Ja staram się jaknajrzadziej chodzić do rodzinego lekarza w ośrodku i w ogóle korzystać z państwowej służby zdrowia, bo trafić na dobrego lekarza jest starsznie trudno
Rok temu 1 maja złapałamnie infekcja. Wysoka gorączka, dreszcze, katar. Pojechalam na całodobowy dyżur do ośrodka. Pan doktor z wielką pretensją mnie zbadał
, stwierdził, że to zwykłe przeziębienie i dał mi gripex i tabletki czosnkowe, mimo iż mówiłam mu, że mam jakąś bakterię i może ona się odzywać (zaczęłam się zastanawiac czy nie przyjął mnie czasem jakiś woźny
) Wyszłam nieźle wkurzona, bo tym to sama potrafie się leczyć
Ale grzecznie przez 3 dni brałam te tabletki, które nie pomagały nic a nic. 4 maja pojechalam do laryngologa (prywatnie) i okazało się, że to odezwala sie moja bakteryjka, którą złapałam 2 lata wcześniej i dużo nie brakowało, a musialabym znowu leczyć się 3 miesiące, wydawać grube pieniądze na drogie leki i strasznie się męczyć
. Wszystko przez to, że najczęściej jak idzie się państwowo do lekarza, to nawet nie jest się dobrze zbadanym. Już wolę zapłacic u sprawdzonego lekarza te 50 zł i mieć dobrą diagnozę i przepisane dobre, co nie znaczy drogie leki, i szybko wyzdrowieć, niż tłuc się co tydzień do ośrodka, leczyc się gripexami i wydawać majątek na nieskuteczne antybiotyki.
Mozna chodzić państwowo, ale jeśli ze daw razy leki nic nie pomogą, to albo pójść prywatnie do specjalisty, albo u rodzinego wydębić skierowanie.