reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Czerwcowe mamy 2022

Mam policystyczne jajniki, ogólnie nie staraliśmy się specjalnie z mężem, bo mąż też zmaga się z chorobą, więc nie wiemy, kiedy była owulacja, ale raczej nie wypadła książkowo.
 
reklama
błąd lekarza prowadzącego, przez którego przepadły mi badania prenatalne (brał pod uwagę wyłącznie datę wyznaczoną przez okres i wg nie mierzył dziecka na USG) skutkiem czego przepadły mi badania prenatalne, bo dziecko jest już za duże. Teraz czytam, że nawet badań krwi mi nie zlecił wszystkich (m.i.n TSH, o które byłam pytana jak byłam w szpitalu po pęknięciu krwiaka). To moja pierwsza ciąża więc myślałam, że wszystko robi dobrze, ale na wizycie kontrolnej po szpitalu mnie zdenerwował trochę, bo mówię, że w szpitalu kazali mi brać duphaston, to stwierdził, że ten lek i tak mi nic nie da, ale mogę go brać, bo nie zaszkodzi. I wg nie chciał mi udzielić informacji jak ten krwiak obecnie wygląda (czy jest duży itd), bo stwierdził, że on nie może mi nic powiedzieć. Na 5 stycznia mam wizytę u innego lekarza, który ma dobrą opinię i mam nadzieję, że nasze maleństwo znajdzie u niego dobrą opiekę.
"Uwielbiam" takich lekarzy 🤦🏽‍♀️ potem się dziwią, że pacjentki same szukają informacji i im nie ufają.
 
Hej, u mnie do niedawna wg okresu termin wypadał na 3.07, obecnie na USG wyszło, że dziecko urodzi się prawdopodobnie 15.06 🙈
O nieźle... To ogromna różnica!

błąd lekarza prowadzącego, przez którego przepadły mi badania prenatalne (brał pod uwagę wyłącznie datę wyznaczoną przez okres i wg nie mierzył dziecka na USG) skutkiem czego przepadły mi badania prenatalne, bo dziecko jest już za duże. Teraz czytam, że nawet badań krwi mi nie zlecił wszystkich (m.i.n TSH, o które byłam pytana jak byłam w szpitalu po pęknięciu krwiaka). To moja pierwsza ciąża więc myślałam, że wszystko robi dobrze, ale na wizycie kontrolnej po szpitalu mnie zdenerwował trochę, bo mówię, że w szpitalu kazali mi brać duphaston, to stwierdził, że ten lek i tak mi nic nie da, ale mogę go brać, bo nie zaszkodzi. I wg nie chciał mi udzielić informacji jak ten krwiak obecnie wygląda (czy jest duży itd), bo stwierdził, że on nie może mi nic powiedzieć. Na 5 stycznia mam wizytę u innego lekarza, który ma dobrą opinię i mam nadzieję, że nasze maleństwo znajdzie u niego dobrą opiekę.
Ehh... Dobrze że idziesz do kogoś innego... Ale to robił Ci USG przy wizytach? I nie zauważył że dziecko większe niż powinien się spodziewać?
 
O nieźle... To ogromna różnica!


Ehh... Dobrze że idziesz do kogoś innego... Ale to robił Ci USG przy wizytach? I nie zauważył że dziecko większe niż powinien się spodziewać?
robił USG na odczepnego, zdjęcie z USG z pomiarem dostałam tylko przy pierwszej wizycie, a tak to się specjalnie nie przyglądał. Ostatnia wizyta mnie dobiła, bo generalnie po tym pęknięciu krwiaka mam zalecenie się nie denerwować, a po tym jak nas potraktował i jeszcze jak wyszło, że przez niego przepadły nam prenatalne to cały tydzień spędziłam w nerwach 🙈

Przede wszystkim dwa dni przed badaniem prenatalnym byłam na wizycie kontrolnej u niego i mówiłam, że na te prenatalne się wybieramy, to popatrzył na mnie jak na człowieka z kosmosu i wg nie zająknął się słowem, że dziecko jest większe. Prosił mąż (bo był ze mną na wizycie, żeby obejrzeć USG) żeby mu konkretnie powiedział, jak wygląda sytuacja, bo wiedzieliśmy tyle, że krwiak pękł i się wylał, a chcemy wiedzieć, czy to jest duże itd, w końcu mam to w sobie, to stwierdził, że on nam nic nie powie i jak ma być źle to będzie źle a jak ma być dobrze to będzie dobrze. Ogólnie zachowywał się tak jakbym za chwilę miała poronić. I powiedział, że mogę chodzić po mieszkaniu i zupę gotować (dobił mnie trochę tym tekstem bo sobie wyobraziłam jak chodzę od ściany do ściany z garnkiem zupy). Załamałam się i przez chwilę myślałam, że chyba sama sobie kupię ultrasonograf, bo gorzej tej ciąży prowadzić się chyba nie da, ale wzięłam się w garść i podjęliśmy decyzję o zmianie lekarza. Chodzimy prywatnie, płacimy mu pieniądze, teraz nie mam pewności, czy nie było szansy wcześniej dostrzec tego krwiaka jakby się przyłożył do badania (skoro nawet nie zwrócił uwagi na wielkość dziecka). Dopiero tu na forum zrozumiałam, że krwiak to ciąża zagrożona, bo ani w szpitalu, ani on - nikt ze mną normalnie nie rozmawiał. Poza jednym lekarzem, który mnie przyjmował do szpitala i dokładnie wszystko pokazał i wytłumaczył. I do niego umówiłam wizytę, bo przy nim nie czułam się jak idiotka. Nie wiem, czy niektórzy lekarze myślą, że jak spróbują odwrócić moją uwagę pokazując serduszko, to osiągną coś pozytywnego, ale żyje w takiej niepewności, że trudno się nie denerwować tym wszystkim. Potem mam wyrzuty sumienia, że słaba matka ze mnie, skoro mam żyć bez stresu, a tu albo się denerwuję albo płaczę. Dlatego dobrze, że 5 styczeń blisko, to może ten nowy lekarz nie dobije mnie kolejnymi rewelacjami
 
robił USG na odczepnego, zdjęcie z USG z pomiarem dostałam tylko przy pierwszej wizycie, a tak to się specjalnie nie przyglądał. Ostatnia wizyta mnie dobiła, bo generalnie po tym pęknięciu krwiaka mam zalecenie się nie denerwować, a po tym jak nas potraktował i jeszcze jak wyszło, że przez niego przepadły nam prenatalne to cały tydzień spędziłam w nerwach 🙈

Przede wszystkim dwa dni przed badaniem prenatalnym byłam na wizycie kontrolnej u niego i mówiłam, że na te prenatalne się wybieramy, to popatrzył na mnie jak na człowieka z kosmosu i wg nie zająknął się słowem, że dziecko jest większe. Prosił mąż (bo był ze mną na wizycie, żeby obejrzeć USG) żeby mu konkretnie powiedział, jak wygląda sytuacja, bo wiedzieliśmy tyle, że krwiak pękł i się wylał, a chcemy wiedzieć, czy to jest duże itd, w końcu mam to w sobie, to stwierdził, że on nam nic nie powie i jak ma być źle to będzie źle a jak ma być dobrze to będzie dobrze. Ogólnie zachowywał się tak jakbym za chwilę miała poronić. I powiedział, że mogę chodzić po mieszkaniu i zupę gotować (dobił mnie trochę tym tekstem bo sobie wyobraziłam jak chodzę od ściany do ściany z garnkiem zupy). Załamałam się i przez chwilę myślałam, że chyba sama sobie kupię ultrasonograf, bo gorzej tej ciąży prowadzić się chyba nie da, ale wzięłam się w garść i podjęliśmy decyzję o zmianie lekarza. Chodzimy prywatnie, płacimy mu pieniądze, teraz nie mam pewności, czy nie było szansy wcześniej dostrzec tego krwiaka jakby się przyłożył do badania (skoro nawet nie zwrócił uwagi na wielkość dziecka). Dopiero tu na forum zrozumiałam, że krwiak to ciąża zagrożona, bo ani w szpitalu, ani on - nikt ze mną normalnie nie rozmawiał. Poza jednym lekarzem, który mnie przyjmował do szpitala i dokładnie wszystko pokazał i wytłumaczył. I do niego umówiłam wizytę, bo przy nim nie czułam się jak idiotka. Nie wiem, czy niektórzy lekarze myślą, że jak spróbują odwrócić moją uwagę pokazując serduszko, to osiągną coś pozytywnego, ale żyje w takiej niepewności, że trudno się nie denerwować tym wszystkim. Potem mam wyrzuty sumienia, że słaba matka ze mnie, skoro mam żyć bez stresu, a tu albo się denerwuję albo płaczę. Dlatego dobrze, że 5 styczeń blisko, to może ten nowy lekarz nie dobije mnie kolejnymi rewelacjami
Absolutnie nie miej wyrzutów sumienia. Ważne, że teraz zareagowaliście i zmieniacie lekarza. Daj znać jak dowiesz się coś na wizycie.
 
robił USG na odczepnego, zdjęcie z USG z pomiarem dostałam tylko przy pierwszej wizycie, a tak to się specjalnie nie przyglądał. Ostatnia wizyta mnie dobiła, bo generalnie po tym pęknięciu krwiaka mam zalecenie się nie denerwować, a po tym jak nas potraktował i jeszcze jak wyszło, że przez niego przepadły nam prenatalne to cały tydzień spędziłam w nerwach 🙈

Przede wszystkim dwa dni przed badaniem prenatalnym byłam na wizycie kontrolnej u niego i mówiłam, że na te prenatalne się wybieramy, to popatrzył na mnie jak na człowieka z kosmosu i wg nie zająknął się słowem, że dziecko jest większe. Prosił mąż (bo był ze mną na wizycie, żeby obejrzeć USG) żeby mu konkretnie powiedział, jak wygląda sytuacja, bo wiedzieliśmy tyle, że krwiak pękł i się wylał, a chcemy wiedzieć, czy to jest duże itd, w końcu mam to w sobie, to stwierdził, że on nam nic nie powie i jak ma być źle to będzie źle a jak ma być dobrze to będzie dobrze. Ogólnie zachowywał się tak jakbym za chwilę miała poronić. I powiedział, że mogę chodzić po mieszkaniu i zupę gotować (dobił mnie trochę tym tekstem bo sobie wyobraziłam jak chodzę od ściany do ściany z garnkiem zupy). Załamałam się i przez chwilę myślałam, że chyba sama sobie kupię ultrasonograf, bo gorzej tej ciąży prowadzić się chyba nie da, ale wzięłam się w garść i podjęliśmy decyzję o zmianie lekarza. Chodzimy prywatnie, płacimy mu pieniądze, teraz nie mam pewności, czy nie było szansy wcześniej dostrzec tego krwiaka jakby się przyłożył do badania (skoro nawet nie zwrócił uwagi na wielkość dziecka). Dopiero tu na forum zrozumiałam, że krwiak to ciąża zagrożona, bo ani w szpitalu, ani on - nikt ze mną normalnie nie rozmawiał. Poza jednym lekarzem, który mnie przyjmował do szpitala i dokładnie wszystko pokazał i wytłumaczył. I do niego umówiłam wizytę, bo przy nim nie czułam się jak idiotka. Nie wiem, czy niektórzy lekarze myślą, że jak spróbują odwrócić moją uwagę pokazując serduszko, to osiągną coś pozytywnego, ale żyje w takiej niepewności, że trudno się nie denerwować tym wszystkim. Potem mam wyrzuty sumienia, że słaba matka ze mnie, skoro mam żyć bez stresu, a tu albo się denerwuję albo płaczę. Dlatego dobrze, że 5 styczeń blisko, to może ten nowy lekarz nie dobije mnie kolejnymi rewelacjami
skarga i opinia zła do wystawienia jak nic! Skandal
 
Dziewczyny jak wasze włosy? Mi strasznie wypadają jestem tym trochę zaniepokojona pamiętam że w pierwszej ciąży (7 lat temu) miałam super mocne i gęste dopiero po porodzie zaczęły wypadać a teraz to jakiś koszmar mam prześwity na głowie...
U mnie przeciwnie. Sa w dużo lepszym stanie i lepiej sie ukladaja (a zwykle mialam z tym problem)
 
reklama
Ja dzisiaj pierwszy raz poczułam kopniaki w brzuchu 🙈 ale to dziwne 😛
Ale super! Ja już mam 18 tydzień i nic. A to moja trzecia ciąża więc teoretycznie powinnam czuć dość wcześnie. Tylko że łożysko mam na przedniej ścianie więc może to przez to.
A w którym jesteś tygodniu? I w którym miejscu czułaś, bardzo nisko czy już troche wyżej?
 
Do góry