Ja to leń do potęgi się zrobiłam
mąż zmywa i sprząta, ja jak mała uśnie na trochę, to tylko taki codzienny bałagan jako tako ogarniam, koło południa wyskakujemy na spacer i idziemy do teściowej (3 km) na obiad
ale z małą nie jestem w stanie dużo zrobić, bo noszenia się domaga... nawet teraz kwęka w łóżeczku, ale nie idę, bo próbuje usnąć... a samej boję się zostawić, bo zdarza się jej sporo ulać i boję się, że mi się zachłyśnie... próbowałam ją wziąć do kuchni ale tam w ogóle spać nie chce...
także dnie spędzam głównie na noszeniu, zabawianiu, karmieniu i uspypianiu małej
czasem wieczorem jak szybko usnie, to puszczam pranie i trochę poprasuje...
dobrze, że mam blisko teściową i dobrego męża ;-)
mam nadzieję, że jeszcze trochę i mała będzie mi pozwalała na więcej, bo to latanie praktycznie cały dzień z cyckami na wierzchu czasem mnie już wkurza... a szczególnie jak mała sporo zjadła w domu, biorę ją na spacer i po 100 m jedzenia się domaga
już kilak razy zalizyłam karmienie w plenerze