Hej!
Co do porodu. Ja pierwszy miałam tragiczny. Córka postanowiła wyjść tydzień po terminie, zaczęło się wszystko okropna biegunką i bólem brzucha. Godzinę czasu leżałam w łazience co raz wstając tylko na sedes, myślałam że mam taką niestrawność. Jak wkoncu dowloklam się do łóżka i poinformowałam pielęgniarki to zabrały mnie na porodowkę. Od samego początku miałam bóle parte.cale 12 godzin. Masakra!! Rozwarcie szło okropnie wolno, dali mi oksytocyne. Ciśnienie miałam 160/100, skacząc na piłce odlatywalam, mąż mnie budził. Na koniec gdy już bylo rozwarcie pełne to ja nie miałam siły przec. Dla córki zanikalo tętno, nawalili mi się na brzuch i ja wypchenli. Mała nie oddychala, owinięta była dwa razy pępowina. Niestety ze względu na to że ja wypchenli, ja peklam calutka. W środku. Plus nacięcie. Szyli mnie 2 godziny bez znieczulenia. Do tej pory mam problemy. Na tylek nie siadalam ponad dwa tygodnie. Miałam dopiero co skończone 20 lat.. Po wszystkim miałam depresję poporodowa, bo wszystko było inaczej niż zaplanowałam. Na szczęście moj cudowny mąż chodził wokół mnie, dzięki niemu się ogarnęłam po miesiącu. Także było strasznie..
A z kolei syn stwierdził że wychodzi i w ciągu 30 minut był na świecie. Sama chciałam wstać i iść z porodowki żeby się wykąpać.
Dobra ale ja nie o tym. Dziewczyny wyszły mi erytrocyty w moczu i cukier na górnej granicy. Myślicie że mogę mieć cukrzycę ciążowa??? Któraś miała??