godzinnej drzemce w dzień Tata uśpił ją już o 18tej i spała do rana, ale ile się namęczyliśmy żeby zasnęła to nasze.:baffled:

A z innej beczki - już nie mam siły na to siedzenie w domu, bo mnie Weronika do szału doprowadza. Nie wiem czy to teraz po tej operacji się jej tak zrobiło, ale... ona non stop jest głodna.:baffled: Tylko szlag mnie trafia, bo ona nie uznaje uczucia głodu i chodzi i podjada co kilka minut jakby solitera miała. Już jej powiedziałam że ma zjadać na dany posiłek tyle żeby się najeść i nie podjadać między posiłkami - ewentualnie jakiś owoc albo serek, ale ona nie wytrzymuje - chodzi i marudzi że jest głodna. Tylko że potem przychodzi pora obiadu a ona mi mówi że nie zje bo nie jest głodna. No nie dziwne, skoro je średnio co pół godziny po kawałku czegoś. A potem 5 minut po obiedzie przychodzi do mnie że jest głodna, ale na obiad to nie ma ochoty.:wściekła/y::angry: Jestem bliska uduszenia własnego dziecka.:zawstydzona/y:

No i chciałam się pochwalić, że wreszcie wywojowałam z PKS-em zwrot kasy za ten nasz "niedoszły" kurs z Władka do Warszawy. Dziś dostałam faktury i jak im odeślę podpisane to od razu dostanę zwrot kasy na konto. Nawet te 150 zł piechotą nie chodzi, ale szczerze mówiąc bardziej mi chodziło o zasadę - dlaczego mam płacić za niewykonaną z winy przewoźnika usługę. I dobrze że zawalczyłam, bo pewnie większość ludzi posłucha się jak pani w informacji powie że nie ma szans na odzyskanie kasy i daruje, a oni mają dodatkowy dochód. A figa!:-D:-p
 
:angry::angry::angry::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y: u sąsiada wiercą :angry::wściekła/y::wściekła/y: no bo przecież dziecko moje położyłam na drzemkę :wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y: a taki ładny czerwony samochód miał mój sśaid ;-) :laugh2:

babcia zepsuła mi Antonka :-( jeso, co ja przeżyłam usypiając go teraz :confused: w dodatku musiałam nasłuchać się mamuśki, że dziecko płakać nie może :confused: bo będzie nerwowe :baffled: i mam go wziąć do naszego łóżka i z nim zasnąć :wściekła/y: :wściekła/y:

ESIA z teściami to ja bym dała radę, ale z moimi to nie wiem czy wytrzymam przez ten czas :sorry2: Maciejka spokojna, więc o niego się nie boję ;-) tylko ja będę chyba na jakieś sesje do psychiatry latać :laugh2:

w nocy nicpo spał ze mną od 23 :sorry2: obudził się z płaczem i nie dał się odłożyć do łóżeczka :sorry2: wydaje mi się, że to przez brak taty :confused: bo zawsze niedziele są dla nas masakryczne :dry: o 4 nicpoń zapalił mi lampkę :laugh2: pytam się go co on, a ten zaczął się śmiać i odwrócił się na drugi bok i zasnął :laugh2: też ma poczucie humoru :-D od 7:30 sprawdzał mi palcm wskazującym uzębienie i otwierał na siłę powieki krzycząc nie, nie, nie :dry: babcia zabrała nicponia i wstałam koło 10 :zawstydzona/y: trzba jakoś wykorzystać ostatni dzień zwolnienia ;-) jak nicpoń wstanie i zje swoje pulpety, lecimy na kaczuchy :tak:

no i wstał panicz :tak: długo coś dzisiaj nie pospał :baffled: dzięki sąsiadowi :dry:

gratuluję nowej fasolki :tak:
 
szopka cieszę się, że to jednak nie opryszczka :-)
Co do pasztetu - widzę, że to jakaś ciążowa zachcianka :-D Na samym początku ciąży zeżarłam (bo zjedzeniem nie można tego nazwać) kilka puszek podlaskiego - Małż tylko patrzył zaniepokojony i w pewnym momencie nieśmiało zaprotestował, że chyba mi nie wolno (pewnie nie pamiętacie, ale w pierwszej ciąży niemal obsesyjnie przestrzegałam wszystkich jedzeniowych zakazów :zawstydzona/y:). Ostro warknęłam, żeby spróbował mi zabronić :wściekła/y:
:-D
A ze spaniem Piotrka to chyba jednak nie jest przestawianie na jedną drzemkę, bo zdecydowanie na jednej leeeedwo dojeżdża do kolacji :dry: Przetestuję poranne budzenie o 8 i zobaczymy, może się unormuje...

Dzagud oj, faktycznie strasznie irytujące takie ciągłe podjadanie, a potem "wypinanie" się na obiad :dry: Mam strasznie niską odporność na takie rzeczy, dla dobra Stadka mam nadzieję, że nie będą mnie testować :-D
A co z tym biletem PKS? Cieszę się, że reklamacje podziałały - ale zupełnie nie kojarzę o co chodziło :sorry2:

Gingeros czyli też macie wariowanie ze spaniem :dry: Współczuję.
A co do mieszkania z kimś, to cieszę się bardzo że nie musimy :sorry2: Ja się nie nadaję do rodziny wielopokoleniowej, szlag by mnie trafił nawet z własnymi rodzicami (obiektywnie są ok), a od teściów to do wariatkowa by mnie odwieźli po 3 dniach :sorry2:
 
ESIA ano mamy my coś małe problemy ze spaniem :baffled: powodów kilka - brak stabilizacji, znikający tata i metody wychowawcze mojej mamy :dry: dwa pierwsze problemy znikną nam wraz z początkiem października, a trzeci trwać będzie jeszcze przez czas bliżej nieokreślony :confused:

trochę zajęłam się usypianiem Antonka i wieczorem zasnął mi bardzo ładnie :tak: położyłam, przy wychodzeniu stękną dwa razy, a jak przymknęłam drzwi, westchnął i zasnął ;-) oby już tak pozostało :tak: szkoda, że w dzień nie mogę zapanować nad sposobem usypiania Antonka :dry:

ale się zdziwiłam - zwolnienie mam jeszcze na jutro :tak: :-D ale idę do roboty ;-) jak dobrze pójdzie jutro popracuję, a dzień wolny odbiję w piątek ;-) przyoszczędzę dzień urlopowy, bo i tak piątek planowałam spędzić we Wro, pakując i przeprowadzając męża :tak:
 
Dzagud bardzo się cieszę że Weronika jest już po operacji i że tak dzielnie ją zniosła, a Tobie życze sił na kolejnych kilka dni z dziewczynkami;-):-D,
Komi gratukuje fasolki dbaj o siebie:-).
Esia Laura sypia podobnie do Piotrusia, tylko ze jednorazowo (wychodza 3 godzinki w ciągu dnia), a rano standartem spanie jest do 8:30-9:30, żeby jeszcze tylko zasypiała o 20 zamisat o 21 byłoby super. co do pasztetu i pomidorowej tez mi ślinka pociekła, dobrze że z Polski pasztet przywiozłam i zamroziłam, w każdej chwili mogę na niego zapolowac (na szczęście szybko sie rozmraza):-D.
Szopka super że to jednak nie opryszczka, buziaki dla Ciebie za troskę:tak:;-).
Toska już pewnie w NY, ale ma fajnie...:-)
Sorga bardzo mi przykro z powodu śmierci babci:-(.
Gingeros ja tez już bym nie chciała mieszkac z rodzicami, wolałabym coś wynająć, za bardzo się ostatnio wtrącają nawet na odległość;-). Co do upierdliwego sąsiada nie możecie wy mu tez jakos dokuczyć:evil:? Super że będziecie z Maciujką już razem:tak:.
Olla jak Amelka zniosła lot no i Ty?
Kachasku a u Ciebie jak w pracy i Michas już wyzdrowiał?
Czy mi się wydaje że Isztar dawno się nie odzywała?:confused:

Ja was codziennie podczytuje ale jakoś pisac mi sie nie chce:zawstydzona/y:. Od wczoraj do jutra w nocy jestem sama z Laurą, bo mąż z teściową i szwagrem pojechali na pogrzeb kuzyna do Lublina, ja nie dałabym rady byc tam i patrzeć na to nieszczęście:-(. Cały czas dochodze do siebie po tragedii i wkurza mnie że tyle sie na raz złożyło ze doszło do tego wypadku (m.in przyczynił się do niego mój szwagier który starsznie uprzykrzał życie kuzynowi:wściekła/y: cos tam słyszałam ale nie miałam pojęcia że aż tak). W środę była tutaj żona z dziecmi tego kuzyna, musiała pozałatwiać sprawy w banku itd. i na nowo to wszystko przezywaliśmy, ech po prostu cos strasznego. Już tyle łez wypłakałam że teraz nie mam czym płakać..., ale nie będe wam juz truła.
Nadal szukamy mieszkania, wkurza mnie tylko opieszałośc męża bo co mu coś pokażę to mówi ok trzeba dzwonić, ale jakoś potem zapomina i tak mija kolejny miesiąc a my dalej w miejscu stoimy, a miałam nadzieję że od października bedziemy już gdzie indziej. W sumie to nic mi się nie chce, jeszcze dobija mnie brak słońca, jak ja nie cierpię jesieni i zimy brrrr. Cos jeszcze chciałam napisac ale zapomniałam, czyżby i mnie gabczak dopadł?:sorry2:
Właśnie Esia chciałam już kiedys zapytać skąd sie wzięło to określenie gąbczak i co dokładnie oznacza? Pochodzi od gąbki? Ale mam problem ,ale ciekawi mnie to bardzo:-). Dobrej nocy kochane:tak:.
 
Ostatnia edycja:
Ach Esiu spóźnione życzenia rocznicowe:-), łzy mi pociekły gdy przeczytałam jak się Twój mąż postarał;-), ja moge liczyć jedynie na kwiaty i kolacje, którą albo sama przygotuje albo zjemy w restauracji, ale to ostatnio odpada bo nie mamy z kim Laury zostawić:-:)tak:. W ogóle fajne sobie prezenty robicie ;-).
 
reklama
Kotku, strasznie smutne to co piszesz.:-( Trzymaj się Kochana!

Gingeros, ale macie fajnie że już razem będziecie niedługo... Powiem Ci że ja też z moją rodziną bym zwariowała (raz mało do tego doszło, i moja "przygoda" zamieszkiwania z Babcią skończyła się nieciekawie:baffled:). Mieszkam z Teściową i uważam że nasze stosunki są ok - wiadomo, coś zawsze się trafi, ale jakoś mieszkamy razem prawie 8 lat i nigdy nie doszło między nami do takiej sytuacji jak z moją rodziną. Tak że doskonale Cię rozumiem...:-p

Olla, odezwij się jak Amelcia zniosła podróż i oczywiście Ty razem z Nią!:-D

Esia, pisałam Wam o naszej przygodzie. Autokar na który mieliśmy we Władku wykupione bilety, jak się później okazało nie zatrzymał się na stanowisku i pojechał dalej. My zostaliśmy w deszczu, z dziećmi i bagażami, bez kwatery i z resztą kasy w kieszeni. Na szczęście przyjechał spóźniony autokar do Radomia, który przejeźdzał przez Warszawę i na niego się zabraliśmy. Zjadłam wtedy tyle nerwów, że nikomu nie życzę. I choćby z tego względu uparłam się że kasę mają mi zwrócić, choć panienka w informacji telefonicznej PKS to mnie prawie wyśmiała.
 
Do góry