reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

CZERWCÓWKOLAND ;D - Wątek Główny

ELMALUSZKU dlaczego ty nie mieszkasz w Zielonej Górze :sorry2: zaprowadziłabym ciebie do dobrej pani nefrolog (szefowej mojej mamy) ;-) jak Antonek miał 2 miechy i byliśmy tutaj na "urlopie", wysłała nas na wszelkie USG i obejrzała dokładnie małego :-D akurat na opiekę medyczną nie mogę narzekać ;-)
 
reklama
Esia, dzielę się z Tobą radością!:tak:Wielkie gratulacje dla koleżanki (mojej przyjaciółce nie udało się drugie in-vitro - ostatnia próba we wrześniu:-().

Gingeros, widzę, że z bólami głowy jesteśmy podobne do siebie. Mnie też wczoraj strasznie bolał łeb i też nie umiem usnąć z bólem głowy (a jak usnę to mnie w nocy jeszcze gorszy obudzi). Wczoraj mi się zaczęło pod koniec pracy, a wieczorem położyłam się spać z takim lekkim ćmieniem - pół nocy się co jakiś czas budziłam bo bolało, a w końcu o 5 rano się zerwałam bo myślałam że mi baniak rozsadzi. No i po dwóch prochach i pół godzinie męczarni przeszło. Dziś jestem nieprzytomna, szczypią mnie oczy i tylko czekam aż znowu zacznie boleć.:baffled::wściekła/y:Zastanawiam się czy to jakieś migrenowe nie było, bo miałam takie odczucie sztywności karku - jakbym kij miała w szyi. Okropne uczucie.

A co do książek - ja jestem wielbicielka Chmielewskiej i wszystko jej mam i czytałam, choć najbardziej uwielbiam jej stare książki.:tak:A serdecznie polecam - jako lekturę bardzo zajmującą i zabawną - dwie książki Cejrowskiego "Gringo wśród dzikich plemion" i "Rio Anakonda". Obie wypożyczałam z biblioteki, ale chyba sobie zażyczę od kogoś na prezent urodzinowy, bo na pewno do nich wrócę. No i Grocholę też lubię.;-)
 
ja tylko na chwilę, prawdopodobnie do środy nie będę tu często zaglądać, a potem raczej nie nadrobię wszystkiego (teraz też tylko przeleciałam wzrokiem po ostatnich postach), więc mam prośbę - jak coś ważnego w sprawie wyjazdu, to napiszcie mi smska:tak:
co do książek, polecam "Drobny kłopot" Mark'a Hoddon'a:-)
elmaluszku szukaj dobrego nefrologa (u nas też lekarka jest super:tak: choć w niektórych kwestiach ma zupełnie inne teorie od naszej pediatry - szkoda, że nie przyjmuje nigdzie jako pediatra:sorry2:)
 
Dzagud przykro mi z powodu Twojej przyjaciółki... :-(
Ale nie wolno tracić nadziei - ta moja znajoma z listą zdiagnozowanych chorób przeszła wiele in-vitro, kilka ciąż biochemicznych, urodzenie i śmierć dziecka, a potem niespodziewanie pojawił się maluszek :-) I teraz drugi :-) I nikt by nie powiedział, że to w ogóle możliwe - na czele ze sławami gin ;-) Cuda się zdarzają, choć ciężko w nie uwierzyć...

Mnie też głowa nasuwała - i wczoraj wieczorem i dziś rano :baffled: I też jeśli tak zasnę, to potem masakra, no a faszerować się prochami nie bardzo mogę :dry: Skoro jest nas więcej, myślę że to jednak sprawa ciśnienia (sztywnienie karku itp. też mogą przy tym występować). Na szczęście na razie przeszło...
 
na forum, na którym zaczęłam staranka o Antka (dział starających się ;-) byłam tam miesiąc ;-)) jest dziewczyna, która kilka lat starała się o dziecko, aż w kóńcu lekarze wykryli u niej ... co to było :rolleyes2: zespół PCO (zespół policystycznych jajników), :rolleyes2: no i wyobraźcie sobie, że na boże narodzenie ujrzała dwie kreseczki :tak: czasami jak nie ma szans, wiara czyni cuda ;-)

 
No to widze ze z tym zasypianiem tu nas straszna lipa...:-p
Dawnej młody też był jak aniołek, łózio papa i zasypiał, ale teraz widze ze cholernik sie strasznie rozwydrzył...:wściekła/y:
No nic... trzeba bedzie dobrac mu się do tyłka znowu i nauczyć zasypiania. A było tak pięknie....
Podziwiam osoby które tak zacięcie walczą o dziecko. Przeważnie porażki są tak przytłaczające, że odbierają ludziom chęć do życia. Przykładem jest siostra cioteczna mojego męża, poroniła rok temu i do tej pory unika wszelkich spotkań rodzinnych - domyślam się głównie z powodu Krzysia. I chyba już tak zostanie. Rodzina zaczyna się do takiego stanu rzeczy przyzwyczajać, pewnie dlatego że wszystkich to wymęczyło i nie widzą szanasy na zmianę. Przykre to.
 
Ostatnia edycja:
Emmila pocieszę się moją wczorajszą historią:
Zachciało mi się wyprać Gryska (czyt. maskotkę tygryska, Maksia przytlankę do spania). No i przyszła pora drzemki, a Grysek w pralce w trakcie prania :szok: próbowałam dać Maksowi inną maskotkę, a on z wsciekłości wszystkimi rzucał, nawet jednego misia rozebrał ze spodenek i sweterka :szok: i nie było mowy o spaniu bez Gryska :baffled:
Skończyło się na tym, ża Maks wył a ja koczowałam pod pralką aż się blokada wyłączy :-D dodam, że wyłączyłam pralkę zanim skończyła prać (wyobraź sobie w jakiej desperacji byłam :-D) i Maks usnął z nieodwirowaną, mokrą maskotką :-D:-D:-D
 
Jolka Piotruś ostatnio też zasypiał z mokrym Kropkiem :-D Na szczęście uprałam na tyle wcześnie, że już z niego nie ciekło :-D
Urocze to, zawsze mnie rozczula :-):-):-)

A co do walki o dziecko - wiecie, bardzo często jest tak, że pary ze zdiagnozowanymi problemami (bardzo poważnymi), po latach starań, po wielu niepowodzeniach, odpuszczają sobie - lub zmieniają drogę na adopcyjną - i wtedy, gdy "głowa się wyłącza" zdarza się cud :-) Niesamowite, jak wielki wpływ na wszystko ma psychika :-)
 
Jolka dobre :-D:-D:-D
A wiecie, już kilka razy czytałam, że Wasze dzieciaczki mają ulubione maskotki bez których zyć, a przynajmniej spać się nie da:tak: A mój Wojciu nie ma, kiedyś mu wrzucałam do łóżeczka różne żeby sobie wybrał, ale on nie wykazywał żadną zainteresowania. Szkoda, że nie ma ukochanego pluszaka :-(
 
reklama
agik Piotruś też raczej sam z siebie by Kropka nie wybrał - wykształciliśmy to u Niego (czytając rady psychologów) poprzez włączenie maskotki do codziennego rytuału zasypiania. No i po jakimś czasie go pokochał i teraz są nierozłączni w łóżeczku :-) (jak się okazało, obecność Kropka w szpitalu też niosła ukojenie - i o to chodziło!)
 
Do góry