Powiem Wam, że to niańczenie to tak najbardziej wykańcza osoby, które to robią, czyli teściowe, mamy. W psychologii to dość znana przypadłość
szczególnie u osób które coś/kogoś utraciły, DDA (dorosłe dzieci alkoholików) i takie tam różne
Te osoby bardzo dużo biorą na swoje barki, przejmują się nie tylko swoim życiem ale również zyciem osób o które się tak troszczą. Często też coraz bardziej się nakręcając. Jeśli takie "niańczenie" jest dość poważne to możecie być pewne, że one pewnie nawet po nocach nie śpią, bo chciałyby żeby u Was było wszystko dobrze. Niektórzy psychologowie radzą, aby w takiej sytuacji dla dobra osoby która "niańczy" odciążyć ją trochę od problemow takich i nie koniecznie informować o wszystkim. W myśl zasady "im mniej wiemy, tym mniej się martwimy". Często rozmowa z mamą, teściowa pt "mamo nie martw się tyle" może nie podziałać. Najlepiej próbowac wyjaśnić, że dla jej spokoju psychicznego i dobra, wolelibyśmy, aby mniej się przejmowała. I próbować w tą stronę, że widzimy jak się troszczy i martwimy się, że kosztuje ją to zbyt wiele nerwow. Gwarantuje Wam... Że osoby które tak "niańczą" również są tym bardzo zmęczone... Ale chyba potrzeba opiekowania się i zaspokojenia swojej potrzeby bierze górę
Trochę chaotycznie pisze, ale akurat robię kolację
więc mam nadzieję, że wybaczycie i cosik tam sensownie wyjdzie z tego