W ogrodzie bylam, rok temu a w tym ładny?Ja też tam dzisiaj byłam! I w ogrodzie światła
reklama
angeliskax
Moderator
- Dołączył(a)
- 17 Styczeń 2021
- Postów
- 16 264
No u mnie tez się zaczęło ze laze co chwila sikać Ale tylko w domu bo poza nim nie pójdę nigdzie.... Wcześniej moglam caly dzien nie sikać xdA ja byłam na zakupach w Kauflandzie i bez wc się między czasie nie obyło.. wy też tak macie? Sikam co chwilę, staram się też dużo pić no ale..
Dałam radę, mdłości i ból głowy ale bez wymiotów!Trzymaj się !!! Na pewno lada dzień się poprawi
Od 17 tesciowa u nas jest. Jezu, jak ta kobieta mnie wymęczyła. Teraz napiła się drinka któregoś to mnie męczy swoim gadaniem, planowaniem i jeszcze ma plan zeby wyjechać z tego nieszczęsnego kraju i sie zastanawiam do jakiego kraju sie wyprowadzimy No ciekawie się robi powiem Wam
Katarzyna542
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 17 Maj 2020
- Postów
- 1 675
ja miałam czasami takie akcje (na szczęście w tej ciąży trochę rzadziej). Musiałam zjeść coś mega kalorycznego (np. banana) i kilka minut odczekać.Boże, co za akcja dzisiaj Wstałam w dobrym humorze, bo się dobrze czułam i się zaczęłam kręcić po kuchni. Mąż pojechał do pracy, a mnie nawet naszło, żeby chleb upiec Więc tak sobie coś tam robiłam i nagle czuję, jak mi słabo (a chwilę wcześniej wypiłam kawę - pierwszy raz w tej ciąży od kilku tygodni). Położyłam się, mierzę ciśnienie - niby niskie, ale jeszcze w normie, chyba 105/75. Zmierzyłam też cukier i był 82, ale czułam, jak mnie trzęsie, więc zjadłam kostkę gorzkiej czekolady i normalnie łyżeczkę cukru. Za 5 minut mierzę ciśnienie i już 95/65. Dzwonię do gina, a on że mam sobie kawę wypić i zjeść coś słodkiego, a jakby się utrzymywało to jechać do rodzinnego na ekg. Wstałam, żeby zrobić kawę, ale czuję, że jest tylko gorzej, więc pilny telefon do męża, niech przyjeżdża. Mierzę znowu ciśnienie (niecałe 5 minut od poprzedniego), a tam 80/51 Więc prosto kierunek do przychodni, jeszcze w aucie zmierzyłam cukier i był 74. Tam już górne ciśnienie się normowało, ale to drugie ciągle niskie. Cukier 85. Zrobili EKG, przyjęła mnie lekarka i mówi, że wszystko ok, tylko mam poczekać tutaj godzinę i znowu mi zrobią EKG. Teraz już się lepiej czuję, ale co się strachu najadłam... Mam nadzieję, że z dzidziulem wszystko dobrze. Całe szczęście, że we wtorek prenatalne, bo tak to już bym pewnie jechała na IP, a wolę się tam teraz nie pchać.
Ogólnie jest to mega niebezpieczne i w torebce zawsze noszę jakiegoś batona.
Katarzyna542
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 17 Maj 2020
- Postów
- 1 675
Dzień dobry dziewczyny
2 dni mnie tutaj nie było, ale zdążyłam już Was nadrobić
W piątek pojechałam oddać krew na pappe. Zeszło mnie calutki dzień, bo od razu pozalatwialam inne sprawy jak miałam urlop i wróciłam padnięta że nie miałam nawet siły wejść na tableta. Jak czytam o Waszych prenatalnych to zastanawiam się czemu niektóre miejsca stosują taką praktykę, że robią najpierw USG a potem są wyniki z pappy. Wiadomo, jest małe prawdopodobieństwo że wyjdzie coś nie tak jak USG będzie ok, ale jednak kobieta siedzi i się stresuje w obawie przed wynikiem. Ja jak się umawiałam na prenatalne to dzwoniłam w 3 miejsca, w których usłyszałam że mam oddać najpierw krew na pappe kilka dni (max tydzień) przed USG żeby na USG był już pełny obraz.
Co do szczepień - ja jestem zaszczepiona dwoma dawkami i dziękuję Bogu że zdążyłam to zrobić. Nie jest jakąś zagorzałą miłośniczką szczepień, bo też nie chciałam się szczepić, żeby to nie wpłynęło na moją płodność (bardzo dlugo staraliśmy się o tą ciążę), a tutaj w lipcu przyjęłam druga dawkę, a we wrześniu dostałam ostatni okres. Sama 2 razy przechorowalam covida, na szczęście bardzo łagodnie (miałam tylko katar) ale w moim otoczeniu zmarło kilka osób i mnóstwo przechodziło covida bardzo ciężko łącznie z pobytem w szpitalu. Myślę że skutki ciężkiego przebiegu covida mają zdecydowanie gorsze skutki niż szczepionka. Oczywiście nie ma na to reguł - można nie złapać (byłam chora 2 razy, mój mąż jest nieszczepiony i nie był chory ani razu), można przejść łagodnie jak ja, można przejść ciężko i nic się nie stanie (mam bliską koleżankę która zachorowała w 1 trymestrze i bardzo ciężko przechodziła: kaszel, gorączka po 40 stopni i wszystkie inne smaczki, a dziecko jest okazem zdrowia), ale można też zachorowac i przejść ciężko, łącznie z pobytem w szpitalu. Nie wiem jak jest teraz ale wiem że kiedyś były w szpitalach takie akcje że jak jest się zaszczepionym to przyjmują cię z marszu do szpitala (mój kolega właśnie z tego względu się zaszczepił). Nie wiem czy to działa teraz i nie wiem czy przyjmują ciężarne mimo wszystko. Tak czy inaczej - ja osobiście czuję ogromny spokój że jestem zaszczepiona, chociaż zachorowania boję się nadal w ciąży.
A co do samego zachorowania - w czwartek pisała do nas do pracy koleżanka która wraca do pracy po nowym roku z macierzyńskiego. Dziecko nie chodzi do żłobka, mąż pracuje zdalnie, nie spotykają się z nikim bo jest teraz fala i się boją i ona RAZ wyszła do Biedronki na zakupy. Oczywiście nie ma 100% pewności że tam się zaraziła ale nie ma innych podejrzeń. Mówi że boli ją każdy centymetr ciała i po przechorowaniu pierwsze co zrobi to pójdzie się zaszczepić. Zresztą to nie pierwszy przypadek który słyszalam że ktoś się izoluje na maksa a mimo wszystko gdzieś łapie. Ja po przypadku swoim i swojego otoczenia wiem, że nie da się zrobić nic żeby się przed tym uchronić, bo idac nawet do lekarza na wizytę albo do labo na pobranie krwi można to złapać.
A odnośnie eksperymentu.... Weźmy pod uwagę że mamy czasy jakie mamy, technika poszła bardzo do przodu i wytworzenie szczepionki nie trwa teraz 25 lat jak kiedyś. To że trwają badania i cały czas zmieniają się wytyczne to oczywiste. Korona to świeża sprawa i wszyscy cały czas się jej uczymy (zobaczcie jak na początku wszyscy siedzieli na tyłkach w domach i nie wyciągali nosów z domów, a teraz starają się żyć normalnie). Myślę że dopiero za 5 lat będziemy wiedzieć już większość rzeczy na temat tego wirusa.
Btw. Wyszedł kilometrowy post, ale absolutnie on nie miał namawiać do szczepień
2 dni mnie tutaj nie było, ale zdążyłam już Was nadrobić
W piątek pojechałam oddać krew na pappe. Zeszło mnie calutki dzień, bo od razu pozalatwialam inne sprawy jak miałam urlop i wróciłam padnięta że nie miałam nawet siły wejść na tableta. Jak czytam o Waszych prenatalnych to zastanawiam się czemu niektóre miejsca stosują taką praktykę, że robią najpierw USG a potem są wyniki z pappy. Wiadomo, jest małe prawdopodobieństwo że wyjdzie coś nie tak jak USG będzie ok, ale jednak kobieta siedzi i się stresuje w obawie przed wynikiem. Ja jak się umawiałam na prenatalne to dzwoniłam w 3 miejsca, w których usłyszałam że mam oddać najpierw krew na pappe kilka dni (max tydzień) przed USG żeby na USG był już pełny obraz.
Co do szczepień - ja jestem zaszczepiona dwoma dawkami i dziękuję Bogu że zdążyłam to zrobić. Nie jest jakąś zagorzałą miłośniczką szczepień, bo też nie chciałam się szczepić, żeby to nie wpłynęło na moją płodność (bardzo dlugo staraliśmy się o tą ciążę), a tutaj w lipcu przyjęłam druga dawkę, a we wrześniu dostałam ostatni okres. Sama 2 razy przechorowalam covida, na szczęście bardzo łagodnie (miałam tylko katar) ale w moim otoczeniu zmarło kilka osób i mnóstwo przechodziło covida bardzo ciężko łącznie z pobytem w szpitalu. Myślę że skutki ciężkiego przebiegu covida mają zdecydowanie gorsze skutki niż szczepionka. Oczywiście nie ma na to reguł - można nie złapać (byłam chora 2 razy, mój mąż jest nieszczepiony i nie był chory ani razu), można przejść łagodnie jak ja, można przejść ciężko i nic się nie stanie (mam bliską koleżankę która zachorowała w 1 trymestrze i bardzo ciężko przechodziła: kaszel, gorączka po 40 stopni i wszystkie inne smaczki, a dziecko jest okazem zdrowia), ale można też zachorowac i przejść ciężko, łącznie z pobytem w szpitalu. Nie wiem jak jest teraz ale wiem że kiedyś były w szpitalach takie akcje że jak jest się zaszczepionym to przyjmują cię z marszu do szpitala (mój kolega właśnie z tego względu się zaszczepił). Nie wiem czy to działa teraz i nie wiem czy przyjmują ciężarne mimo wszystko. Tak czy inaczej - ja osobiście czuję ogromny spokój że jestem zaszczepiona, chociaż zachorowania boję się nadal w ciąży.
A co do samego zachorowania - w czwartek pisała do nas do pracy koleżanka która wraca do pracy po nowym roku z macierzyńskiego. Dziecko nie chodzi do żłobka, mąż pracuje zdalnie, nie spotykają się z nikim bo jest teraz fala i się boją i ona RAZ wyszła do Biedronki na zakupy. Oczywiście nie ma 100% pewności że tam się zaraziła ale nie ma innych podejrzeń. Mówi że boli ją każdy centymetr ciała i po przechorowaniu pierwsze co zrobi to pójdzie się zaszczepić. Zresztą to nie pierwszy przypadek który słyszalam że ktoś się izoluje na maksa a mimo wszystko gdzieś łapie. Ja po przypadku swoim i swojego otoczenia wiem, że nie da się zrobić nic żeby się przed tym uchronić, bo idac nawet do lekarza na wizytę albo do labo na pobranie krwi można to złapać.
A odnośnie eksperymentu.... Weźmy pod uwagę że mamy czasy jakie mamy, technika poszła bardzo do przodu i wytworzenie szczepionki nie trwa teraz 25 lat jak kiedyś. To że trwają badania i cały czas zmieniają się wytyczne to oczywiste. Korona to świeża sprawa i wszyscy cały czas się jej uczymy (zobaczcie jak na początku wszyscy siedzieli na tyłkach w domach i nie wyciągali nosów z domów, a teraz starają się żyć normalnie). Myślę że dopiero za 5 lat będziemy wiedzieć już większość rzeczy na temat tego wirusa.
Btw. Wyszedł kilometrowy post, ale absolutnie on nie miał namawiać do szczepień
Katarzyna542
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 17 Maj 2020
- Postów
- 1 675
Jeśli chodzi o ubranka - mój urodził się 54 cm i 3 kg wagi a w 56 chodził chyba ze 2 tygodnie. A ja tyle miała tego nakupowanego przez pierwsze dni podwijalam rękawki, potem przestałam a potem po prostu z tego wyrósł
Katarzyna542
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 17 Maj 2020
- Postów
- 1 675
A wczoraj pierwszy raz miałam zawroty głowy cały dzień... Nie było to z głodu ani zmęczenia bo było to popołudniu, ale czułam jakbym była na helikopterze. Matko, ja to normalnie nie mam takich akcji, nawet w pierwszej ciąży takich nie miałam, także czułam się mega nieswojo
A wczoraj cały dzień wybieraliśmy wannę na chatę... Matko, jakie to przedsięwzięcie płytki krócej wybieraliśmy jak wannę. Oczywiście skończyło się to tak że musimy zamówić wannę przez neta bo nigdzie stacjornalnie nie ma takiej jakbyśmy chcieli
Ja podnoszę się już z łóżka, idę trochę ogarnąć jeszcze chatę bo przyjeżdża dzisiaj chrzestna syna z prezentem. Pewnie jeszcze jakiś spacer dzisiaj zaliczymy to u nas znowu zima
Także życzę Wam miłego dnia, do usłyszenia pewnie jutro
A wczoraj cały dzień wybieraliśmy wannę na chatę... Matko, jakie to przedsięwzięcie płytki krócej wybieraliśmy jak wannę. Oczywiście skończyło się to tak że musimy zamówić wannę przez neta bo nigdzie stacjornalnie nie ma takiej jakbyśmy chcieli
Ja podnoszę się już z łóżka, idę trochę ogarnąć jeszcze chatę bo przyjeżdża dzisiaj chrzestna syna z prezentem. Pewnie jeszcze jakiś spacer dzisiaj zaliczymy to u nas znowu zima
Także życzę Wam miłego dnia, do usłyszenia pewnie jutro
sansavieria
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 16 Luty 2020
- Postów
- 2 379
No najgorsza właśnie jest ta nieprzewidywalność. Ja miałam kontakt z osobami chorymi trzy razy, w tym dwa razy już blisko: najpierw się widziałam z bliska osoba na cały weekend, po dwóch godzinach od odjazdu zaczęła mieć objawy- ani ja ani mąż nie zalapalismy. Przeciwciała żadne. Za drugim razem- dwa biurka obok mnie chore- ja nic, a robiłam wtedy test bo przeziebienie mnie brało.Dzień dobry dziewczyny [emoji8]
2 dni mnie tutaj nie było, ale zdążyłam już Was nadrobić [emoji16]
W piątek pojechałam oddać krew na pappe. Zeszło mnie calutki dzień, bo od razu pozalatwialam inne sprawy jak miałam urlop i wróciłam padnięta że nie miałam nawet siły wejść na tableta[emoji30]. Jak czytam o Waszych prenatalnych to zastanawiam się czemu niektóre miejsca stosują taką praktykę, że robią najpierw USG a potem są wyniki z pappy. Wiadomo, jest małe prawdopodobieństwo że wyjdzie coś nie tak jak USG będzie ok, ale jednak kobieta siedzi i się stresuje w obawie przed wynikiem. Ja jak się umawiałam na prenatalne to dzwoniłam w 3 miejsca, w których usłyszałam że mam oddać najpierw krew na pappe kilka dni (max tydzień) przed USG żeby na USG był już pełny obraz.
Co do szczepień - ja jestem zaszczepiona dwoma dawkami i dziękuję Bogu że zdążyłam to zrobić. Nie jest jakąś zagorzałą miłośniczką szczepień, bo też nie chciałam się szczepić, żeby to nie wpłynęło na moją płodność (bardzo dlugo staraliśmy się o tą ciążę), a tutaj w lipcu przyjęłam druga dawkę, a we wrześniu dostałam ostatni okres. Sama 2 razy przechorowalam covida, na szczęście bardzo łagodnie (miałam tylko katar) ale w moim otoczeniu zmarło kilka osób i mnóstwo przechodziło covida bardzo ciężko łącznie z pobytem w szpitalu. Myślę że skutki ciężkiego przebiegu covida mają zdecydowanie gorsze skutki niż szczepionka. Oczywiście nie ma na to reguł - można nie złapać (byłam chora 2 razy, mój mąż jest nieszczepiony i nie był chory ani razu), można przejść łagodnie jak ja, można przejść ciężko i nic się nie stanie (mam bliską koleżankę która zachorowała w 1 trymestrze i bardzo ciężko przechodziła: kaszel, gorączka po 40 stopni i wszystkie inne smaczki, a dziecko jest okazem zdrowia), ale można też zachorowac i przejść ciężko, łącznie z pobytem w szpitalu. Nie wiem jak jest teraz ale wiem że kiedyś były w szpitalach takie akcje że jak jest się zaszczepionym to przyjmują cię z marszu do szpitala (mój kolega właśnie z tego względu się zaszczepił). Nie wiem czy to działa teraz i nie wiem czy przyjmują ciężarne mimo wszystko. Tak czy inaczej - ja osobiście czuję ogromny spokój że jestem zaszczepiona, chociaż zachorowania boję się nadal w ciąży.
A co do samego zachorowania - w czwartek pisała do nas do pracy koleżanka która wraca do pracy po nowym roku z macierzyńskiego. Dziecko nie chodzi do żłobka, mąż pracuje zdalnie, nie spotykają się z nikim bo jest teraz fala i się boją i ona RAZ wyszła do Biedronki na zakupy. Oczywiście nie ma 100% pewności że tam się zaraziła ale nie ma innych podejrzeń. Mówi że boli ją każdy centymetr ciała i po przechorowaniu pierwsze co zrobi to pójdzie się zaszczepić. Zresztą to nie pierwszy przypadek który słyszalam że ktoś się izoluje na maksa a mimo wszystko gdzieś łapie. Ja po przypadku swoim i swojego otoczenia wiem, że nie da się zrobić nic żeby się przed tym uchronić, bo idac nawet do lekarza na wizytę albo do labo na pobranie krwi można to złapać.
A odnośnie eksperymentu.... Weźmy pod uwagę że mamy czasy jakie mamy, technika poszła bardzo do przodu i wytworzenie szczepionki nie trwa teraz 25 lat jak kiedyś. To że trwają badania i cały czas zmieniają się wytyczne to oczywiste. Korona to świeża sprawa i wszyscy cały czas się jej uczymy (zobaczcie jak na początku wszyscy siedzieli na tyłkach w domach i nie wyciągali nosów z domów, a teraz starają się żyć normalnie). Myślę że dopiero za 5 lat będziemy wiedzieć już większość rzeczy na temat tego wirusa.
Btw. Wyszedł kilometrowy post, ale absolutnie on nie miał namawiać do szczepień [emoji85]
Trzeci raz no to siedziałam na przerwie w pracy obok osoby, która akurat wtedy dostała już ataku kaszlu, no ale kontakt był dość krótki, też się nie zaraziłam. Ta bliska mi osoba dwa tygodnie ponad się z tym bujała, raz było lepiej raz gorzej, na szczęście obyło się bez szpitala. Ale minął ponad rok- węchu nadal nie ma. W ogóle. Znajomi, niby zdrowi, koło 30, cały miesiąc chorowali. Inne dwie osoby po covidzie skarżyly się na dużo gorszą umiejętność skupienia.
Ja już jestem po dwóch dawkach, planuje niedługo trzecią, żałuję, że nie uda mi się tego przed Świętami załatwić.
angeliskax
Moderator
- Dołączył(a)
- 17 Styczeń 2021
- Postów
- 16 264
@Katarzyna542 bo izolowanie nic nie da, jeśli się izolujesz i nie wychodzisz kilka dni czy tygodni, a ktoregos dnia wyjdziesz - jest pewnosc ze sie zarazisz bo nie jestes odporna. Przecież izolowanie nic nam nie da. Tą odporność trzeba sobie wyrobić. Ja od początku pandemi pracuje z ludźmi, wychodze i staram się zachowywać normalnie. Izolowanie nic mi nie da. Tak samo nasz głupi kraj. Wszystko zamknęli gdzie było zakażenia 500, a gdzie są zakażenia po 20 tysięcy wszystko jest otwarte.
Ja dostałam info od kolejnej położnej ze szczepienie najlepiej 8 miesiac. Kolejna dezinformacja. Zaszczepie sie czy nie zaszczepie. Nie wiem. Zobaczę jak sytuacja się rozwinie w nowym roku
Ja dostałam info od kolejnej położnej ze szczepienie najlepiej 8 miesiac. Kolejna dezinformacja. Zaszczepie sie czy nie zaszczepie. Nie wiem. Zobaczę jak sytuacja się rozwinie w nowym roku
jul252
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 7 Styczeń 2021
- Postów
- 711
Cześć dziewczyny. Wyszedł mi pozytywny test na covid... Od kilku dni czuję się fatalnie, nigdy nie byłam tak słaba, obolała i bezsilna. Nawet nie jestem w stanie wam opisać tego uczucia, jest okropne. Od wczoraj płaczę, bo czuję takie wyrzuty sumienia i tylko modlę się żeby wszystko było dobrze z moim maleństwem. Straciłam smak i węch, na szczęście nie gorączkuję i mam dobrą opiekę, za co jestem bardzo wdzięczna mam najlepszego narzeczonego, jakiego można sobie wymarzyć.
W piątek miałam iść na szczepienie, nie zdążyłam i bardzo żałuję, że nie ogarnęłam tego wcześniej
W piątek miałam iść na szczepienie, nie zdążyłam i bardzo żałuję, że nie ogarnęłam tego wcześniej
reklama
DomiNikaKukakaan
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 4 Listopad 2021
- Postów
- 1 139
Dużo, dużo zdrowia! Przeszłam to gowno dwa razy. Dużo pij, odpoczywajCześć dziewczyny. Wyszedł mi pozytywny test na covid... Od kilku dni czuję się fatalnie, nigdy nie byłam tak słaba, obolała i bezsilna. Nawet nie jestem w stanie wam opisać tego uczucia, jest okropne. Od wczoraj płaczę, bo czuję takie wyrzuty sumienia i tylko modlę się żeby wszystko było dobrze z moim maleństwem. Straciłam smak i węch, na szczęście nie gorączkuję i mam dobrą opiekę, za co jestem bardzo wdzięczna mam najlepszego narzeczonego, jakiego można sobie wymarzyć.
W piątek miałam iść na szczepienie, nie zdążyłam i bardzo żałuję, że nie ogarnęłam tego wcześniej
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 14 tys
- Wyświetleń
- 663 tys
Podziel się: